Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2010

Meldujemy, że żyjemy :)

I że wszystko u nas/Lenki w jak najlepszym porządku. Pogoda wreszcie zaczęła nas rozpieszczać i czujemy się jak gdzieś na południu Europy (zaraz nastąpi kilka landszafcików, to zobaczycie). Należało nam się to jak psu micha, więc nawet się nie dziwimy za bardzo ;). Relaksujemy, kontemplujemy krajobrazy, budujemy zamki z piasku, kopiemy doły, rozdzielamy sypiące na siebie piaskiem Siostry Sisters równocześnie, symultanicznie i synchronicznie szczypiące się, gryzące i fikające czyli wszystko jak najbardziej w normie.. Od dwóch dni zauważamy nawet na plaży pewną zbędność parawanu i nawet Andiemu udało się spalić na raczka i, z pewnym takim ociąganiem, ale jednak – skorzystał z kremu z filtrem o numerze 15! Doprawdy rzecz rzadka w jego wykonaniu. Ja to już lecę się równo 50tką dla dzieci, która na szczęście daje radę i nasze dzieci planowo, wolniutko zmieniają kolorek na złotawy brąz. Ok, nie mogę pominąć pewnych „atrakcji” z udziałem Lenki, które w zeszłym tygodniu urlop nam uatrakcyjniły

Fotosy

My się relaksujemy, więc na dziś musi wystarczyć fotorelacja :) Puste plaze - prawdziwa rzadkość Mistrz drugiego planu - Matyl w Lidlu na zakupach :) Wieczorne rozrywki Trzy wróżki Plażowy lans Takie tam :) Z rodziną fajnie jest

Pierwszy dzień lata

Nie powiem - mogłoby być cieplej. Choć ciutkę. Na szczęście nie pada, choć wiem, że prognozy nam tu wieszczą zlewę w najbliższych dniach. Na razie dajemy radę. Wczoraj była całkiem znośna pogoda i dziewczyny potaplaly sie nawet trochę w morzu, a my popracowaliśmy nad opalenizną. Dziś już gorzej - przenikliwy zimny wiatr skreślił plany na plażowanie i skończyło się wycieczką rowerową do Władysławowa. A tam już wielkomiejskie atrakcje, wciąż bez kolejek, bo przed sezonem, tez przejezdne, co w sezonie jest niemozliwe, więc korzystamy ile wlezie. Dziś był wypasiony plac zabaw - odpłatny, a jakze, choć dostaliśmy zniżkę za trójkę dzieci ;). W planach, na wypadek braku skwaru, jeszcze wesołe miasteczko i basen "z rurami". Dziewczyny nie narzekają na towarzystwo, bo rodzina już się zameldowała na miejscu, więc jest i Maja i Wicek i Celinka, która wczoraj, notabene, świętowała drugie urodzinki. Leniwie sobie tutaj spędzamy czas, przerywany nerwowymi komentarzami dotyczącymi siły wia

Przedwyjazdowa gorączka

Milion spraw... W domu... W pracy... Ogarniamy... Z Lenki wynikami na szczęście lepiej. O dziwo transaminazy wreszcie spadły i to trochę akby same z siebie... Niby nic nie zmieniliśmy w lekach, a tu wyniki mniejsze o ponad połowę!!! Hura! Może się wreszcie to wszystko normuje? Razem z transaminazami poleciały też niestety leukocyty, ale cóż - źle nie jest. Lenka dostała ziółka na wątrobę od p. doktor przyjmującej przy zakonie Bonifratrów, musimy to tylko jeszcze skonsultować z Naszym Doktorem jutro. Może ziółka jeszcze poprawią sytuację? A Matyl ma krótkie włoski :). Chciała fryzurę "taką jak Lenka" :)

Wakacyjnie

Szykujemy się. Już za tydzień będziemy znowu nad morzem. Dziewczyny jadą aż na 4 tygodnie, my niestety na duuużo krócej :/. Ale mamy do ogarnięcia niezłą wyprawę. Pomijając przeogromną ilość ciuchów, bo jak wiadomo, polskie morze nie rozpieszcza, to należy doliczyć rowerki, hulajnogi, rolki, nasz sprzęt sportowy i tym podobne atrakcje. Mamy poważny problem ze zmieszczeniem tego wszystkiego w naszym samochodzie. Część rzeczy mamy już na miejscu - część dowieziemy teraz. Pytanie brzmi: jak wrócimy??? Cóż... Okaże się :). Dziewczyny nie mogą się doczekać Lenkę czeka jeszcze pobieranie krwi we wtorek i spotkanie z Naszym Doktorem w piątek. I jedziemy!

Kocham lato!

Wiem, że to nic odkrywczego, ale w kontekście posiadania dziecka z obniżoną odpornością, to bardzo istotna zmiana. Lena szaleje z rówieśnikami. Codziennie, po naszym powrocie z pracy, wszystkie osiedlowe dzieciaki wylegają na podwórko i przez te kilka wieczornych godzin mamy tu wielki plac zabaw. Bardzo cieszy nas fakt, że Lenka fajnie odnalazła się w grupie. Jej byłe koleżanki przedszkolne na szczęście o niej nie zapomniały i jak tylko spotkają się na podwórku, tworzą swój świat tajemniczych historii, tropiąc w zaułkach naszego budynku dziwne stwory. Szaleją na rowerach, pichcą zupy z trawy... Taka tam dzieciowa normalność. Lena w tej normalności uczestniczy na całego! Nie jest ani wycofana, ani tym bardziej odtrącona przez grupę. Nikt nie komentuje jej krótkich włosków... Może powinniśmy wreszcie uwierzyć, że kiedyś ta normalność i do nas dotrze...? Na razie jest cudownie, ciepło, dzieciaki (tfu, tfu) zdrowe Dla informacji tych śledzących notowania ;). ostatnia morfologia Lenki jest

Fotorelacja

Lena dostała na Dzień Dziecka zabawkowy aparat foto. Niby zabawkowy, ale foty robi. I to niczego sobie :) Nie będę się więc wywnętrzać na temat naszego pobytu i oddam głos naszej głównej bohaterce, gdzieniegdzie wspartej okiem siostrzyczki ciotecznej - Majki. Wszystkie powyższe foty są autorstwa Lenki lub Majki. A to jedno moje, bo ładne jest :)

Tak właśnie miało być!

Cudnie... Słonecznie... Ciepło... Jeszcze wczoraj wiał dość zimny północny wiatr, ale już za parawanem nieźle przypiekało. Ale dziś - idealnie! Pozwoliliśmy nawet Lenie pomoczyć się w morzu (miejmy nadzieję, że Doktor tego nie czyta ;)). Jest masa dzieciaków poruszających się chmarami po kempingu. W tym, co najwazniejsze, ukochana nierozłączka Maja. Siostry Sisters mają wreszcie okazję poprzebywać trochę w grupie rówieśniczej. Ogólnie się relaksujemy. Do jutra - jutro wracamy.

Jedziemy!!!

Jutro! Nad morze! Lenki wyniki lepiej i wątrobowe, choć nieco wyższe niż poprzednio (78 i 134), jednak nie wariują. Leukocyty i granulocyty też dobrze (2100 i 1000, jupi!) Mieszkanie pod opieką, Dyziek też - urlopujemy! Dziewczyny aż podskakują z ekscytacji... Niech no tylko prognozy tym razem się sprawdzą... I jeszcze kilka fotek z ostatniego pikniku