Przejdź do głównej zawartości

Kto dziś pisze posta...?

To nasz cowieczorny już zwyczaj.
Są dni, kiedy dzieje się wiele ciekawych rzeczy (są wizyty w szpitalu, badania, spotkania z dziećmi z oddziału...) Wtedy nie mamy problemów z wyznaczeniem autora posta.
No i są dni jak dzisiaj. Cudownie nudne i bezwydarzeniowe. Wtedy jakoś żadne z nas się nie kwapi do pisania, bo wiadomo - trzeba o tym NICZYM fajnie napisać.
No i nie zanudzić Was, moi drodzy.

Ale cóż - spróbuję :).

Lena wciąż czuje się bardzo dobrze. Biega, skacze, szaleje... Rano kiepsko z apetytem, ale po południu się poprawia...Wróciła chęć do robienia ukochanych zadań z książeczek, z utęsknieniem czeka też na naszą przedszkolankę, którą chwilowo odizolowaliśmy ze względu na niskie wyniki Leny.
Jest wulkanem energii, co nas bardzo cieszy - oby szły za tym poprawiające się wyniki, choć tu niestety związku do tej pory nie zauważyliśmy:/.
My wciąż (tfu, tfu) zdrowi.
Nuda, co? ;)

Komentarze

  1. Dzisiaj za nudę! ;-)
    Trzymajcie się ciepło w zdrowiu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Obyście takich nudnych i zwyczajnych dni mieli jak najwięcej.Z całych sił trzymam kciuki za Lenkę i za Was :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zagladam do Was od pewnego czasu i ślę oczywiście mega pozytywne fluiy! Nigdy dotąd nie doceniałam (jak większość z nas) cudowności nudy!!! To dobre doświadczenie. Ściskam kciuki za nudy ciąg dalszy!!!
    Gocha

    OdpowiedzUsuń
  4. Zycze tej nudy jak najdluzej:)Dla calej rodzinki zdrowka:)Calusy dla Leny:)Kciuki dalej zacisniete:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczna nuda, oby trwała dalej. Trzymama kciuki bezustannie. Pozdrawiam serdecznie fantastyczną rodzinkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzę Wam żebyście się baaardzo nudzili i nie mieli o czym pisać, albo pisali o niczym:).Pozdrawiam najserdeczniej jak potrafię. Magda

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p