Przejdź do głównej zawartości

Zimowego funu ciąg dalszy

Jest super extra idealnie! Pogoda jak marzenie (wczoraj śnieżyca = dosypało śniegu, dzisiaj totalna lampa i leciutki mróz), samopoczucie bomba – dziewczyny wykonują kawalkady po całym ośrodku w tabunie innych, puszczonych totalnie samopas, dzieciaków (ogólnie, panuje tu model typu „Dziecko, idź zorganizuj sobie jakoś czas, my rodzice musimy mieć chwilkę dla siebie – tzn. na drzemkę, na SPA, na piwko, etc), które rządzą i dzielą w tym ośrodku, Matylda jest zazwyczaj pod jednoczesną opieką jednej lub dwóch 5-cio, 6-cio latek, Lena lekko z boku (bo zna swoje ograniczenia i sama w momencie kiedy widzi wokół siebie zbyt duży tłumek, a zwłaszcza kichająco-kaszlących, to się wycofuje) ale generalnie zwiedzają najdalsze zakamarki ośrodka, krzyczą, skaczą, biegają po schodach – mamy tu salę zabaw z opiekunką (5 PLN/h za dziecko – promocja!), generalnie, możemy się faktycznie zrelaksować.

Lena codziennie dzielnie odbywa lekcję z instruktorem, wydaje się, że to bardzo lubi i czeka z utęsknieniem na kolejną lekcję. Samopoczucie i poziom energii wskazują, że –cyty miewają się również dobrze = powodów do niepokoju o cokolwiek brak. Rodzice jeszcze nie byli zmuszeni wsiąść na narty (może uda się prześlizgnąć bez), Matylda przeprosiła się z sankami, korzystają więc z wszelkich dostępnych opcji rozrywek zarówno indor jak i outdoor. Co tam będę pisał, wrzucę kilka fotek. Niestety wszystkie filmy jakie tu kręcę ważą po kilkadziesiąt MB i zanim je będę mógł tu wrzucić to muszę je jakoś skurczyć a nie wiem jak.


Widok z okna naszego pokoju


To też widok z okna naszego pokoju


Plac zabaw przed oknami naszego pokoju


Nasz ośrodek widziany spod wyciągu

Komentarze

  1. Ale macie fajnie!!!super widoczki i mnostwo snieguuuuuu:)Tylko pozazdroscic.Superowo!Bawcie sie dobrze!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. o raju.Tak sie rozmarzyłam że ciężko mi się oderwać od tych zdjęć.Ściskam Was mocno!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakże fajowsko się czyta i ogląda takie notki.
    Czy muszę wspominać, że zielenieję z zazdrości?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Drodzy Dzielni Wojownicy!!! Zasłużyliście na każdą minutę tego raju. Cieszcie się wszystkim i wypoczywajcie:-)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p