Przejdź do głównej zawartości

Nieśmiałe ufff?


Dziś Lenka z Tatą udali się na trzeci Cytosar. Dyżurująca Pani Doktor postanowiła już dzisiaj zrobić Lenie morfologię, co by przygotować się na jutrzejsze ew. toczenie (krwi lub płytek).
Wyniki tymczasem (tfu, tfu) zaskakująco dobre. Płytki i hemoglobina trzymają się dzielnie, a białe zaczęły rosnąć i mamy ich już 900! A granulocyty to już zupełne szaleństwo - skoczyły na 700! Nawet nie wiecie jak nas to ucieszyło!
Prawdopodobnie oznacza to, że Lena przeszła już dół po Endoksanie i teraz zostaje nam jedynie przejść działanie Cytosarów, a to poprzednio poszło nam nieźle, więc i teraz napawa nas nadzieją.
No i jutro kończymy II Protokół! Nie mogę w to uwierzyć...
No, ale powiemy "Hop" jak przeskoczymy, a jeszcze do jutra cicho sza.

Dziś Lena powiedziała:
- Mamo, ja już jestem przygotowana na kłucie.
- Na co? - spytałam zdziwiona
- No na kłucie, jak wyjmą mi Broviaczka. Już się na to przygotowałam.
Po zakończeniu II Protokołu będziemy co tydzień robić morfologię z palca, a raz na miesiąc krew z rozmazem z żyły. Powiedziałam to Lence jakiś czas temu, a ona wtedy stwierdziła, że nie chce w ogóle wyjmować Broviac'a.
No, a teraz niby się przygotowała.
Jej dojrzałość wciąż mnie zdumiewa...

Jutro ostatnia chemia dożylna...
Niewiarygodne...

*********************

PS. Tak sobie pomyślałam jeszcze, że może nie wszyscy mają w głowie normy laboratoryjne. Umieszczam więc z boku linka.
Na zdjęciu - dzisiejsze dzieło Leny :)
Cokolwiek by to nie było... ;)

Komentarze

  1. Super, nawet nie wiecie jak się cieszę czytajac takie dobre wieści. Trzymam kciuki:)
    Kolorowych snów mała,dzielna Lenko :)
    Pozdrawiam Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super:)Ciesze sie bardzo!Lenka moze malarka bedzie:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ piękne dzieło - brawo Lena.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to pięknie. Lena się nie daje, prawdziwa fajterka.
    Dzieło niesamowite
    1

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o rysunek to barwy wskazują na jakiś strach. Oczywiscie jeśli Lenka sama to malowała i nikt jej nie podpowiadał jakich ma użyć kolorów. Może boi sie tego przejścia na kłucie...
    Dzielna jest i tak:) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p