No i znowu coś się musiało .... aż nie wiem które słowo wybrać spośród tych, które mi się cisną na usta/palce... spieprzyć? - słabe, spitolić? - mało wybredne, popier... chyba sam bym się z tym nie czuł komfortowo, no więc użyję mojego ulubionego spolszczenia angielszczyzny - sfakolić!
Matylda zaczęła wczoraj delikatnie pokasływać i rzęzić. Aż tak bardzo nas to nie niepokoiło (bo zawsze od kiedy włączyli ogrzewanie dziewczyny z rana rzężą) ale im dłużej trwał dzień tym wyglądało gorzej. Wieczorem zaczęła już regularnie kasłać (płytko, sucho, nieprzyjemnie) i w nocy zaliczyła już temp. 38.7 st. C. To ciekawe zjawisko, po miesiącach przeżywania sraczki i paniki przy temp. u Leny już 37.2, teraz z takim luzem (oczywiście do pewnych granic) przełykać 38,7 i stwierdzać, że spoko, to tylko infekcja, załadujemy paracetamol/ibuprofen i czekamy do rana. Signum temporis albo właściwie, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia/przebywania. Wracając do meritum, to niestety nocna walka z gorączką nie zakończyła naszej przygody, od rana full flavour choroba, gorączka, kaszel, Matyl wygląda trochę jak przemielona przez pralkę Franię, a obok.... chora na białaczkę, w trakcie chemioterapii, z mocno obniżoną odpornością Lena. O żesz fuk!
Rano wizyta domowa lekarza u Matyldy - diagnoza - infekcja gardła, w płucach i oskrzelach czysto (ufff...) ale Lenę koniecznie należałoby odizolować. Później, ok. 10:00 ja wizyta z Leną na Onkologii na morfologii - Nasz Doktor też zaleca izolację + zauważa u Leny jakieś niepokojące zaczerwienienie gardła. O żesz fuk! Jak tu je odizolować? Akurat wyjechały na holiday obydwie babcie, o żesz fuk! I tu nagle, jak odsiecz z niebios, przybywają nam z pomocą (ale wcześniej zakiełkował nam w głowach w ogóle taki pomysł, co było przebłyskiem geniuszu konspiracyjno-logistycznego) nasi ukochani sąsiedzi Ż. Szybki telefon, owszem są na holidayu do soboty, owszem mogą nam nadać klucz do swojego mieszkania przesyłką konduktorską, owszem zdążą na dworzec w ciągu 20 minut kiedy to odjeżdża IC do Wawy = JESTEŚMY URATOWANI. Jeszcze tylko traumatyczne spotkanie po latach (nie korzystałem z usług tej firmy od lat) z PKP - pociąg, który z Krakowa wyjechał punktualnie, do Warszawy spóźnił się 50 minut, na dworcu odmarzły mi stopy, pani przez megafon mogłaby odmawiać Koran po szwedzku - i tak nikt nie zwróciłby uwagi co ogłasza i który pociąg na który peron i gdzie przesyłki konduktorskie - istny koszmar zmutowany z absurdem. PKP = Paranoja Katastrofa Pandemonium.
Anyway, po zakonczeniu sukcesem fazy przygotowawczej, w chwili obecnej znowu wiedziemy życie rozbitej rodziny, ale w scenariuszu dość osobliwie znakomitym. Otóż, Matylda mieszka z jednym z nas (na zmianę) w naszym mieszkaniu, a Lena mieszka, jedno piętro niżej, (oczywiście w tej samej klatce)!!!??? Porozumiewamy się z Honeyusią przez radiotelefony (nie ma to jak gadżety snowboardowe), a po wyczerpaniu się baterii (co nastąpiło przed chwilą) zaczęliśmy czatować na Facebooku. Co chwila odwiedzamy się nawzajem aby coś zabrać, donieść, przynieść. Lena już śpi. Bez śladów niczego - czoło chłodne, humor wyśmienity, miejmy nadzieję, że infekcja przejdzie bokiem. Matylda walczy z infekcją - przed chwilą zjechała z 38.8 do 38.0 i walczy dalej. Ja z moją żoną przez 2 dni jesteśmy sąsiadami. NIECH ŻYJĄ PAŃSTWO Ż. I KRAKÓW! I WISŁA KRAKÓW TEŻ OCZYWIŚCIE! :)))
A dla tych co nie mieli okazji obejrzeć w kanale tvn24, przesyłamy linka (dzisiaj tvn24 to zamieścił na portalu).
http://www.tvn24.pl/2294784,0,0,1,1,o-zdrowie-walcza-na-blogu,wideo.html
Miłego oglądania, niech MOC będzie z Leną i z Matyldą i z Sebastianem i DZIĘKUJEMY LOSOWI, ŻE OBDARZYŁ/OTOCZYŁ NAS TAK WIELKĄ GRUPĄ ŻYCZLIWYCH LUDZI! Kick ass! Damy radę!
Matylda zaczęła wczoraj delikatnie pokasływać i rzęzić. Aż tak bardzo nas to nie niepokoiło (bo zawsze od kiedy włączyli ogrzewanie dziewczyny z rana rzężą) ale im dłużej trwał dzień tym wyglądało gorzej. Wieczorem zaczęła już regularnie kasłać (płytko, sucho, nieprzyjemnie) i w nocy zaliczyła już temp. 38.7 st. C. To ciekawe zjawisko, po miesiącach przeżywania sraczki i paniki przy temp. u Leny już 37.2, teraz z takim luzem (oczywiście do pewnych granic) przełykać 38,7 i stwierdzać, że spoko, to tylko infekcja, załadujemy paracetamol/ibuprofen i czekamy do rana. Signum temporis albo właściwie, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia/przebywania. Wracając do meritum, to niestety nocna walka z gorączką nie zakończyła naszej przygody, od rana full flavour choroba, gorączka, kaszel, Matyl wygląda trochę jak przemielona przez pralkę Franię, a obok.... chora na białaczkę, w trakcie chemioterapii, z mocno obniżoną odpornością Lena. O żesz fuk!
Rano wizyta domowa lekarza u Matyldy - diagnoza - infekcja gardła, w płucach i oskrzelach czysto (ufff...) ale Lenę koniecznie należałoby odizolować. Później, ok. 10:00 ja wizyta z Leną na Onkologii na morfologii - Nasz Doktor też zaleca izolację + zauważa u Leny jakieś niepokojące zaczerwienienie gardła. O żesz fuk! Jak tu je odizolować? Akurat wyjechały na holiday obydwie babcie, o żesz fuk! I tu nagle, jak odsiecz z niebios, przybywają nam z pomocą (ale wcześniej zakiełkował nam w głowach w ogóle taki pomysł, co było przebłyskiem geniuszu konspiracyjno-logistycznego) nasi ukochani sąsiedzi Ż. Szybki telefon, owszem są na holidayu do soboty, owszem mogą nam nadać klucz do swojego mieszkania przesyłką konduktorską, owszem zdążą na dworzec w ciągu 20 minut kiedy to odjeżdża IC do Wawy = JESTEŚMY URATOWANI. Jeszcze tylko traumatyczne spotkanie po latach (nie korzystałem z usług tej firmy od lat) z PKP - pociąg, który z Krakowa wyjechał punktualnie, do Warszawy spóźnił się 50 minut, na dworcu odmarzły mi stopy, pani przez megafon mogłaby odmawiać Koran po szwedzku - i tak nikt nie zwróciłby uwagi co ogłasza i który pociąg na który peron i gdzie przesyłki konduktorskie - istny koszmar zmutowany z absurdem. PKP = Paranoja Katastrofa Pandemonium.
Anyway, po zakonczeniu sukcesem fazy przygotowawczej, w chwili obecnej znowu wiedziemy życie rozbitej rodziny, ale w scenariuszu dość osobliwie znakomitym. Otóż, Matylda mieszka z jednym z nas (na zmianę) w naszym mieszkaniu, a Lena mieszka, jedno piętro niżej, (oczywiście w tej samej klatce)!!!??? Porozumiewamy się z Honeyusią przez radiotelefony (nie ma to jak gadżety snowboardowe), a po wyczerpaniu się baterii (co nastąpiło przed chwilą) zaczęliśmy czatować na Facebooku. Co chwila odwiedzamy się nawzajem aby coś zabrać, donieść, przynieść. Lena już śpi. Bez śladów niczego - czoło chłodne, humor wyśmienity, miejmy nadzieję, że infekcja przejdzie bokiem. Matylda walczy z infekcją - przed chwilą zjechała z 38.8 do 38.0 i walczy dalej. Ja z moją żoną przez 2 dni jesteśmy sąsiadami. NIECH ŻYJĄ PAŃSTWO Ż. I KRAKÓW! I WISŁA KRAKÓW TEŻ OCZYWIŚCIE! :)))
A dla tych co nie mieli okazji obejrzeć w kanale tvn24, przesyłamy linka (dzisiaj tvn24 to zamieścił na portalu).
http://www.tvn24.pl/2294784,0,0,1,1,o-zdrowie-walcza-na-blogu,wideo.html
Miłego oglądania, niech MOC będzie z Leną i z Matyldą i z Sebastianem i DZIĘKUJEMY LOSOWI, ŻE OBDARZYŁ/OTOCZYŁ NAS TAK WIELKĄ GRUPĄ ŻYCZLIWYCH LUDZI! Kick ass! Damy radę!
Super, że w końcu i mi udało się Was zobaczyć:) Lenka jest przeurocza:)Trzymam kciuki z całej siły za szybki powrót do zdrowia Matyldy:) Fluidy lecą również w stronę Sebastiana i Gabrysia-trzymajcie się chłopaki!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco Sonia
dzieki za link! zycze zdrowka dla Matyldy no i dla Lenki niezmiennie!
OdpowiedzUsuńnapiszcie prosze, jak mozna zaglosowac na blog
pozdrawiam serdecznie
yoaha z wrzesniowek
Od początku czytam Waszego bloga. Wiem, co znaczy walka o życie i zdrowie dziecka. Wiara, optymizm oraz życzliwi ludzie pomagają w tej trudnej walce.Jestem pełna podziwu dla całej Waszej rodziny. Lenka jest przeurocza!!
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki z Matyldę.
Pozdrawiam Kasia z trojaczkami!
Właśnie obejrzałam relacje z tvn24.
OdpowiedzUsuńJesteście super rodzinka:)
Czytam Waszego bloga od kilku miesięcy i cały ten czas mocno trzymam kciuki za Lenke,za Was i Matylde, niech obie wracaja do zdrowia!!!
Pozdrawiam, Marta.
a co to jest rzecywistościa, a co to jest sepsa..sześciominutowy materiał i tyle mądrych pytań!aż boję się pomyśleć, jak to będzie jak moja Blanka osiągnie tak poważny wiek jak Mędrzec Lenka i zacznie je zadawać..:D świetni jesteście,Blogowa Rodzinko! ucałowania dla Kaskadera Lenki i Matyla, której obojętne jest czy zostanie panią doktor czy nie:D - kociki z opola
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Matylde!Wracaj malutka szybko do zdrowka!Lenka moc dobrej energii i fluidow plynie do Ciebie.Nie daj sie zadnym chorobskom!!!Duzo ,duzo...sily dla Wielkich i Wspanialych Rodzicow-jestescie Niesamowici!!!Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMatyldzie szybkiego powrotu do zdrowia, za Lenkę nieustająco kciukasy zaciśnięte, dla Sebastiana moc dobrych fluidów i nieustanna wiara w Was wszystkich, dacie radę- wiem na pewno!! Pozdrawiam serdecznie! Hanka.
OdpowiedzUsuńJesteście wspaniali!
Matyldo zdrowia!!!!
OdpowiedzUsuńLenko trzymaj się z całych sił!!!!
PKP ekhmm zrównać z ziemią?;)
Państwo Ż - medal dla Was!!!!!
Trzymajcie się!! Fluidów moc dla całej Rodziny.Będzie dobrze.Kciuki trzymane...
OdpowiedzUsuńNie podpisałam się więc jeszcze raz FLUIDY:)
OdpowiedzUsuńBasia
Kurczę, popłakałam się jak oglądałam relację w TVN24. Jesteście absolutnie fantastyczni. Chylę czoła przed Wami, Waszą siłą ducha, dobrą energią i mocą, która stopniowo ale i stanowczo prowadzi do zdrowia Lenki. Wspieram jak mogę dobrymi myślami. Teraz także Matyla, żeby szybko wyzdrowiała. Ściskam Was mocno. Mitelka
OdpowiedzUsuńDzięki za linka! Po raz kolejny zobaczyłam- tym razem nie tylko literacko ale i naocznie- jakimi jesteście fantastycznymi i ciepłymi ludźmi i jakie macie fajne, mądre córki, i jaka dzielna jest Lenka! Jestem głęboko przekonana że siła ducha i zaprogramowanie na sukces całej waszej rodziny po prostu działa! I podobnie będzie teraz z tą infekcją, przy drobnej pomocy naszych nieustających fluidów!
OdpowiedzUsuńNie mówiąc już o waszym mistrzostwie świata w logistyce! (brawa dla sąsiadów!)