Przejdź do głównej zawartości

Wrzaskun Kontratakuje!

O tak, nastąpił Wielki Powrót Wrzaskuna! I to w wersji full flavour, ze wszystkimi dodatkami audio i choreo. Wczoraj i dzisiaj spędziła łącznie ok. 2,5 godz. na wydawaniu z siebie w sposób ciągły, najbardziej paraliżującego wrzasku i płaczo-krzyku po tej stronie Galaktyki. Oczywiście, towarzyszyły temu jej charakterystyczne zesztywnienia całego ciała i drgawki. Gdzieś spomiędzy tego wrzasku dało się dosłyszeć „Na lączki!!!” albo „Mama!!!” Twarda była, nic do niej nie przemawiało. Ufff… A już mieliśmy nadzieję, że nam się dziecko ustawiło w tryby, że ta faza już za nami, a tu znienacka nastąpił kontratak – no cóż, trzeba znowu podjąć walkę.

W cieniu tych głośnych (w dosłownym znaczeniu) wydarzeń, Lenka spokojnie i planowo zaliczyła dzisiaj kolejną dawkę cytosaru. Spędziliśmy w szpitalu łącznie chyba godzinkę, podpięliśmy rurkę, płyn pokapał, odłączyliśmy rurkę i do domu. Jutro ostatnia porcja chemioludka w tej serii. Trzy dni przerwy i w piątek kolejna (ale już ostatnia) seria. Teraz czekamy pełni obaw na opóźnione efekty działania Endoksanu. Mogą się pojawić w każdej chwili. Dlatego oglądamy uważnie całe jej ciałko, poszukując jakichkolwiek śladów siniaków czy wybroczyn, które mogłyby wskazywać, że płytki krwi spadły jej nisko. Na razie nic niepokojącego nie widać. W innych rejonach również spokojnie. Sama Lena zachowuje się jak zupełnie zdrowe dziecko. Energia 10, Erudycja 10, Apetyt 5 (zaczęła jeść ale reakcje jej kubków smakowych, a czasami nawet receptorów zapachowych, bo potrawa nawet nie dociera do ust, są wciąż zagadkowe i następują histeryczne reakcje na NIE!).

Ten weekend to kolejny odcinek serialu rodzicielskiego „Ale Orka!” Dajemy jednak radę i dociągniemy do upragnionego celu.

Komentarze

  1. DOCIAGNIECIE NA 100% DO REWELACYJNEGO FINALU!!!A MY DALEJ KCIUKI ZACISKAMI I Z WAMI JESTESMY:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj wielkie buziaki dla słodkiej Tysieńki!!! A dla Lenki ogromne brawa za dziesiątki i za dzielną piątkę też! Za ostatnią dawkę cytosaru jutro i za ostatnią serię od piątku trzymamy mooocnooo kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p