Przejdź do głównej zawartości

A jednak jeszcze nie wszystko za nami... :/

Płytki lecą... :(
Że tak się w żargonie szpitalnym wypowiem.
Wczoraj zauważyliśmy więcej siniaków i niewielki krwiaczek pod kolanem i znów intuicja nas nie zawiodła. Byliśmy w szpitalu, sprawdziliśmy - 32 tys płytek, czyli spadek od piątku o połowę :(
Niby to nic dziwnego po II Protokole, bo tak działa Endoksan i Cytosary, ale jakoś tak już powoli zaczęliśmy wierzyć, że już tego wychodzimy.
Na szczęście płytki można "dolać" w odróżnieniu od takich leukocytów, no ale nie da się ukryć, że małopłytkowość jest groźna dla życia Leny. Może jeszcze nie przy takiej ilości, ale nie mamy gwarancji, że dalej nie lecą. Na kolejną morfologię mamy się zjawić we wtorek, jeżeli wyniki spadną poniżej 20 tys. Lena będzie miała podane płytki. No, a potem musi się sama "odbić". Takie płytki żyją krótko (jakieś 2-3 dni), więc jeżeli Leny organizm sam nie zacznie ich produkować, trzeba będzie wciąż go zasilać z zewnątrz, dopóki nie zaskoczy.
A teraz, przez cały jutrzejszy dzień, musimy uważać, oglądać ją dokładnie, sprawdzać, czy wybroczyn nie jest więcej, czy nie pojawiają się nowe siniaki... No i absolutnie nie może uderzyć się w głowę, bo to ryzyko krwotoku do mózgu...
A, takie tam uroki życia codziennego rodziców dziecka z białaczką.
Wciąż jednak można mieć nadzieję, że jutro siniaki zbledną, wybroczyny się wchłoną, a we wtorek zobaczymy lepszy wynik.

Aha, byłabym zapomniała! Leukocyty wciąż rosną i to jest bardzo dobra wiadomość na dzisiaj! :)

Komentarze

  1. Aniu, urosną, zobaczysz. Będę trzymać za to kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. :( jeszcze troszeczkę i będzie spokojniej i normalniej. Płytki urosną - przecież nie mają innego wyjścia!!! Ogromne kciuki za poprawe wyników!

    OdpowiedzUsuń
  3. Napewno urosna!Kciuki trzymamy i napewno bedzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wierze,że urosna, mocno kciuki zacisniete!.

    OdpowiedzUsuń
  5. och jej, niech te płytki wezmą się w garść. do roboty. trzymamy kciuki za płytki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Płytki w górę!
    Trzymamy kciuki:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p