Przejdź do głównej zawartości

Newsy :)

Dziś kontrolne badanie wątrobowe i jest lepiej! Wyniki poleciały o połowę - na 260 i 60, tak, że nie jest źle i chyba to nie cytomegalia.

Lena jest uosobieniem energii. Skacze, szaleje, porusza się jedynie biegiem... No wiecie, rozumiecie...
Za to Matyl trochę zaniemogła, żeby nie było za różowo. Wczoraj wieczorem miała 38,5, dziś rano już nie gorączkowała, ale po południu znowu skoczyło.
Lekarka stwierdziła zapalenie gardła. Miejmy nadzieję, że nic więcej się nie wykluje...
Na razie nie ma wysokiej temperatury, więc jesteśmy dobrej myśli.

Trzymajcie kciuki, bo na niedzielę planujemy rodzinne świętowanie 5tych urodzin Lenki, a właściwe urodziny we wtorek :)

Komentarze

  1. Tak trzymaj Lenka:) oj na urodzinkach będzie się działo:) pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj z tego całego śmiechu nie napisałam słowa do Matyldy:) wirusy trzymajcie się od Matyldowego gardełka jak najdalej!!!:)w końcu siostra musi być w pełni sprawna na imprezie Leny:) powodzenia. Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Kciuki za Matyla i Lenkowa imprezke!!!Napewno wszystko sie uda:)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki, a jakże. My również świętujemy urodziny mojej Halinki, a jej urodziny to 31, czyli dzień po "Waszych". Serdecznie pozdrawiam obie Dziewczynki i obu życzę zdróweczka. A ten weekend po prostu musi być SUPER! ;-)BK

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że wątróbka sie poprawia.
    Zdrówka dla Matyldy!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam serdecznie.Czy podajecie państwo lek o nazwie Hepa Merz? Jest bardzo dobry,chociaż drogi.Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości.Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p