Przejdź do głównej zawartości

11 maja

To data ostatniego nakłucia, a także dzień usunięcia Broviac'a. Doktor oficjalnie nas "ustawił".
To także dzień moich urodzin :).
W zeszłym roku, w moje urodziny, Lena miała punkcję. Był to 33 dzień leczenia, a wynik pobranego szpiku ostatecznie zdecydował o dalszym sposobie jej leczenia.
Może kiedyś odczaruję moje urodziny i staną się znowu moim świętem, a nie zbiegiem terminów z leczeniem Leny.
Ale na razie strasznie czekamy na 11 maja :). Niech wreszcie usuną nam Broviac!

Dziś Lena odbyła swoją cotygodniową wizytę na oddziale. Wyniki bardzo dobre - wracamy do 100% dawki i nawet nieszczęsne wątrobowe (tfu, tfu) trzymają się na przyzwoitym poziomie :).

No i dziś Lena, po bardzo długiej przerwie, spotkała się z Gabrysiem! Krótkie to było spotkanie, ale dobrze, że dzieciaki miały choć chwilę wspólnej zabawy.

Aha, ja się żegnam na dwa dni - wylatuję w podróż służbową do Włoch (strasznie się cieszę - swoją drogą :)) i pozostawiam Was z moim milczącym ostatnio mężem.
Może coś napisze :)

Komentarze

  1. no i bardzo dobrze, że wszystko OK!


    oby tak dalej :))

    Pozdrawiam Kasia^^

    OdpowiedzUsuń
  2. No mam nadzieję, że przyszłoroczny 11.05 będzie juz zupełnie inny
    I zazdroszczę podróży do Włoch.
    I mam nadzieję, że ojciec_andy przemówi do stęsknionych czytaczy:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p