Przejdź do głównej zawartości

Ufff... Jedziemy dalej :)

Szczerze mówią nie oczekiwałam zbyt wiele po wczorajszym badaniu, a tu pełne zaskoczenie! Wątrobowe ładnie spadły do... 70! A więc od wczoraj merkaptopuryna wraca na razie na pół gwizdka, czyli 50%, a w przyszły wtorek zdecydujemy co dalej. Właściwie Lenka powinna przyjmować pełną dawkę, bo leukocyty dobre (znaczy wciąż poniżej normy, ale nie oczekujmy zbyt wiele ;)) 3500 lecz trochę się obawiamy kolejnego skoku transaminaz i kolejnej przerwy. I tak zakończenie leczenia mamy już przesunięte o 57 dni, więc każdy dzień leczenia jest na wagę złota.
A więc teraz byle do wtorku :).

Dawno nie pokazywałam Wam dziewczyn - to rzucę kilka fotek, dobra? :)


Wspomnienie lata, choć już we wrześniu





Z wizytą u Gabrysia - Dorota! Pozdrawiamy!







Jakieś takie ładne :)



Jesienne zabawy Matyla i Celiny



Malowane buźki

Lena


Matylda


Sportowa zaprawa przed sezonem - dzieciaki ćwiczą!



Taki oto Matyl

Komentarze

  1. Buzie prześliczne jak zawsze:)Cieszę się, że u Was wszystko w porządku:)
    Pozdrawiam serdecznie-Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff, dobrze, ze sie poprawilo. Dziewczyny super - a Matyl jest do Ciebie niesamowicie podobna :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje
    sinusoide ciezko zniesc, to oczywiste
    jestescie wielcy rodzice wielkiej lenki

    OdpowiedzUsuń
  4. o jakie piękne dziewczynki...i Gabryś i Welwet...super zdjęcia,buziaki.Dorota

    OdpowiedzUsuń
  5. a czemu macie przesunięte zakończenie? my mieliśmy 104 tygodnie, od szóstego grudnia do szóstego grudnia dwa lata później. fakt, że na podtrzymujące przeszliśmy dopiero po 14 miesiącach nie miał znaczenia...
    niedługo minie dwa lata jak jesteśmy "czyści";)
    trzymajcie się
    Mama Misia

    OdpowiedzUsuń
  6. Arielka, czyżby? ;) Powiedziałabym, ze zdania są podzielone zdecydowanie na moją niekorzyść ;) Ale dziękuję - miło to usłyszeć :)

    Mamo Misia, u nas terapia trwa 74 miesiące od początku leczenia podtrzymującego. Każda przerwa przesuwa zakończenie leczenia. Trzeba "wybrać" dawkę 74 tygodni i tyle. Też nie jest to dla mnie do końca jasne, bo przecież jak ktoś bierze 150%, a ktoś 50% to chyba powinna być różnica... A tu nie... :/. Wygląda na to, ze przez te 74 tyg. chcą utrzymać supresję szpiku...
    Gratuluję drugiej rocznicy - marzę o tym momencie...

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne dziewczynki.
    trzymajcie się dzielnie i wracajcie do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  8. trzymamy kciuki by wszystko szło zgodnie z planem - Matylda to Aniu cała ty:)
    pozdrawiamy - Motyki - Monika i Hania:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam dziwczyny w TV!!! na tvn style w programie o przedszkolu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze! Poluję na ten program! Pamiętasz nazwę? Może złapiemy powtórkę...
    Dzięki za miłe słowa od wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sprawdziłam na stronie tvn style i ten program nazywa się "Pora do szkoły" i według programu tvn style będzie w niedziele o 20.40; poniedziałek 9.50, 14.45; wtorek 17 ale nie wiem czy nie nastepny odcinek. On nie za długi (chyba 10min) ale Lene dużo widać, a jeśli się nie mylę że to Matylda to tak bardziej w tle.
    Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  12. Eh, śliczna Lenka na tej fotce we wzorzystej sukience i z malowaną buzią! Matyl oczywiście też! :) się powtórzę- jak dobrze, że wszystko dobrze ;) Czyli... koko dżambo i do przodu! :D
    Małgo

    OdpowiedzUsuń
  13. Kasia, dzięki za info! Co prawda nie było nas teraz przez kilka dni, ale widzę, ze powtarzają jeszcze jutro i w piątek. Będę czyhać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Matylda - to mistrz drugiego planu na tym blogu! MISTRZ i tyle!
    ewa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p