Nadeszła...
W poniedziałek Lenka skończyła leczenie doustne i przyjęła ostatnią tabletkę Mercaptopuryny. Skończyliśmy 74 tygodnie leczenia podtrzymującego i 104 tygodnie leczenia właściwego. W sumie Lenka przyjmowała leki przez 2 lata, 3 miesiące i 15 dni...
We wtorek byliśmy ostatni raz (tfu, tfu) na Oddziale Dziennym, gdzie Lena przeszła całościowy przegląd. USG nie wykazało nic niepokojącego, morfologia dobra, pozostał szpik i ukochane mleczko. Wenflon wszedł dopiero za 4tym razem i nasza bohaterka miała już łzy w oczach, szczególnie, że siostry zastanawiały się już nad umieszczeniem go w stópce. A nie mamy z tym dobrych wspomnień, oj nie :/. Ale w końcu się udało, mleczko poszło, Pani Doktor pobrała szpik...
A potem mogłam sobie przypomnieć jak to kiedyś bywało... Lenka oglądała bajkę, a ja walczyłam ze łzami obserwując blade, łysiutkie dzieci na różnych etapach leczenia. Absolutne deja vu. Byłam każdą z tych matek, a w każdym dziecku widziałam Lenkę. Miałam wrażenie totalnej kliszy...
I niestety wiem, że to się będzie powtarzać, że choroba nie odpuszcza, że co roku zachoruje 1 na 10.000 dzieci i kolejni zrozpaczeni rodzice wraz z niczego nie rozumiejącymi dziećmi trafią do mikro salek Szpitala na Litewskiej.
I niewiele pociesza myśl, że nie będziemy to już my...
Tfu, tfu...
Gdy wreszcie z rozważań wyrwał mnie głoś naszej Pani Doktor, przez chwilę nie mogłam załapać, że mówi do mnie: - Idziecie do domu i widzimy się w listopadzie. I proszę nie dawać dziecku żadnych leków.
Dziś otrzymaliśmy wynik szpiku. Jest remisja!
Żadnych leków :)
Lenka jest zdrowa!
To tyle na dziś - sądzę, że nie będzie okazji, by pisać jeszcze o czymś więcej.
Marzyliśmy, by ten blog miał szczęśliwe zakończenie i tak się stało.
Teraz chcielibyśmy, by dawał nadzieję tym wszystkim którzy wciąż walczą.
Jesteśmy z Wami!
To koniec bloga dla Lenki
No chyba, ze nie wytrzymam i coś jeszcze napiszę :).
Jeszcze raz wszystkim Wam baaaaardzo dziękujemy za wsparcie, doping, ciepłe słowa. Za to, że z nami byliście :)
Do zobaczenia :)
W poniedziałek Lenka skończyła leczenie doustne i przyjęła ostatnią tabletkę Mercaptopuryny. Skończyliśmy 74 tygodnie leczenia podtrzymującego i 104 tygodnie leczenia właściwego. W sumie Lenka przyjmowała leki przez 2 lata, 3 miesiące i 15 dni...
We wtorek byliśmy ostatni raz (tfu, tfu) na Oddziale Dziennym, gdzie Lena przeszła całościowy przegląd. USG nie wykazało nic niepokojącego, morfologia dobra, pozostał szpik i ukochane mleczko. Wenflon wszedł dopiero za 4tym razem i nasza bohaterka miała już łzy w oczach, szczególnie, że siostry zastanawiały się już nad umieszczeniem go w stópce. A nie mamy z tym dobrych wspomnień, oj nie :/. Ale w końcu się udało, mleczko poszło, Pani Doktor pobrała szpik...
A potem mogłam sobie przypomnieć jak to kiedyś bywało... Lenka oglądała bajkę, a ja walczyłam ze łzami obserwując blade, łysiutkie dzieci na różnych etapach leczenia. Absolutne deja vu. Byłam każdą z tych matek, a w każdym dziecku widziałam Lenkę. Miałam wrażenie totalnej kliszy...
I niestety wiem, że to się będzie powtarzać, że choroba nie odpuszcza, że co roku zachoruje 1 na 10.000 dzieci i kolejni zrozpaczeni rodzice wraz z niczego nie rozumiejącymi dziećmi trafią do mikro salek Szpitala na Litewskiej.
I niewiele pociesza myśl, że nie będziemy to już my...
Tfu, tfu...
Gdy wreszcie z rozważań wyrwał mnie głoś naszej Pani Doktor, przez chwilę nie mogłam załapać, że mówi do mnie: - Idziecie do domu i widzimy się w listopadzie. I proszę nie dawać dziecku żadnych leków.
Dziś otrzymaliśmy wynik szpiku. Jest remisja!
Żadnych leków :)
Lenka jest zdrowa!
To tyle na dziś - sądzę, że nie będzie okazji, by pisać jeszcze o czymś więcej.
Marzyliśmy, by ten blog miał szczęśliwe zakończenie i tak się stało.
Teraz chcielibyśmy, by dawał nadzieję tym wszystkim którzy wciąż walczą.
Jesteśmy z Wami!
To koniec bloga dla Lenki
No chyba, ze nie wytrzymam i coś jeszcze napiszę :).
Jeszcze raz wszystkim Wam baaaaardzo dziękujemy za wsparcie, doping, ciepłe słowa. Za to, że z nami byliście :)
Do zobaczenia :)
Lepszego zakończenia być nie mogło:) Pozdrawiam całą rodzinkę - byłam z wami prawie od początku:
OdpowiedzUsuńcudowna wiadomość!!!! Lenko jesteś dzielną dziewczynką dałaś rade nie mogło być inaczej!!!!tak się cieszę:) kama
OdpowiedzUsuńGenialnie. Wspaniała wiadomość. Brawa dla naszej bohaterki i jej dzielnych rodziców. Jesteście mistrzami świata ;-) Towarki
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo się cieszę, bardzo Wam zazdroszczę (że to już!) i gratuluję!!! Wzruszyłam się, naprawdę...
OdpowiedzUsuńMoże jednak nie wytrzymasz i coś skrobniesz raz na jakiś czas? Ciągle pamiętam jak na początku choroby Maćka trafiłam w necie na jakiś blog, gdzie matka pisała o tym, że jej syn jest już 3 lata po leczeniu, itd.... - pomyślałam wtedy, ze zdumieniem i nadzieją, że jest jakieś POTEM, PÓŹNIEJ. Wasz blog daje taką nadzieję :-)
Uściski dla Leny
Kasia
PS. A nam zostało jeszcze 22 tygodnie (licząc razem z zaległościami). Trzymajcie za nas kciuki, pozdrawiam
doskonałe wiadomości! gratulacje dla całej Waszej czwórki za mistrzowskie przejście przez ten trudny czas. Dużo zdrowia Wam życzę
OdpowiedzUsuńwpadająca tu od prawie dwóch lat wierna czytelniczka, Ania :)
Gorące gratulacje dla dzielnej bohaterki!!!!I oczywiście dzielnej siostry i dzielnych rodziców, bo nie byl to łatwy czas, przeszliście wiele trudnych ścieżek i pokonaliście je zwycięsko!!!Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńczytałam Was od lutego 2010 roku i trzymałam za Was kciuki.
OdpowiedzUsuńOby wiodło Wam się jak najlepiej i żeby historie innych chorych dzieci skończyły się tak samo rewelacyjnie jak Wasza.
Pozdrawiam
Justyna
wzruszyłam się...tak bardzo się cieszę...;)
OdpowiedzUsuńTrzymająca kciuki za Lenkę wierna czytelniczka prawie od samego początku....
i tak będę zaglądać...bo to już nałóg ;) Może jednak jeszcze coś kiedyś napiszesz...?
Pozdrawiam
CUDOWNIE!!!! Może założycie nowy blog? Tak dobrze się Was czyta :)
OdpowiedzUsuńAniu ...
OdpowiedzUsuńporyczałam się ...
ogromnie się cieszymy, Wasza postawa na pewno da siłę wielu potrzebującym rodzinom ... dzielnie walczyliście do końca pokazując, że w tak trudnych chwilach trzeba być razem ...
Lenko ... bądź szczęśliwa :)
dorcia z Szymonem
Ojej :)
OdpowiedzUsuńWzruszył mnie tak liczny odzew :)))
Całusy dla wszystkich i bardzo, bardzo dziękuję w imieniu Lenki!
Wspaniale, że sie udało:)Jesteście wielcy:)
OdpowiedzUsuńBędę o Was myśleć :)Całuski dla dzielnej Bohaterki:)
Trzymajcie się - Sonia
Witam - Tak bardzo ucieszyły mnie wasze wieści, że i mi sie samopoczucie poprawiło...Bardzo ale to bardzo życzę Wam by nie było negatywnych zmian już nigdy.... Jesteście cudowi, tacy pozostańcie ja z mojej strony, wam bardzo dziękuję za wasze ludzkie serduszka:) Lenko rośni zdrowa byś mogła kiedyś zostać wspaniałą mamą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSUPER!BARDZO SIE CIESZE!BUZIAKI DLA NASZEJ DZIELNEJ BOHATERKI:)SZKODA,ZE TO KONIEC BLOGA,FAJNIE BYLOBY CZSAMI POCZYTAC CO U NASZEJ LENKI SLYCHAC.NO COZ,POZOSTAJE ZYCZYC MI ZDROWKA,ZDROWKA,ZDROWKA:)TRZYMAJCIE SIE CIEPLUTKO WSPANIALA RODZINKO!
OdpowiedzUsuńWspaniała wiadomość :) Ale mnie uszczęśliwiliście :)
OdpowiedzUsuńDopiero jakieś 4 miesiące temu trafiłam na Waszego bloga. Wspaniale było go czytać wiedząc, że Lenka jest już prawie zdrowa, chociaż nie obyło się bez łez. Jesteście wspaniałymi rodzicami, macie urocze i mądre córeczki. Lenka jest bardzo dzielna i po tym, co przeszła będzie jeszcze silniejsza i nic jej nie złamie. Podziwiam ją, niejeden dorosły zniósłby to o wiele gorzej. Lenka, jesteś wielka! Życzę Ci duuużo zdrowia i wszystkiego dobrego. Wyrośniesz na wspaniałą osobę, chociaż już nią jesteś :)
Cieszę się, że Wasza historia z chorobą tak się skończyła (oczywiście nie mogło być inaczej ;)) i życzę innym rodzicom chorych dzieci takiego samego zakończenia.
Mam nadzieję, że bedę mogła za jakiś czas przeczytać, co słychać u szczęśliwej rodzinki, bo trudno będzie mi się rozstać z tym blogiem :)
Wszystkiego dobrego! Natalia.
you are the champions, you are the champions- of the world!:)))
OdpowiedzUsuńLubię to:):):)
OdpowiedzUsuńJuuuhuuuu, brawa dla Lenki i dla Was!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego,
aneta, jan, pola, aniela, antosia.
Szerokiej drogi:).magda
OdpowiedzUsuńKochani, niech więc życie toczy się dla Was w Waszym tempie, bez zbędnych niespodzianek. Trzymam kciuki za zdrowie w Waszej rodzinie. Nie ukrywam, że tak dla większości z czytalników, tak i mnie będzie brakowało relacji od Sióstr "Sisters". Niech jednak zakończy się misja tego bloga - wedle życzenia!Ściskam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńOch Ania! niech to szczęście trwa!
OdpowiedzUsuńo Boze, ale sie ciesze, tak Wam kibicowalam! linda
OdpowiedzUsuńPiękne zakończenie, cudowna wiadomość:)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochani! Lenka szaleje nad morzem :)
OdpowiedzUsuńSUPER EXTRA FANTASTYCZNIE!!!!! LENKA TO PRAWDZIWA BOHATERKA!!! I JEJ RODZICE TEŻ!
OdpowiedzUsuńaga.
Nie, nie, nie! Nie do zobaczenia! Absolutnie wiecej nie chce Was widziec na tym blogu :-D lenka jest zdrowiutka i tak ma pozostac! :-D
OdpowiedzUsuńHurra! Zaczynam wierzyć w szczęśliwe zakończenia- dzięki Lence! Nie kończcie tak dosłownie z nami, bo była nas tutaj cała masa ludzi trzymających kciuki za całą waszą rodzinę. Wirtualnie przytulamy i skaczemy z radości!
OdpowiedzUsuńLena rocks! Od początku wierzyłam, że tak będzie. A mimo to strasznie się wzruszyłam czytając ten wpis.
OdpowiedzUsuńLove!
E
Och Aniu Kochana ... wygraliście i niech życie już tylko niesie samo dobro, szczęście, ale nade wszystko zdrówko, bo bez niego to cała reszta marna taka. My Was ściskamy z całego serca i jesteśmy dumni z Was, ale głównie z Lenki rzecz jasna. Przesyłam całusy z Poznania - Jola (photos) a teraz jestem w Pani Niteczce na www.pani-niteczka.blog.onet.pl to tak na w "zrazie" :)
OdpowiedzUsuńI ja też się wzruszyłam, ale wiedziałam od zawsze, że Lenka będzie zdrowa :) Jeszcze jak w Hiszpanii się dowiedziałam- czułam, że wszystko będzie dobrze :) Cudownie, pięknie, wspaniale!!! Wygraliście! :)
OdpowiedzUsuńMałgo
WOW!!!!!
OdpowiedzUsuńwspaniale! gratulujemy Lenie. Gratulujemy Wam siły i tego bloga i gratulujemy wakacji na Korsyce.
No to teraz z górki. Radość i szczęście bez trzymanki.
Pozdrawiamy
Aneta i Zbyszek
Paula odeszła.
OdpowiedzUsuńCudownie!!!!! Lenko,bądź już zawsze zdrowa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agata
Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo się cieszę. tak bardzo chciałabym przytulic Lenkę. Moja córeczka ma tyle lat co PAU, walczy z paskudztwem tyle samo czasu od 2009 roku. Jest dobrze. Pozdrawiam serdecznie ale najmocniej Lenkę której życzę długiego i bardzo szczęśliwego życia:)Kwiatuszek dla niej: najlepiej herbaciana różyczka: taka różyczka od mamy Ewy:)
OdpowiedzUsuń