Pojawiają się takie pytania w komentarzach.
Zastanawiam się... Chyba dlatego, ze nasze życie powoli przestaje się różnić od tego, które toczyliśmy przed chorobą... A o tym nie pisaliśmy ;). Wieje u nas nudą i wciąż nas to bardzo cieszy.
Skończyliśmy 64 tydzień leczenia. Zostało 10 tygodni - tylko i aż. Z jednej strony już witamy się z gąską, a z drugiej nie chcemy zapeszać... W przyszły poniedziałek mamy wizytę u naszej Pani Doktor - zapewne przedostatnią. Oby!
O ile nie będzie jeszcze jakiejś przerwy, według moich wyliczeń, skończymy leczenie doustne 26 lipca.
W tzw. międzyczasie czekają nas wakacje...
Ostatnio, podczas pobytu u Lenkowych Dziadków, przypominałam sobie Lenkę sprzed dwóch lat. Łysiutką, chudą z Broviac'iem w czerwonej torebce - wreszcie wypuszczoną ze szpitala po trzech ciężkich miesiącach, hasającą w samych gaciach u Dziadków w ogródku. To wciąż ta sama energiczna dziewczynka, która dała radę. Jeszcze tylko trochę drogi przed nami...
Zastanawiam się... Chyba dlatego, ze nasze życie powoli przestaje się różnić od tego, które toczyliśmy przed chorobą... A o tym nie pisaliśmy ;). Wieje u nas nudą i wciąż nas to bardzo cieszy.
Skończyliśmy 64 tydzień leczenia. Zostało 10 tygodni - tylko i aż. Z jednej strony już witamy się z gąską, a z drugiej nie chcemy zapeszać... W przyszły poniedziałek mamy wizytę u naszej Pani Doktor - zapewne przedostatnią. Oby!
O ile nie będzie jeszcze jakiejś przerwy, według moich wyliczeń, skończymy leczenie doustne 26 lipca.
W tzw. międzyczasie czekają nas wakacje...
Ostatnio, podczas pobytu u Lenkowych Dziadków, przypominałam sobie Lenkę sprzed dwóch lat. Łysiutką, chudą z Broviac'iem w czerwonej torebce - wreszcie wypuszczoną ze szpitala po trzech ciężkich miesiącach, hasającą w samych gaciach u Dziadków w ogródku. To wciąż ta sama energiczna dziewczynka, która dała radę. Jeszcze tylko trochę drogi przed nami...
Przesyłam mnóstwo ciepłych myśli i pozytywnej energii! I życzę "Nudy" po pachy!!
OdpowiedzUsuńbanita
No no! W takim razie pozostaje się tylko cieszyć, że taką "nudą" u Was wieje ;-))
OdpowiedzUsuńUściski!
Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze, i że za te 10 tygodni, bedzie tu tak nudno, że nie będzie potrzeby wchodzić i czytać bloga ;-) I tego Wam życzę
OdpowiedzUsuńŻycze meeeeega dużo zdrówka i oby się udało :) wracaj do zdrowia Lenka :*
OdpowiedzUsuńi oby nie bylo powodow do pisania! zycze zdrowka Lenusi!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, dacie radę!
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Was :*
OdpowiedzUsuńtotal luz ma się rozumieć :)). I oby już tak zawsze było!!!. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJuż nigdy Lenko nie choruj. Nie rób więcej takiego psikusa swoim rodzicom i nikomu innemu:))) Teraz rośnij zdrowo, psoć, żyj i bądź zawsze już tylko szczęśliwa:) pamiętaj:)!
OdpowiedzUsuńkochani napiszcie jak u Was? jak się czuje Lenka? z tego co pamietam już za kilka dni kończy się leczenie doustne? trzymam mocno kciuki za Lenkę i /Waszą rodzinke, skrobnijcie coś czasem na blogu bo smutno tak bez Was...pozdrawiam serdecznie Kama
OdpowiedzUsuńJak tam się miewa nasza bohaterka? I cała rodzinka? Dajcie czasem zna co u was - nie zostawiajcie nas:(
OdpowiedzUsuń