Przejdź do głównej zawartości

O rany! :)

Chyba pobiliśmy rekord komentarzy :)

No i te megatony energii!!! Wzruszyliście nas naprawdę :*

I to wszystko działa! Znowu!
Lenka, mimo, że marnie uzbrojona dzielnie walczy. Kaszel jakby ciutkę lżejszy, choć wciąż suchy (przepis na cebulę z miodem przetrenowaliśmy :)) i gorączki ani śladu (tfu, tfu) :)
A więc dajemy dalej!

Zaklinamy rzeczywistość, żeby z każdym dniem Lenki leukocyty mnożyły się na potęgę.
Patrzymy na to nasze Bohaterskie Dziecko i nie możemy zrozumieć jak taki mały organizm daje radę. Niejeden dorosły dawno by leżał z niezłą infekcją.
Ale to się dzieje, więc nie pozostaje nic innego jak uwierzyć, że Lena jest Najtwardszą z Twardych.

Howgh :)

Komentarze

  1. Lenka to dzielna dziewczynka!

    Już nie raz udowodniła, że jest najtwardsza z twardych, więc i teraz da radę!:)

    PS. Kciuki trzymam dalej!/Kasia^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, jest twarda jak skała. Lenko, walcz dzielna dziewczynko.

    OdpowiedzUsuń
  3. aż strach pomyśleć jak z niej będzie twarda sztuka za naście lat!!! energia płynieeeee!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lena jest Wielka!!!Kciuki dalej zacisniete,moc energii plynie w strone Lenki:)Nasza Dzielna Bohaterka da rade!Jak zawsze!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. no pewnie, że jest Mega Twardzielką :-) energia płynie nieustannym strumieniem. Całusy. Mitelka

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki równie mocno! podsyłam przepis na syrop z buraczka.
    Bierzemy dużego buraka,wydrążamy w nim dziurkę( głębokąjamkę) do której wlewamy łyżeczkę miodu.Wstawiamy do piekarnika i pieczemy dłuuugo,aż w dziurce pojawi się sok wymieszany z miodkiem.Najlepiej podawać 3 albo chociaż 2 razy dziennie.Sok z buraka ma działanie krwiotwórcze,oczyszczające krew,bakteriobójcze.Świetnie się spisuje jako "lek" wykrztusny i oczyszczajacy drogi oddechowe!
    Może Leka polubi swieżo wyciskany soczek z buraczków?
    Ściskam Was mocno!

    OdpowiedzUsuń
  7. No! To rozumiem:) Brawo Lenka!

    OdpowiedzUsuń
  8. jest! wspaniała!....ankowianka

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymam kciuki za dzielną Lenę i jej dzielniejszą rodzinę a poza tym przesyłam mega tony pozytywnej energii :))) Marta

    OdpowiedzUsuń
  10. trzymamy kciuki z całego serca:)
    http://www.jesteśmy.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Też choruję na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Lecze się od czerwca, wierzę, że wszystko będzie dobrze. I zdaję sobie sprawę jak rodzice to przeżywają, patrząc chociażby na moją mamę. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymaj się Lenko!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p