Edytor poprawił mi na „zamężności” – co to takiego zamężność -stan bycia zamężną? Tytuł fajny jak każdy inny, a co? I równie głupi i niedorzeczny jak każdy inny. Trzeba by tu niezłego copywriter’a, żeby wymyślał za każdym razem fantasuperstyczny tytuł, który oddawałby jądro/motto/rdzeń/korzeń/meritum opisywanych poniżej wydarzeń. A czasami najlepiej poddać się flow’owi i płynąć. I tak to chyba dzisiaj będzie się odbywać. Chyba że skończy mi się flow.
A właściwie to już mi się skończył. Azaliż bo dzisiaj nie wydarzyło się w życiu Leny i orbitujących wokół niej siostry i rodziców nic wstrząsającego, nic niezwykłego (no przepraszam, w nocy nawiedziła ją Wróżka Zębuszka i zostawiła mały gift przy poduszce – wyraźnie widać, że ta koncepcja pojawiania się przy jej poduszce giftów bardzo jej się spodobała i dzisiaj rano dowiedzieliśmy się, że kolejny ząb bardzo poważnie się chyboce – to spryciarz – gift za zęba – królestwo za konia).
Wczoraj znowu sukcesem zakończyła się kolejna edycja najbardziej efektywnej akcji finansowego wspomagania polskiej służby zdrowia. Jak to dobrze, że mamy Wielką Orkiestrę, bo czynniki państwowe (Ministerstwo Zdrowia, NFZ), jak pokazały ostatnie wydarzenia, potrafią tylko kompromitować się wydając irracjonalne zarządzenia, których jedynym efektem jest podniesienie już wszechobecnie panującego absurdu w służbie zdrowia do poziomów galaktycznych. A styl w jakim później próbują to wytłumaczyć jest zaprawdę żenujący. Totalny zamęt. O proszę, udało się nawiązać do tytułu posta – jak to człowiek chytrze potrafi poprowadzić wywód żeby albo go dostosować do tytułu albo na siłę udowodnić postawioną na wstępie tezę. Ten człekokształtny to jednak sprytne zwierze!
Żeby nie przeciągać tego kompromitującego wywodu, z kronikarskiego obowiązku, wspomnę tylko, że infekcje Sióstr Sister jakby zelżały, Matylda chyba wrzaskiem wystraszyła wokół siebie wszelkie złe moce, Lena, jako chwilowo słabiej wyposażona w mechanizmy obronne, jeszcze trochę pociąga nosem. Podjęliśmy jednak odważną decyzję o wznowieniu leczenia, zaaplikowaliśmy jej codzienną truciznę i jutro meldujemy się na oddziale onkologii zbadać cyty i przepłukać Broviaca. Może uda się ustalić i zafiksować termin nakłucia lędźwiowego (wiecie, mleczko i te sprawy) i dzięki temu będziemy my mogli zafiksować sobie jakiś urlop w górach. Czas najwyższy w końcu zażyć trochę odpoczynku i skosztować zimy. Lena obiecała, że znowu wsiądzie na narty. Najwyższa pora, żeby poważnie zająć się hodowaniem przyszłego czempiona. Bo przecież w intelekt nie będę inwestować:). Niech utrzymuje rodziców z honorariów za wygrane turnieje i kontraktów sponsorskich!
A właściwie to już mi się skończył. Azaliż bo dzisiaj nie wydarzyło się w życiu Leny i orbitujących wokół niej siostry i rodziców nic wstrząsającego, nic niezwykłego (no przepraszam, w nocy nawiedziła ją Wróżka Zębuszka i zostawiła mały gift przy poduszce – wyraźnie widać, że ta koncepcja pojawiania się przy jej poduszce giftów bardzo jej się spodobała i dzisiaj rano dowiedzieliśmy się, że kolejny ząb bardzo poważnie się chyboce – to spryciarz – gift za zęba – królestwo za konia).
Wczoraj znowu sukcesem zakończyła się kolejna edycja najbardziej efektywnej akcji finansowego wspomagania polskiej służby zdrowia. Jak to dobrze, że mamy Wielką Orkiestrę, bo czynniki państwowe (Ministerstwo Zdrowia, NFZ), jak pokazały ostatnie wydarzenia, potrafią tylko kompromitować się wydając irracjonalne zarządzenia, których jedynym efektem jest podniesienie już wszechobecnie panującego absurdu w służbie zdrowia do poziomów galaktycznych. A styl w jakim później próbują to wytłumaczyć jest zaprawdę żenujący. Totalny zamęt. O proszę, udało się nawiązać do tytułu posta – jak to człowiek chytrze potrafi poprowadzić wywód żeby albo go dostosować do tytułu albo na siłę udowodnić postawioną na wstępie tezę. Ten człekokształtny to jednak sprytne zwierze!
Żeby nie przeciągać tego kompromitującego wywodu, z kronikarskiego obowiązku, wspomnę tylko, że infekcje Sióstr Sister jakby zelżały, Matylda chyba wrzaskiem wystraszyła wokół siebie wszelkie złe moce, Lena, jako chwilowo słabiej wyposażona w mechanizmy obronne, jeszcze trochę pociąga nosem. Podjęliśmy jednak odważną decyzję o wznowieniu leczenia, zaaplikowaliśmy jej codzienną truciznę i jutro meldujemy się na oddziale onkologii zbadać cyty i przepłukać Broviaca. Może uda się ustalić i zafiksować termin nakłucia lędźwiowego (wiecie, mleczko i te sprawy) i dzięki temu będziemy my mogli zafiksować sobie jakiś urlop w górach. Czas najwyższy w końcu zażyć trochę odpoczynku i skosztować zimy. Lena obiecała, że znowu wsiądzie na narty. Najwyższa pora, żeby poważnie zająć się hodowaniem przyszłego czempiona. Bo przecież w intelekt nie będę inwestować:). Niech utrzymuje rodziców z honorariów za wygrane turnieje i kontraktów sponsorskich!
Zgadza sie!Super,ze mamy WOSP:)))Ciesze sie,ze u dziewczynek coraz lepiej:)Trzymam kciuki ,aby udalo Wam sie pojechac na urlop w gory:)No i na zakonczenie dodam tylko,ze Wrozka Zebowa bedzie miala teraz duzo roboty!Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper, jakbyście mogli wyjechać sobie w góry-życzę z całego serca żeby się udało:)
OdpowiedzUsuńDziewczynkom dużo zdrówka i wiele prezentów poduszkowych-nie tylko od Wróżki Zębuszki :)
Pozdrawiam Sonia
Andrej, dopiero się dowiedziałam - ja, Konrad oraz Dawid (który dzisiaj powinien wyjść z brzucha ale się uparł i siedzi) 3mamy za Lenkę i za Was kciuki ...
OdpowiedzUsuńpodaj swój adres mailowy do kontaktu
pozdrawiam Marzena Kamińska (Podgórska)