Przejdź do głównej zawartości

Uśmiechy

Głownie bezzębne...
A więc zapchajdziura poniżej, bo Hanyś coś nie może Tropików obrobić :).
W jednej z trzech głównych ról - siostra Maja.





PS. Pani Asiu - Lena pozdrawia :)

Komentarze

  1. cudne są, po prostu cudne ;-)
    a co w przedszkolu?
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. urocze dziewczynki :-)
    moja Oluna też ma kasownik :-)
    pozdrawiam
    asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne szczerbolki:)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. dzień dobry

    od dość dawna czytam o Lence, jestem pełen podziwu dla tej małej wojowniczki. znałem kiedyś pewnego chłopca był wielkim fanem książek fantazy. ja jestem poczatkujacym pisarzem pewnego dnia zgubiłem notatnik. znalazła go matka tego chłopca, i po przeczytaniu moich notatek poprosiła o spodkanie z chłopcem. poszedłem na spodkanie a chwile pożniej okazało sie że zostaliśmy przyjaciółmi. on miał marzenie, chciał by ktoś o nim napisał postanowiłem to zrobic. zaczelismy pisać razem. lecz on zmarł i zostałem z tym sam. w zwiazku z tym miał bym do pani proźbę. chciał bym by po ukonczeniu tekstu przeczytala go pani i powiedziała czy jest on realistyczny. bardzo mi na tym zależy, i mysle że nawet piotruś tam z góry bedzie trzymać kciuki za Lenke. prosze o kontakt na mail afduch0011@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Od jakiegoś czasu czytam o Lence i mocno trzymam za nią kciuki.Sama mam też dwie małe dziewczynki,3 letnią Ninę i 10 miesięczną Gabrysię.Nina w kwietniu tego roku przeszła powazną operację podczas której usunięto jej jedną nerkę.We wrześniu zakończyliśmy chemioterapię.Jak do tej pory wszystko idzie dobrze i mam nadzieję że tak juz będzie zawsze.Tego samego życzę wam z całego serca i trzymam mocno kciuki.Pozdrawiamy Was z USA.

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczne dziewczynki, uroczo wyglądają :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p