Przejdź do głównej zawartości

Never ending story, czyli ospa kontratakuje :/

No dobra, wiem, że temat jest już lekko nudnawy, ale mamy kolejny (już trzeci) alarm przeciwospowy. Tym razem zagrożenie jest mocno realne, bo oto brat cioteczny Lenko-Matyldowy Wicek, wczoraj wysypany został.
A nasze dziecia spędziły z nim (i jego uroczą siostrą) calutką niedzielę
Ugh
A więc aktualnie znowu oczekujemy na ospę. Zalecenia naszych onkologów przewidują Heviran (again) od przyszłego wtorku oraz natychmiastowy meldunek w Szpitalu Zakaźnym w przypadku objawów.
A tymczasem mieliśmy takie piękne plany...
W połowie marca wykupiliśmy wyjazd narciarsko-rodzinny w Tatry. Z przyjaciółmi, w schronisku... Naprawdę na niego czekamy, potrzebujem, itd - wszyscy.
A więc, everybody, wielkie kciukasy poproszę, co by trzecia ospa nas ominęła!
Jakoś...

Babucha, relacja przedszkolna, especially for you :)
Dziewczyny kwitną. Rozwijają się towarzysko, emocjonalnie, społecznie... Codziennie coś przynoszą - a to rysuneczek, a to piosenkę, a to zabawę, wierszyk... Dobrze im wśród rówieśników. Są lubiane, Matyl wręcz rozrywana ;). Lena znosi nam super obserwacje - jest niesamowicie spostrzegawczym, empatycznym dzieckiem. Uwielbiam słuchać jej relacji z życia przedszkolnego. Widzę same plusy posłania ich do przedszkola, pomimo znoszonych do domu wirusów. Dzieciaki zrobiły wielkie hoooooop do przodu. Teraz przed nami temat szkoła....
No i to jest dopiero zagwostka...

Komentarze

  1. Ha!
    Po pierwsze: dzięki za przedszkolną relację! I za wyróżnienie ;-)))) Ogromnie mi miło.
    Po drugie: mnie też czeka "wysłanie" pociechy płci żeńskiej do przedszkola - tym bardziej interesują mnie relacje, a już w szczególności Waszych Sióstr zwanych Sisters ;-) One są niesamowite, a przez to, jak Ty i Andy je tutaj przedstawiacie... czuję się, jakbym je i Was znała ;-)) Ha!... magia internetu + odrobina wyobraźni...
    Po trzecie: kciukasy zaciśnięte w kwestii zdrówka - no przecież: nieustająco! ;-))
    Więc tak czy inaczej wyjechać - wyjedziecie i bawić się będziecie przednio!
    A że wirusiska czepiają się przedszkolaków często... hmmm tego się chyba nie da uniknąć.
    W przypadku Lenki, ospa to nie jest dobry pomysł. Może to zabrzmi dziwnie, ale ja bardzo bym chciała, żeby moja córka teraz zachorowała - byśmy chociaż to "odfajkowali"... i też byliśmy już tak blisko.... ale nieeee...
    Dużo zdrówka dla całej Rodzinki! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Agata - rowiez leczona na bialaczke limfoblastyczna, rowniez na Litewskiej - miala stycznosc z ospa w trakcie leczenia podtrzymujacego 3 razy. I to tak podobnie jak Lenka dosc powaznie. Spedzala na zabawach z juz chorymi , a jeszcze bez objawow dzieciakami po pare godzin w zamknietych pokojach. Wszystko wskazywalo, ze sie zarazi. Ale nie! Jakos sie udawalo. Z tym, ze na te 3 razy oprocz heviranu byly jej podawane przeciwciala ospy w zastrzyku , na Litewskiej. Zawsze dzwonilam, zglaszalam kontakt z ospa i kazali mi przyjezdzac na te przeciwciala. Jednego razu nie zdazylam bo trzeba to podac chyba do 72 godzin od kontatu. Ale tez sie udalo. Nawet lekarze zasugerowali, ze moze ona jednak przechodzila kiedys bezobjawowo ospe i juz mamy to z glowy ale badania w tym kierunku wykazaly brak przeciwcial wiec nadal ospa moze nam sie przytrafic, Ale teraz juz chyba damy rade sie zaszczepic. Musialam odczekac 2 lata po przeszczepie (niestety po 2 nawrotach wreszcie bylo to jedyne wyjscie) , bo to jednak szczepionka zywych wirusow , ale teraz juz mozna , wiec niebawem sie szczepimy. Jak tylko bedzie mozna to tez chyba powinniscie dziewczyny zaszczepic. Bylo to kiedys na `Litewskiej jak najbardziej zalecane. Przez krotki czas szpital dawal nawet darmowe szczepionki chorym dzieciom oraz ich rodzenstwu. No ale to bylo juz jakies 5-6 lat temu. Rozpisalam sie nieco ale zmierzalam tylko do jednego: trzymam kciuki i wierze, ze nie zlapala! a nawet jesli - to i tak dacie rade. Na tym etapie mozna juz traktowac ja jako prawie zdrowa. Wiem, ze prawie robi roznice, ale w takim przypadku ospa juz jej nie zrobi krzywdy. Uklad odpornosciowy sobie poradzi, tym bardziej w szpitalu. Zrowka:) ula

    OdpowiedzUsuń
  3. I jak tam na froncie ospowym? Mam nadzieję, że Was ominęło
    Ja też mam dylematy szkolne bo mam dzieci z roczników takich jak wasze panny
    I mój 6-latek chyba wyląduje w szkolnej zerówce

    OdpowiedzUsuń
  4. I co z ospa????

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p