Przejdź do głównej zawartości

Udało się!

Był prawie idealnie. Prawie, bo Wigilia była w dwóch odcinkach, w dwóch częściach Warszawy, przez to, że do ostatniej chwili nie było wiadomo, która część rodziny okaże się zdrowa (minimalizacja zagrożenia, ju noł), ale udało nam się! Mimo, że w odcinkach (i w związku z tym w podwójnej dawce jedzeniowej) zobaczylismy się z obiema częsciami rodziny. Dziewczyny wreszcie po bardzo długim czasie, spotkały się i z Mają i z Wicusiem i z Celinką (wszystko cioteczne rodzeństwo), czyli najważniejszymi uczestnikami świata naszych córek. Ale było śmiechu i zabawy. Szaleństw i ganianiny. Pisków, śpiewów i wygłupów.
Siostry dzielnie uczestniczyły w kolacji Wigilijnej zaczynając ją tradycyjnie zupą pomidorową ;). Lena później popchnęła śledziem, a Matyl rybą po grecku i połową pieroga z kapustą, która ku jej rozczarowaniu okazała się nie być mięskiem. Zupą grzybową wzgardziły, karpiem również.
Mikołaj w tym roku okazał się mimo kryzysu wyjątkowo hojny i dziś cały poranek i popołudnie bawiliśmy się wszystkimi nowymi zabawkami po kolei.
Matyl dostała dwa SWOJE (wreszcie!) kucyki, które dołączyły do licznej familii. Lena wkroczyła w świat Lego i dziś przez dwie godziny składałyśmy stajnię. Do tego dużo gier, układanek, Barbie Muszkieterka, kolejny film z serii "Było sobie...". Ufff...
Dziękujemy Wam, Kochana Rodzino, za gościnę raz jeszcze!

Na koniec kilka zdjęć z Wigilii. Jakości marnej, ale trudno w tym świetle złapać tak szybko ruszające sie punkty ;). A nasz flesz jest niestety zabójczy :(












**************************

Podobno program z nami poleciał kilka minut wcześniej, więc go przegapiliśmy :/. Ale mamy i tak dostać swoją kopię z TVNu, więc chyba nic straconego...

Komentarze

  1. Ania, wasz program poleciał o 17, nie o 17.15! no ale i tak czekałam sobie wcześniej kukając na tvn, więc obejrzałam :) fajnie wyszło! tak jak powiedziałaś- wiara czyni cuda, a negatywne myśli są be! :)
    Małgo

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogladalem Wasza wzruszajaca coreczke wczoraj w dalekiej od Was Oklahomie, USA. Bylem zaskoczony Waszym cieplem rodzinnymi determinacja. Jestescie wspaniala rodzina ,ktora jest godna do nasladowania. Mala Lenka jest przesliczna i mam nadzieje ,ze wszystko ulozy sie dobrze bo inaczej nie moze byc. Widac w niej olbrzymi zapal i ciekawosc swiata. Bedziemy modlic sie za szybki powrot do zdrowia po drugiej stronie Oceanu za szybkie dojscie do zdrowia Lenki.
    Pozdrawiam goraco, Wojtek Blasiak

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, my tez przegapilismy Wasz program ok.17tej ale o 1:20 w nocy byla powtorka!! :))

    Zyczymy duzo zdrowia!! Pozdrawiamy - Sasiedzi z gory :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a my przegapiliśmy. mam nadzieję, że wrzucą na stronę tvn24!
    wesołego prawie po świętach dla całęj rodzinki.
    buziaki
    Mama Misia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ania, Andy ciesze się że tak fajnie spedziliście święta. Widziałam reportaż. Wasze dziewczynki sliczne, ale zaskoczona byłam, że już takie duże. Reportaż w oddźwieku pozytywny, bo pieknie powiedziałaś aniu, ze trzeba wierzyć. Trzymamy za Was kciuki i zyczymy Wam normalnego życia, spokoju i radosci. P.S Moja rodzina usmiechala sie bardzo jak czytalam fragmenty o koledowaniu przed swiatecznym i smrodzie cynamonowym....wiec przy okazji gratuluje stylu. Kasia Rychlewska

    OdpowiedzUsuń
  6. My widzielismy Was w TVN24 o 21.00 była powtórka programu. Pozdrawiam Karolina

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p