Przejdź do głównej zawartości

Horror chyba jednak się kończy

Nie obawiajcie się - brak posta w dniu wczorajszym wynika tylko z faktu, że po prostu nie zdążyliśmy go napisać, wręcz wynika z tego, że jest DOBRZE!! I jako, że jest dobrze, to mogliśmy pozwolić sobie na wyjście w miasto (odwożąc wcześniej Siostry Sisters do babci na noc). Całe zamieszanie z pakowaniem dziewczyn na wizytę u babci (przerażające jest ile towaru trzeba zabrać na taką jedną noc - wyglądaliśmy jakbyśmy jechali na tygodniowe wczasy - a może to tylko my mamy taką szajbę, że tyle zabieramy?) było tak intensywne, że po prostu nie zdążyliśmy. A zaraz potem wybiegaliśmy na tzw. "śledzika" ze znajomymi i staraliśmy do minimum ograniczyć nasz spóźnienie (żeby nie było większe niż 3 godziny).

A jest tak DOBRZE, bo wyniki wczorajszej morfologii pokazały 3300 leukocytów, 1300 granulocytów (yes! yes! yes!), 10.4 hemoglobiny i ponad 400 tys. płytek. Wyniki bomba! Chyba możemy zapomnieć o wszelkich ospowo-grypowych niepokojach! W poniedziałek jesteśmy umówieni z Panem Doktorem na start terapii podtrzymującej = mamy nadzieję w końcu usłyszeć sakramentalne "Tylko proszę mi uważać na Lenę w czasie tej terapii":)

Poczuliśmy sie na tyle uspokojeni, że uznaliśmy, że Lena może dzisiaj z siostrą zakosztować zimy. A żu u dziadków w Radości, zima prezentowała się przepięknie, to i Siostry Sisters zaprezentowały się w zimowej scenerii prześlicznie - efekty sesji zdjęciowej (co prawada wykonanej telefonem) poniżej



Komentarze

  1. Super ogladac Wasze śliczności na śniegu:) Wiadomości mnie uspokoiły bo od wczoraj wyglądałam notki!Extra wyniki!!!
    Dosyłam moc fluidow.
    Wasza fanka
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne foty!!!!!!!! i jeszcze piękniejszy wyniki!!!!!! Cieszę się bardzo!!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jakie wspaniałe wiadomości i zdjęcia! kamień spadł mi z serca! wiedziałam no wiedziałam że będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  4. SUUPPEERRRR!!!!!!!!!!!!Serce sie raduje na takie dobre wiesci:)Dziewczynki slicznie wygladaja na zdjeciach:)Ach....nie macie pojecia jak sie ciesze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak przyjemnie czytac takiego pozytywnego posta!!! Uff, kamien spadl mi z serca. Lenka musi byc przeszczesliwa, ze w koncu mogla posmakowac zimy:) Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p