Przejdź do głównej zawartości

Nieśmiałe helloł?

Wiem, wiem...
Znowu nie będzie fotek z Tropików, mimo, ze już je wyciągnęliśmy z kamery i nic tylko je przejrzeć i wrzucić. Ale nie mam kiedy :(. Naprawdę :(.
Atrakcji zdrowotno-pochodnych mamy Ci pod dostatkiem. Po podejrzeniu ospy, które jednakowoż ospą się nie okazało , mieliśmy w rożnych konfiguracjach zapalenia oskrzeli, rota wirusy, jednodniowe gorączki, trzydniowe gorączki, itd, itp i jeszcze etc. Nie będę tego wszystkiego opisywać, bo i po co... Ważne, ze Lenkowe wyniki wciąż dobre, a sama Bohaterka jest jedną ze zdrowszych w stadzie, zaraz po Ojcu, którego jedynie rota lekuchno zahaczył.
Za to Matyl przeżywa istną feerię wirusowo-bakteryjnych atrakcji przedszkolnych i doprawdy nasze zdolności logistyczne okazują się niezastąpione. Ja na ten przykład lecę na dwa dni w podróż służbową, Andy akurat w te że same dwa dni ma ważne szkolenie, a Matyl jak gdyby nigdy nic sobie zagorączkowuje... Wysoko i przedszkolnie dyskwalifikująco. Uwierzcie, nie chcecie o tym słuchać :).
A więc u nas wciąż nuda z atrakcjami dla najdogłębniej zaangażowanych, na szczęście (tfu, tfu) w Lenkowym temacie spokój i do przodu. I tego wszystkim Wam w Nowym Roku również życzę :).

Komentarze

  1. no, w końcu jakiś noworoczny wpis he!
    a zdradźcie chociaż, gdzie te tropiki były :)
    Małgo

    OdpowiedzUsuń
  2. Witajcie Kochani bardzo sie miło was czyta w nowym roku - kolejny czas z Wami!!! Życzę wam zdrowia i szczęścia by omijały was te wirusy i nie wirusy szkodliwości... Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  3. kochani, przez przypadek trafiłam na waszego bloga i jestem bardzo poruszona chorobą Lenki. wierzę jednak że wszystko będzie dobrze, trzymam kciuki i życzę wam wszystkiego najlepszego w nowym roku!!! basia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Małgo, no w jakie my możemy tropiki? ;)
    Jak nam do samolotu nie wolno :/.
    Tropical Islands :)))
    Polecam, w związku z Twoim nowym kierunkiem :)
    Kicz w czystej postaci, ale przynajmniej ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za wszystkie życzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochani najlepszego w Nowym Roku! Lenka - mysle o Tobie cały czas i nadal trzymam kciuki! czekam z niecierpliwością na nastepny wpis:)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. tak, tak! tak podejrzewałam, że okolice Berlina i te właśnie tropiki :D w sumie fajne to?
    Małgo

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p