Przejdź do głównej zawartości

Pozorna cisza

Ospy na razie nie widać...
Choć Wickowa siostra, Celinka dziś została wysypana, więc chyba nie można jeszcze odtrąbić zwycięstwa. Oby, oby do niedzieli - wtedy minie 21 dni przewidziane na rozwój ospy.
Za to Matyl ma podejrzenie... szkarlatyny.
Cudownie jest, jak się domyślacie. Dziś zagorączkowała, gardło czerwone obłożone, boli brzuch, przed chwilą zwymiotowała... Jeżeli jutro wyjdą kropki, znaczy się szkarlatyna, jeśli nie - angina. Tak czy siak antybiotyk poszedł, a my obstawiamy: uda nam się wyjechać na te ferie, czy nie?

Komentarze

  1. o rany...tak szybko jak nabywacie,tak szybko wyzbywacie się różnych dolegliwości,podobnie jak u nas.........więc na ferie pojedziecie napewno..ps.ale ospa jest upierdliwa muszę przyznać..całujemy Was serdecznie...Matylkę w brzuszek..Dorota

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam! :) Czytałam tego bloga namiętnie od kilku dni i przewertowałam od deski do deski. Jesteście wszyscy tacy dzielni, tak trzymać!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witajcie Moi Drodzy:) Tak sobie do Was codziennie zaglądam a tutaj cisza:) Mam nadzieję, że wszystko u Was ok i po prostu nie macie o czym pisać:) Pamiętam jak kiedyś życzyłam Wam, żeby taki moment kiedyś nastał:) Życzę Wam dużo zdrówka i wiele słonecznych dni. W końcu mamy wiosnę..nareszcie.
    Pozdrawiam serdecznie Sonia

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rodzinko gdzie się podziewacie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p