Przejdź do głównej zawartości

Tak jakby jutra nie było...

To już jutro...

Powrót chemii...

Staramy się o tym nie myśleć, choć oczywiście nie zawsze się udaje.

Ale dzisiaj chyba nam wyszło :). Byliśmy przed południem na spacerku na Krakowskim Przedmieściu. Znowu zachwycił nas panujący tam ład i porządek estetyczny. Są może drobne wpadki, ale tak naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Trafiliśmy na jakiś targ produktów ekologicznych. Super! Kupiliśmy chleba, pasztetu, Lenka wcięła oscypka na ciepło... Od jutra koniec z nabiałem :/.
Był też występ dzieci śpiewających piosenki powstańcze. Mnie tam zawsze przebiega dreszcz na to zderzenie - małe dzieci śpiewające o granatach, karabinach, wojnie i krwi. Dla mnie to trochę przesada, ale ważne, że dziewczynom się podobało.



A popołudniu odwiedził nas Gabryś! Przyjechali na kolejną turę Metotreksatu i udało się wygospodarować chwilę na spotkanie dzieciaków. Lenka jak tylko usłyszała, ze ukochany przyjeżdża wpadla w lekką panikę, bo przecież - musi się wystroić! Ostatecznie wystąpiła w super wystrzałowej kreacji w celu zrobienia odpowiedniego wrażenia. Ledwo udało mi się ją odwiźć od myśli odziewania się w wydekoltowan letnie kiecki z odkrytymi ramionami :).
Dzieciaki strasznie uceszyły się na swój widok. Ale było radochy! Lenka chciała pokazać Gabrysiowi WSZYSTKIE swoje zabawki, a Matylda była zazdrosna, że Gabryś się z nią nie bawi, więc afera była na każdym kroku.

Niestety od jutra czeka nas inna rzeczywistość. Dieta, rygor przy spotkaniach z dziećmi. Do tego musimy sie nastawić na fizyczne zmiany Lenki. Sterydy powodują charakterystyczną opuchliznę twarzy i brzuszka (już trochę tego obserwujemy), niezaspokojony apetyt również się na to nakłada. Chemia spowoduje, ze odrastający Lence jeżyk ponownie wypadnie :(. Może być osłabiona, senna, wymiotować lub cierpieć na inne dolegliwości układu pokarmowego. O innych komplikacjach nawet nie myślę. Programujemy się na sukces. Będzie dobrze! :)

Jutro do szpitala :(.

Komentarze

  1. Pewnie,że będzie dobrze :)Świetnie sobie radzicie i tym razem wszystko napeweno się uda. Jestem w każdym razie z Wami, myślę i zaglądam do Was codziennie. Trzymajcie się moi Drodzy -jesteście niesamowici :)
    Wierna trzymaczka kciuków Sonia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymaj się Lenusia!!! jesteśmy z Tobą i trzymamy wszystkie kciukasy, żebyś wróciła jak najszybciej do domku zdrowa i psocąca !! :):):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. trzymamy kciuki.oby jak najbardziej lajtowo przeszło. będzie dobrze! Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. oczywiście, że będzie dobrze !!! :)))
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Kciukasy trzymam,,trzymam i nie puszcze:)Wszystko bedzie dobrze!!!Leneczko duzo pozytywnej mocy i sily:)Calus dla Lenki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. sukces, sukces, sukces! afirmacja tysiąc! milion uścisków, kulek, kul i bomb energetycznych od egzaltowanej ciotki S dla dzielnej ślicznej L :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiscie, że będzie dobrze :) Wszyscy tu pozytywnie-myślący-i-wysyłający energię do Leny tworzymy MAGICZNY PARASOL, pod którym Lenka od jutra się schowa i nie straszne jej będą żadne potworki :)
    Małgo

    OdpowiedzUsuń
  8. przesyłamy moc pozytywnych wibracji dla Was wszystkich

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p