Przejdź do głównej zawartości

I jeszcze jedna rocznica...




Przegapiłam... :/
Rocznicę powstania naszego bloga...
Pamiętam jak dwa lata temu, o poranku wczesnym, w szpitalnej salce tworzyłam pierwszego posta. Lena spała, a ja pisałam w eter... Sobie a muzom...
Muzą oczywiście była Lena, a eter dość szybko zapełnił się cudownymi słuchaczami. Dziękuję, że dajecie mi kopa do dalszego pisania.

Lena kwitnie, szaleje za piątkę dzieciaków, jej energia jest nie do opanowania. Aż się zastanawiam co będzie jak odstawimy jej leki ;). Dostała się do szkoły, do I klasy i już nie może się doczekać. Rośnie jak na drożdżach - dziś w porozumieniu z Panią Doktor zwiększyłyśmy jej ciutkę dawkę leków, bo... zwiększyła jej się powierzchnia ciała. Ostatnio ma też zadziwiająco dobre wyniki morfologi - i to mimo brania 150% dawki leków. Pani Doktor twierdzi, ze to dobrze... My się niepokoiliśmy, bo przecież leczenie ma te wyniki zbijać, a tu pierwszy raz od bardzo dawna Lenkowe leukocyty w normie. No, ale jak fachowcy twierdzą, ze dobrze, to nie dyskutujemy :)

Dziewczyny nie mogą się doczekać wakacji. Matyl, która nie może pojąć ile to właściwie jest 2 miesiące oczekuje ich co sobota, a i Lenka, która niby coś tam kuma, zaczyna się niecierpliwić. Planujemy pojechać pod namiot na południe Europy i wszyscy jesteśmy podekscytowani. Ostatnio nas tylko tknęło - jak tam zrobimy cotygodniową morfologię?!
Może ktoś tutaj wie, jak "to" robią we Francji?

W tym tygodniu udało nam się zobaczyć z Gabrysiem po dłuuugim nie widzeniu. Lenka przez dosłownie sekundkę była lekko onieśmielona, po czym dawna komitywa zwyciężyła i wszystkie lody prysły.



Foty pt. "Cieszymy się wiosną!"







Komentarze

  1. Cieszę się, że wszystko u Was w najlepszym porządku :)
    Pozdrawiam Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana <3
    tak się ciesze, ze wszystko jest ok.!
    pozdrowienia ;-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witamy, Witamy - to nic że nie było rocznicowego posta!:) właśnie to jest sens tego bloga czytanie o takich efektach i takich zakończeniach leczenia :) na które czekamy :) by sie szybko i super zakończyło serce sie raduje :) jak czyta sie takie wspaniałe informacje :) powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak Lenka "wydoroślała". Zawsze była dzieciaczkiem takim jak Matylda a tu nagle na zdjęciach widzę już małą panienkę, z bardzo mądrymi oczkami.
    Cieszę się że powstał wasz blog, że mogłam was poznać wirtualnie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzę Wam dużo zdrowia z okazji zbliżających się Świąt, szczególnie dla Lenki- trzymaj się dzielnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, Boże, Boże! :> Serce rośnie, gdy widzę twarzyczkę Lenki pełną życia i radości! :) Tak trzymać. Czytam bloga od początku i nawet nie wiecie, jak się z Wami wszystkimi zżyłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. dlaczego nic nie piszecie ;/ ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. ewusia50@op.pl14 maja 2011 18:35

    Białaczkę uwaza sie za przypadłość nowotworowa.Przebiega ona w formie ostrej lub przewlekłej.Roizrózniamy białaczkę szpikowa i limfatyczna.Obie sie leczy jednakowa.
    A TERAZ WIARA.
    1.Kora wierzby
    2.Kłącze perzu
    3,Kłącze tataraku
    4.Kłącze pięciornika
    5. Korzeń arcydzięgla
    6,Korzeń mniszka lekarskiego
    7.ziele tymianku
    8. Liść pokrzywy
    9.Korzeń lukrecji
    10.Ziele drapacza
    11.Liśc bobra
    ZASOSOWANIE:
    Muszę raz jeszcze przypomnieć o dawkowaniu ziół .Rózni zielarze przepisują różne ilosci przy róznych chorobach.Jedni kazą pic 3 razy dziennie po szklance odwaru,inni po dwie,niektórzy znów przy jednych chorobach polecaja 3 lub 4 łyzeczki dziennie.Wskazania typu-pić 3 lub 4 łyzeczki odwaru ziołowego,to rzecz nie powazna.JEST TO BAWIENIE SIE W LECZENIE.Mozna i powinno stosować sie takie dawki róznych nalewek,tinktur,ale nie odwarów.Przez wieloletnia praktyke doszedłem do poznania właściwego stosowania ziół leczniczych.Otóz łyzke kopiasta ziół zalać szklanka wrzacej wody na 3 godziny.Jest to jakby macerowanie.Mozna tez gotować 5 minut,po przecedzeniu zostaje odwar najwyżej 3\4 szklanki.Ta dawka jest dla każdego na kazda chorobę własciwa.Dla dzieci zaś od pół do jednej trzeciej szklanki,zleznie od wieku dziecka.Moze sie zdazyć,ale to bardzo rzadko,ze dany organizm mocno reaguje na zioła,wówczas się zmniejsza albo dawkowanie na pół szklanki odwaru lub pije sie tylko dwa razy dziennie po 3\4 szklanki
    PIĆ:
    PIĆ 3 razy dziennie po szklance przed posiłkiem .Dobrze jest pić przed kolacją mały kieliszek nalewki,sporzadzonej w ten sposób.Siedem łyzek drobno pokrojonej świeżych lisci majowej pokrzywy zalać rozcieńczonym spirytusem na pół z przegotowaną woda w ilosci 3\4 litra.Po 10 dniach nalewka jest gotowa.Nadto przyjmowac doustnie ampułkę Biostyminy na dzień.
    Autor:O.Anrzej Klimoszko
    Tytuł:Wróćmy do ziół leczniczych

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p