Przejdź do głównej zawartości

Życie, wszechświat i cała reszta i .... koniec cywilizacji

Tytuł trochę pompatyczny i nie mój, bo w większej części zapożyczony od mojego ulubionego autora Douglasa Adamsa, ale jakoś tak od wczoraj nachodzi mnie, a dzisiaj (skoro moja kolej pisania posta) już definitywnie naszło na przemyślenia bardziej fundamentalne. Przyczynkiem do tego jest dzisiejsza informacja o sensacyjnym odkryciu polskich paleontologów i geologów, którzy gdzieś pod Kielcami odkryli na skałach odciski czworo-kończyniastego stworzenia, które miałoby jakoby być o ok. 18 mln lat starsze od najstarszego jak się do tej pory uważało tego typu stworzenia. Jeśli wnioski z tego odkrycia są słuszne, to cała nauka o historii i pochodzeniu istoty ludzkiej (a może tylko historio i pochodzeniu istot zwierzęto-podobnych na planecie Ziemi) zostaje mocno wywrócona do góry nogami i trzeba będzie ten łańcuch ewolucji budować od nowa. Wniosków, jakie mi się z tego pchaja do mózgu jest kilka:
1. Kolebką cywilizacji (to chyba złe sformułowani), raczej życia czworo-kończyniasto-zwierzecego na planecie Ziemi są KIELCE!! Tam się urodziłem!! I zawsze twierdziłem, że prędziej czy później Kielce zostaną centrum galaktyki. Mimo, że chwilowo wpływ na przyspieszenie tego procesu utracił poseł Gosiewski, to prędzej czy później to nastąpi :))))
2. Niczego o sobie i o świecie nie wiemy. Wydawałoby się, że już prawie cała układanka składa się w całość, związki przyczynowo-skutkowe są logiczne i sensowne, a tu nagle BUM! i pojawia się odkrycie, które cały ten układ wywraca do góry nogami i trzeba to składać od nowa. Chyba jednak nie warto uzurpować sobie w sposób bezczelny przywileju posiadania jakiejkolwiek wiedzy. Nie łudźmy się. Wszystkim i tak sterują myszy i kręcąc swoje kołowrotki śmieją się z naszych nieporadnych i rozpaczliwych prób ogarnięcia tego wszystkiego.
A wniosek ostateczny nasunął mi się z kolei po codziennej lekturze tytułów newsów w serwisach informacyjnych. Tytuły waliły po oczach mniej więcej takimi treściami „Strzelanina w centrum Opola. Jedna osoba zginęła”, „USA: pracownik fabryki przyjechał z karabinem, otworzył ogień”, „Laboratorium chemiczne w mieszkaniu 20-latka. Wcześniej już detonował bomby”, „Egipt: Atak na koptyjski kościół. Siedmiu zabitych”, „Irak: Bomby w mieszkaniach policjantów. Zginęły kobiety i dzieci”, „Siedmioro dzieci zmarło od ukąszeń wściekłych nietoperzy” i wreszcie materiał, który przywalił mnie ostatecznie do ziemi, z której nadal nie mogę się podnieść – muszę go, za portalem Gazeta.pl, zatem przytoczyć. Tytuł „Zabili, bo oszukiwał przy nalewaniu wódki”, a w treści „…Pierwsza sytuacja miała miejsce w połowie stycznia ub. roku. Według śledczych dwóch oskarżonych urządziło sobie libację w mieszkaniu znajomego, który był chory i kasłał. Kaszel przeszkadzał jednak pijącym i dlatego postanowili "coś z tym zrobić". Zaczęli po mężczyźnie skakać, kopać go po całym ciele, bić obuchem siekiery po kolanach. Następnie wywlekli go z mieszkania i pozostawili w bramie. Mężczyzna po kilku dniach zmarł, ale jak ustalili śledczy, przyczyną śmierci była choroba. Kilkanaście dni później cała oskarżona obecnie czwórka brała udział w kolejnej alkoholowej imprezie. Razem z nimi bawiło się jeszcze dwóch mężczyzn. W pewnej chwili oskarżeni postanowili jednego z nich "załatwić", bo - jak mówili podczas śledztwa - oszukiwał przy nalewaniu wódki. Innym motywem mogła być zazdrość o kobietę - uczestniczkę libacji. Podobnie jak w pierwszym przypadku, oskarżeni skakali po swej ofierze, kopali ją, rozbili butelkę na głowie, bili metalowymi kluczami po twarzy. Mężczyzna udusił się własną krwią. Następnie zaatakowali oni drugiego z zaproszonych na imprezę. Zarzucili mu, że nie brał udziału w biciu. Próbowali go podpalić i wbić mu szydełko w brzuch. Mężczyzna stracił przytomność. Oprawcy myśleli, że nie żyje i zostawili go.”
Człowiek jest zwierzęciem. Prymitywnym i dzikim. Albo ekscytuje się makabrą, sensacją, tragedią, krwią (bo chyba tylko takie tytuły i newsy przyciągają czytelników tych wiadomości) albo sam te makabry, tragedie i krwawe wydarzenia prokuruje. Ewolucja w tym kierunku postępuje w zawrotnym tempie, a wraz z przyspieszeniem procesów przepływu informacji i dostępu do brutalnych treści multimedialnych, jeszcze nabiera tempa. Ludzkość zniknie z tej planety dużo szybciej niż nam się wydaje. Wyrżniemy się już zupełnie niedługo! I nie łudźmy się, że my, ta niby bardziej inteligentna, wrażliwa i pokojowo nastawiona część ludzkości, czytająca np. tego bloga, zdołamy skutecznie zaszczepić nasz, pokojowy i życzliwy dla innych ludzi, stosunek do otaczającego świata, pozostałej, agresywnej i prymitywnej części naszego gatunku. To wishfull thinking. To oni będą górą. To oni zepchną nas na margines i pozwolą nam powoli wymrzeć. A później wyrżną się nawzajem. I taki będzie koniec. No bo jak można zabić kogoś tylko za to, że kaszle i przeszkadza przy piciu wódki!!??
To by było na tyle jeżeli chodzi o świat i całą resztę i o koniec cywilizacji.
A teraz o życiu – czyli o Lenie i jej walce z buntem białych krwinek. Dzisiaj zelektryzował mnie sms od Honeyusi „Lena ma temperaturę 37,8” Moja reakcja –panika! Już dzwonię i pytam czy pakujemy się do szpitala, Honeyuś na to, że nie, spokojnie, że Nasz Doktor skwitował to stwierdzeniem „No niedobrze, niedobrze, jak będzie 38.0 to proszę podać Panadol, a jakby skoczyło do 39.0 to się zaczniemy zastanawiać co zrobić”. Mocno mnie to zaskoczyło. przecież, zawsze przy temp. 38.0 mieliśmy się meldować natychmiast w szpitalu, a tu taki luzik?? No tak, jak się okazuje, nie przestawiłem się mentalnie na nowy rozdział terapii. Lena już ma swoją odporność, obecna chemia nie killuje już tak drastycznie jej mechanizmów ochronnych, powinna sobie dać radę sama. A ja, mentalnie nadal tkwię w świecie neuropenii. Uffff, a więc faktycznie już jesteśmy za Rubikonem. No i Lena chyba się broni i to skutecznie – gil nadal do pasa, oczy zapuchnięte jak u zapłakanego królika, ale forma dobra, a wieczorem temp. 37.2. Chyba damy radę. Czego sobie i miłym Państwu życzę!

Komentarze

  1. Podkarczowka pozdrawia kielczanina ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo, ale bardzo głęboko szwagrze zabrnąłeś w swoich rozważaniach o wszechświecie i końcu cywilizacji. Lenka zaś ma wyzdrowieć i to szybko, bo nie będzie spotkania z ciotecznym rodzeństwem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowiej Lenko!Trzymam kciuki!Napewno Nasza Krolewna da rade:)Fluidy plyna do Leny-Sio chorobo!!!sio,sio...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czesc, jestem Waszym nowym obserwatorem.
    Wiesz co ja o tym wszystkim mysle? Oni poddaja nam pomysly, tzn. informuja nas, ucza, ze zabicie to jeden z mozliwych sposobow na nude. Ludzie nie chca czuc sie sami i tak informuja nas ze wszystkich stron, ze jesli zabijasz to nic takiego, w koncu pelno ludzi to robi. A czytales o tych chlopakach co zabili bo chcieli zobaczyc jak umiera czlowiek, na prezent urodzinowy? Jakis czas temu mlodzi chlopacy wyrzucili kogos z pociagu bo jeden z nich mial urodziny. Ucza nas zachowan, ktore nigdy by nam do glowy same nie przyszly.
    Ciagle slyszy sie, ze ktos zabil dziecko i montuje sie to w naszych glowach jako sposob na dzieciaki, ktore potrafia wyprowadzic z rownowagi. To straszne. Trzeba tylko miec tego swiadomosc, a tego brak w spoleczenstwie

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Andy, nawet z Majami sledze Waszego bloga... ;)
    wyobraz sobie ze wlasnie kilka dni temu spotkalismy pewna nawiedzona osobe ktora uwaza ze ten caly nawal zla w mediach jest dlatego ze swiat wbrew pozorom zmierza ku dobremu.... Zadalam wlasnie to samo pytanie, watpiac mocno w sens takiego stwierdzenia....
    Wedlug tej osoby, sily nieczyste probuja sie w
    taki sposob przed tym bronic, ale podobna z
    miernym efektem... ;)))
    moc dobrej energii dla Lenki
    Mirka

    OdpowiedzUsuń
  6. Andy,
    Ty to sie marnujesz w tym naszym upcu. Zabierz sie za pisanie - powaga, bez żadnej ukrytej ironii. Nieustajaco trzymam kciuki i pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. Do Twych wizji apokalipsy się nie odniosę bo chyba jednak jestem optymistką.
    U nas też zagilowanie, ale ponieważ niczym to raczej nam nie grozi, wysyłam moce i fluidy do dzielnej Leny!

    OdpowiedzUsuń
  8. JESTEŚCIE NIESAMOWICI trzymam kciuki i fluidy ślę dla Lenusi damy rade tak trzymać buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. popatrz już dzisiaj na małe dzieci
    słabiutkie,mizerne cienie
    im los okrutny odebrał zdrowie
    skazał na mękę, cierpienie

    takie niewinne,kruche istotki
    a słońce dla nich już gaśnie
    odszedł na spacer uśmiech radosny
    ich los sprawdzany na wadze

    one nie mogą o siebie walczyć
    rodzicom też sił brakuje
    trudno im teraz rany zaleczyć
    a rząd ich wciąż zaniedbuje

    ożywić można wiele serduszek
    cofnąć znamię choroby
    wystarczy oddać mały okruszek
    a razem będą już góry

    dziś podarujmy, to co możemy
    wesprzyjmy naszą orkiestrę
    połóżmy dary, nie róbmy „ściemy”
    zdejmijmy dzieciom z głów ciernie

    a to dla Nas wszystkich ku przypomnieniu-w niedzielę zagra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p