Flaczejemy jak baloniki tydzień po urodzinach...
Jak flaga w bezwietrzny dzień...
Rozpływamy się jak lody na słońcu...
Chyba powoli zaczyna do nas docierać, że najgorsze (chyba?, nieśmiałe, ale wciąż jednak chyba) za nami. Że teraz będzie już...
... lepiej?
... łatwiej?
... normalniej?
Że może możemy poluzować. Troszeczkę. I dopada nas zmęczenie... Uwierzcie ziewam nad tym postem ;).
Dziś Lena dostała krew, ale morfologia dopiero jutro rano. Jednak gdzieś tam głęboko chyba wierzymy, że na razie się udało... Że Lenki szpik już produkuje zdrowe formy krwi. I że produkuje ich dużo. I że teraz już damy radę. Bez tego ciągłego lęku o życie dziecka. Choć ten lęk gdzieś w nas zostanie i pewnie każda morfologia, będzie dla nas stresem. Każdy powiększający się węzeł chłonny, ból stawów czy okrąglejszy brzuszek. Przed nami ciężkie 1,5 roku. Co tydzień krew z paluszka, co miesiąc pełna morfologia. Potem czeka nas 5 lat obserwacji - morfologia co 3 miesiące. I sprawdzanie - wraca cholerstwo, czy nie? Udaje się 80%. To dużo, musimy wierzyć, że akurat nas ominie. Gdzieś głęboko jesteśmy przekonani, że tryb życia i zdrowa dieta mogą być pomocne. Ale jak tu zmusić małe dziecko do pokochania kaszy jaglanej? Do jedzenia owsianki? Do rezygnacji ze słodyczy?
Niewiele od nas zależy, ale będziemy walczyć dalej.
Ale teraz powoli się luzujemy. Dziś oboje jesteśmy potwornie zmęczeni, śpiący, wypompowani. Wychodzą z nas te miesiące stresu.
A za chwilę znowu trzeba będzie się spiąć i każdego dnia walczyć, by świństwo nie wróciło.
Za jakieś 7 lat medycyna uzna Lenę za zdrową.
A my?
Jak flaga w bezwietrzny dzień...
Rozpływamy się jak lody na słońcu...
Chyba powoli zaczyna do nas docierać, że najgorsze (chyba?, nieśmiałe, ale wciąż jednak chyba) za nami. Że teraz będzie już...
... lepiej?
... łatwiej?
... normalniej?
Że może możemy poluzować. Troszeczkę. I dopada nas zmęczenie... Uwierzcie ziewam nad tym postem ;).
Dziś Lena dostała krew, ale morfologia dopiero jutro rano. Jednak gdzieś tam głęboko chyba wierzymy, że na razie się udało... Że Lenki szpik już produkuje zdrowe formy krwi. I że produkuje ich dużo. I że teraz już damy radę. Bez tego ciągłego lęku o życie dziecka. Choć ten lęk gdzieś w nas zostanie i pewnie każda morfologia, będzie dla nas stresem. Każdy powiększający się węzeł chłonny, ból stawów czy okrąglejszy brzuszek. Przed nami ciężkie 1,5 roku. Co tydzień krew z paluszka, co miesiąc pełna morfologia. Potem czeka nas 5 lat obserwacji - morfologia co 3 miesiące. I sprawdzanie - wraca cholerstwo, czy nie? Udaje się 80%. To dużo, musimy wierzyć, że akurat nas ominie. Gdzieś głęboko jesteśmy przekonani, że tryb życia i zdrowa dieta mogą być pomocne. Ale jak tu zmusić małe dziecko do pokochania kaszy jaglanej? Do jedzenia owsianki? Do rezygnacji ze słodyczy?
Niewiele od nas zależy, ale będziemy walczyć dalej.
Ale teraz powoli się luzujemy. Dziś oboje jesteśmy potwornie zmęczeni, śpiący, wypompowani. Wychodzą z nas te miesiące stresu.
A za chwilę znowu trzeba będzie się spiąć i każdego dnia walczyć, by świństwo nie wróciło.
Za jakieś 7 lat medycyna uzna Lenę za zdrową.
A my?
Aniu,
OdpowiedzUsuńjesteście na najlepszej drodze, żeby było normalnie. Jesteście niesamowicie dzielni, za to Was ogromnie podziwiam i cenię. 7 miesięcy minęło bardzo szybko, te 1,5 roku minie tak samo szybko, albo jeszcze szybciej.
Wierze mocno, że wszystko będzie dobrze. Że mimo Waszego lęku o Lenę (pewnie przez długie, długie lata) pomału ta choroba zostanie tylko wspomnieniem.
Wierzę w to mocno!
Buziaki od nas
dorcia
Ja rowniez przylanczam sie do tego jak bardzo jestescie dzielna rodzina!Wielki Szacun!Wierze,ze sie wszystko uda i ten caly czas bedzie tylko wspomnieniem.Trzymam bardzo za Was kciuki!Jestem z Wami!!!
OdpowiedzUsuńPodczytywałam przez cały czas, trzymałam kciuki, współczułam i podziwiałam za siłe, a teraz..cieszę się,ze ten NAJWAŻNIEJSZY etap za Wami. Będzie dobrze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monika z 5,5 letnią Martą i 2,5 letnią Zośką /Wrzaskunem maksymalnym:(/
Bardzo ważne pytania. to jest bardzo trudny etap, luzowanie po pełnej mobilizacji, kiedy wszystko jest przesłonięte celem nadrzędnym. wierzę że uda wam się wszystko sobie poukładać na nowo.
OdpowiedzUsuńi przede wszystkim wierze że będzie dobrze! że to już naprawdę za wami, za Leną. trzymamy wciąz kciuki za was wszystkich. Jestescie bardzo dzielni.
Pozdro dla WAS
OdpowiedzUsuńMarinowcy.
Trzymamy kciuki, modlimy się i wysyłamy pozytywną energie :-)Będzie dobrze!!!!!
OdpowiedzUsuńKieszcze
Czytam Was każdego dnia-tak już mam od jakiegoś czasu:najpierw do Pauli, potem do Was:).Wszystko co napiszę będzie płytkie. Jesteście TAAAAAAAAAKKKKKKKKĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄ RRRRRROOOOOOOODDDDDDDZZZZZZZIIIIIIIIIINNNNNNNKKKKĄĄĄĄĄĄ!!!!!!I tu się kłaniam.Pozdrawiam Was -maratończycy:).Odpoczywajcie.Magda
OdpowiedzUsuńale Wam szybko poszło! gratulacje:) teraz już z górki:)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Mama Misia