Przejdź do głównej zawartości

Dzień upłynął śpiewająco :)

Śpiewa oczywiście Matylda.
Wszystko, wszystkim i wszędzie. Szlagiery, kołysanki, dzieciowe przeboje... Nie peszy się, nie da się zbić z tropu :). Pani Kasia już jest z tego znana na placach zabaw, bo Matyl ciśnie tam pełnym głosem, zagłuszając skutecznie resztę dzieciaków.

Lenka marzy o spacerach, ale pogoda jest tak ohydna, że niestety kibluje w domu.
Wreszcie ukochane kolorowanki zastąpiły jakieś lale, samochody i, oczywiście, kucyki! Poza tym trenuje na hulajnodze, którą dostała na 4 urodziny i nie zdążyła się nacieszyć - niecały tydzień później wylądowaliśmy w szpitalu :/

Jak tak sobie wspominam tamten czas, to wydaje mi się niesamowite, że przez te 8 miesięcy tyle się w naszym życiu wydarzyło. Wiele rzeczy zmieniło swoje znaczenie, wiele spraw okazało się mieć drugie dno, wielu przyjaciół okazało się być Prawdziwymi Przyjaciółmi... No i zyskaliśmy wielu nowych, ważnych dla nas ludzi, z którymi łączy nas nieszczęsna choroba dziecka i których pewnie w innych okolicznościach byśmy nie poznali.

Kiedyś jedna Bardzo mi Pomocna w tej chorobie Osoba, bo dotknięta tym samym doświadczeniem cztery lata wcześniej napisała, że choroba coś zabiera, ale jednocześnie coś daje w zamian (dzięki Magda!). Wydaje mi się, że my się swojej lekcji już nauczyliśmy. Ciekawe co dostanie (dostała?) Lena. Jak życie jej to wynagrodzi?

Lena tęskni za dawnym życiem. Za przedszkolem - dziećmi i Panią, za ukochaną siostrą cioteczną Mają i bratem Wickiem, za przyjaciółką Niką... Tęskni za białym serkiem i czekoladą...
Być może już za chwilę część z tych tęsknot uda się odsunąć w niepamięć.

Jutro morfologia - chwila prawdy.

Wychodzimy z tego dołka, czy jednak nie...
My głęboko wierzymy, że to pierwsze.
Oby się nie rozczarować...
Choć to powinniśmy mieć już opanowane :/.

*****************************
A Matylda śpiewa dalej :)))



szaleństwo w domu


Z Gabrysiem w szpitalu


Stroimy się!

Komentarze

  1. Trzymam kciuki za jutrzejsze wyniki -chucham,dmucham-musi sie udać :)Pięknie dzisiaj napisałaś Aniu :)Pewnie nie uwierzycie,ale ja również zmieniłam swoje nastawienie do wielu spraw dzięki Waszemu blogowi:)
    Trzymajcie się
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, mądre słowa.
    Kciuki trzymam!!! :)
    Małgo

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że wiele osób odwiedzających waszego bloga zmieniło nastawienie do wielu spraw, co innego stało i staje się naprawdę ważne i mające znaczenie. Dla mnie najcenniejsze są te pozornie ulotne chwile (ulotne bo szybko mijają) z moją Zosią np. robienie kartek świątecznych czy dekoracji na Boże Narodzenie-a jak u nas już sanie z Mikołajem na oknie. Ale mimo, że czas płynie, każda taka zabawa z moją córeczką na zawsze zostaje w moim sercu, a to że gdzie sięgniesz okiem stan jak po tsunami...stało się mało ważne.
    Pozdrawiam Was wszystkich i trzymam kciuki za Lenkę. Jestem przekonana, że już prosta droga przed Wami.
    Natalia-mama Zosi z Lenkowego przedszkola

    OdpowiedzUsuń
  4. keep ścisking ;):):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo wzruszajacy ten dzisiejszy post.Dzielna Rodzinko!trzymam kciukasy i napewno wyniki beda super.Sama wiem,jak po roznych ciezkich przezyciach czlowiek sie zmienia,a to jest niesamowite i napewno wychodzi na dobre.Kochani bedzie dobrze-napewno!Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. zgadzam się z pinezką. Wzruszający post i wzruszające zdjęcia. Coś mnie za gardło złapało
    Ściskam kciuki z całych sił za jutrzejsze a właściwie to dzisiejsze wyniki!

    OdpowiedzUsuń
  7. przyznam Aniu,że mi łzy w oczach się pojawiły jak przeczytałam tego posta..jesteście wielcy,że przez te osiem okropnie trudnych miesięcy potrafiliście z taką pogodą i optymizmem pokonywać dzień za dniem..od kiedy dostałam linka na Waszego bloga, codziennie czytam sprawozdanie o Lence, uzależniłam się od tego:) trzymamy kciuki-fani z Opola, tzn. maleńka Blanka z nieco większymi rodzicami:)

    OdpowiedzUsuń
  8. powiększam grono ściskających kciuki za pomyślne zakończenie terapii a wam należą się podziękowania za tego bloga w którym dzielicie sie waszymi emocjami bo jak widać wielu osobom pomógł on ustawić priorytety pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Za najlepsze wyniki mooocnooo zaciśnięte kciuki! Lenko, buziaki dla Ciebie, księżniczko! Buziaki dla śpiewającej Matyldy! Aniu, napisałaś pięknie i wzruszajco.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też Was wszystkich ściskam i podziwiam i życzę zdrowia dla Leny i kibicuję jutrzejszym wynikom!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p