Dla wszystkich, niecierpliwie oczekujących informacji, mamy tę dobrą – jesteśmy z Lenką w domu. Udało nam się na tyle przyspieszyć pracę pompy infuzyjnej, że proces 24-godzinnego płukania po Endoksanie zakończył się w ok. 19 godzin (w międzyczasie Lena dostała wór krwi ale to jeszcze wczoraj). Na szczęście rano, po wczorajszych nieprzyjemnych skutkach ubocznych w postaci wymiotów, nie było śladu, Lena obudziła się w dobrym humorze i samopoczuciu, aczkolwiek nic nie chciała jeść. I tak nie jadła przez cały dzień aż do 17-tej. A o 17-tej, tata przyrządził jej kulinarne arcydzieło z mrożonki (Boże, błogosław Hortex!:) i zjadła michę kluchów z kolorowym warzywnym bełtem, którego notabene nie tknęła = kolejna kulinarna porażka ojca (tym razem nie mam jednak do nikogo pretensji).
Niech Was, wytrwałych ściskaczy kciuków i dostawców zespolonych molekuł mocy, nie zwiedzie jednak fakt, że jesteśmy w domu. To cholerstwo, Endoksan, to bomba z opóźnionym (i to czasami mocno opóźnionym) zapłonem i jego skutki w postaci spustoszenia w komórkach krwi, mogą się objawić nawet po kilkunastu dniach. Dlatego keep ścisking i keep fluiduing, bo to nam jeszcze przez kilka tygodni baaaardzo potrzebne.
Po powrocie do domu (po drodze odwieźliśmy do domu babcię, która dzisiaj dzielnie pełniła dyżur z Lenką w szpitalu), nastąpiło wielkie spotkanie dwóch rozpędzonych meteorytów – czyli Lena&Matylda Love Explosion = kanonada ryku, wrzasku, ganianie się po całym mieszkaniu, pchanie Matyldy na małym chodziko-samochodziku i walenie nią w pełnym pędzie o kanapę i takie tam, kameralne i subtelne siostrzane zabawy (intelekt nie był przez te parę godzin rozwijany). Energia 10, Romans 10, Agresja 10.
Jutro rano (Doktor kazał się stawić o 7 rano) znowu w szpitalu – ciąg dalszy zabawy = cytosary. Na początek dolędźwiowo Metrotexat (czyli ulubione Lenkowe mleczko do znieczulania/wyłączania przytomności – notabene, od kilku dni już niecierpliwie się dopytuje kiedy będzie mleczko), a potem wlew Cytarabiny. I tak przez kolejne4 dni. Potem 3 dni przerwy i znowu 4-dniowa sesja. I ….. po tym, to już naprawdę meta – aż się boję o tym pisać, żeby nie zapeszać. Ale co tam, jak pozytywne myślenie, to pozytywne myślenie – z Waszą energetyczno-kciukową pomocą na pewno się uda.
Niech Was, wytrwałych ściskaczy kciuków i dostawców zespolonych molekuł mocy, nie zwiedzie jednak fakt, że jesteśmy w domu. To cholerstwo, Endoksan, to bomba z opóźnionym (i to czasami mocno opóźnionym) zapłonem i jego skutki w postaci spustoszenia w komórkach krwi, mogą się objawić nawet po kilkunastu dniach. Dlatego keep ścisking i keep fluiduing, bo to nam jeszcze przez kilka tygodni baaaardzo potrzebne.
Po powrocie do domu (po drodze odwieźliśmy do domu babcię, która dzisiaj dzielnie pełniła dyżur z Lenką w szpitalu), nastąpiło wielkie spotkanie dwóch rozpędzonych meteorytów – czyli Lena&Matylda Love Explosion = kanonada ryku, wrzasku, ganianie się po całym mieszkaniu, pchanie Matyldy na małym chodziko-samochodziku i walenie nią w pełnym pędzie o kanapę i takie tam, kameralne i subtelne siostrzane zabawy (intelekt nie był przez te parę godzin rozwijany). Energia 10, Romans 10, Agresja 10.
Jutro rano (Doktor kazał się stawić o 7 rano) znowu w szpitalu – ciąg dalszy zabawy = cytosary. Na początek dolędźwiowo Metrotexat (czyli ulubione Lenkowe mleczko do znieczulania/wyłączania przytomności – notabene, od kilku dni już niecierpliwie się dopytuje kiedy będzie mleczko), a potem wlew Cytarabiny. I tak przez kolejne4 dni. Potem 3 dni przerwy i znowu 4-dniowa sesja. I ….. po tym, to już naprawdę meta – aż się boję o tym pisać, żeby nie zapeszać. Ale co tam, jak pozytywne myślenie, to pozytywne myślenie – z Waszą energetyczno-kciukową pomocą na pewno się uda.
Piękna wiadomość, pięknie przekazana:) Keep ścisking!!!!
OdpowiedzUsuńsciskamy!!!!
OdpowiedzUsuńKEEP SCISKING NADAL TRWA!!!CALA SILA JAKA POSIADAMY:)Duzo mocy dla Was dzielna rodzinko:)Juz tak blisko finalu...Jestesmy z Wami!!!
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę!
OdpowiedzUsuńMoce fluidy i kciuki działają aż do odwołania (przez Was). :)
Ściskamy kciuki cały czas :)
OdpowiedzUsuńNiech moc będzie z Wami :)
Pozdrawiam Sonia
Własnie pozytywne myslenie pozytywne myslenie DZIAŁA!!!!! ale sięcieszę bardzo bardzo bardzo
OdpowiedzUsuńi ściskam dalej, oj ściskam :))))
pozdrawiam
donka
Kciuki i mega fluidy dla Was!!!Trzymajcie się:)
OdpowiedzUsuńBasia
keep ścisking, keep fluiding, keep everything :)) syL
OdpowiedzUsuńBedzie dobrze, na pewno! Dla pewnosci nadal mocno zaciskam kciuki!
OdpowiedzUsuńAgnieszka
To super wiadomości, mimo że jeszcze nie happy end. Oby jak najszybciej nadszedł. Mimo, że nie piszę to pamiętam do Was. Dziewczynki są cudowne..i ich rodzice też! Monika & familia
OdpowiedzUsuń