Przejdź do głównej zawartości

Przedświateczna gorączka

Dziewczęta wyprodukowały listy do św. Mikołaja. Matylda stworzyła chyb pierwszego w życiu głowonoga, który okazał się być księżniczką



A Lena...


Jakby ktokolwiek miał wątpliwości co to - pokazuję pierwowzór








Nie wiem do czego to służy, z czym to się je i jaki z tego niby ma być fun...

Dziś Lena przy dość znacznym wsparciu siostry (nie ma to jak dostać porządnie w zęby) straciła już ostatnią, chwiejącą się, mleczną jedynkę, stając się tym samym posiadaczem imponującego kasownika :). A że do zdarzenia doszło w drodze z przedszkola, ząb ku rozpaczy Leny zaginął w samochodzie między fotelami. Co by uniknąć ślęczenia przy samochodzie z latarką w poszukiwaniu zguby, zapewniliśmy Lenkę, że Wróżka Zębuszka i tak przyjdzie, ale do Leny dotarło, że wbrew jej oczekiwaniom nie spotka się ze św. Mikołajem!

Coś ją tknęło...

Przed snem zwaliła nas z nóg pytaniem:

- A dlaczego ci co się wydają nieprawdziwi zawsze przychodzą w nocy?

Czyżby koniec epoki św. Mikołaja i wróżki Z.?

Komentarze

  1. Ania, pocieszyłaś mnie - ja też czasem kompletnie nie rozumiem tych zabawek. Nie ma to jak skarpetkowy przytulak, prawda? Jeśli chodzi o trudne pytania związane z Mikołajem - kiedyś córka koleżanki spytała, jak to właściwie z tym Świętym jest. Małgosia wytłumaczyła jej wtedy, że Mikołaj przynosi prezenty tym, którzy w niego wierzą. A tym, którzy tą wiarę stracili, prezenty robią rodzice - żeby im nie było przykro po prostu. Piękne, prawda?
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre!
    Po pierwsze: rysunek Leny jest niesamowity,tyle szczegółów zapamiętanych i precyzyjnie przeniesionych na papier... hmmm...cudo!
    Po drugie: czas wiary w Mikołaja chyba faktycznie mija... ale może da się jeszcze ocalić trochę ... przedświątecznej magii?
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Całą rodzinką czytaliśmy z zapałem nowe wieści...ale było śmiechu..świetne ,kochane dziewczynki..ściskamy Was mocno[tęsknimy...]Dorota

    OdpowiedzUsuń
  4. Bystra dziewczynka :-) i zdolna :-) Buziaki dla Was gorące :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach jak ja tu kocham nocą wchodzić ... Uściskajcie Dziewczynki !(Lenka maluje bosko). Nasza Aga też miała fisia na tle "petsów" :) Dziękuję, że mogę tu sobie u Was odpoczywać - jr

    OdpowiedzUsuń
  6. Proszę pisać częściej,z zaciekawieniem śledzę co ciekawego dzieje się u Lenki;*
    Pozdrawiam;)

    O.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p