Niestety, wyniki Leny nie podskoczyły na tyle żeby podać jej dzisiaj kolejną porcję chemii. Leukocyty co prawda drgnęły z 1000 do 1200(co wg naszego Doktora jest sygnałem, że wszystko zaczyna się odbijać), ale niestety granulocyty nadal na poziomie 100, co dla Doktora były zbyt niskim poziomem (nie chciał pozbawiać jej odporności zupełnie, a taki byłby efekt podania dzisiaj chemii). Jeśli przypuszczenia/założenia Doktora są słuszne, to w piątek (termin kolejnego podejścia do leczenia) powinno być już O.K. i powinniśmy pojechać z koksem. Czyli 1 tydzień opóźnienia. Oby nie więcej. Z drugiej strony, to dobrze, że Doktor nie uprawia jazdy po bandzie i troszczy się, żeby Lena miała jakiś zapas Mocy przed spotkaniem ze Złym.
Natomiast na froncie interakcji z wszechświatem każdy dzień jest coraz lepszy. Coraz więcej śmiechu (w porywach nawet przechodzącego w rechot), pełne zaangażowanie w otaczający świat i elementy ludzkie (koniec warzywienia na kanapie przed telewizorem), stosunki z Siostrą-Sister wyśmienite (romans 9, agresja 1, opiekuńczość 8), coraz mniej dzikich humorów/reakcji na rodziców (spowodowanych sterydami) = powoli wraca nasza Lena. Niesamowite, jak mocno i w jakim tempie takie dragi zmieniają człowieka. No i, co najważniejsze, nadal (tfu, tfu) bez infekcji/gorączki = nasza silna i bohaterska wojowniczka nie daje się pokonać. Oby tak dalej i już do końca. Bo koniec (oczywiście chodzi o tę część terapii, która wiąże się z intensywnymi kontaktami z chemioludkiem w szpitalu) gdzieś już majaczy, jeszcze przed nami 2 poważne przeszkody do przeskoczenia (w tym niestety wysoki płotek zwieńczony drutem kolczastym, za którym jest rów z wodą) i upragniony koniec. Później już z górki i w domu (oczywiście nie można zakładać total light'u ale to już zupełnie inne życie). Ale jeszcze przez te kilkanaście (tak zakładamy) dni, Lena potrzebować będzie jeszcze mnóstwa dobrych wibracji i fluioidodorów, o co niniejszym, nieustająco i jak co wieczór, apelujemy. Jak już dojedziemy do końca tunelu, damy Wam odetchnąć, zsiniałe kciuki się rozprostują, jeden sprawozdawczy post na miesiąc, będziemy uprawiać light-ową publicystykę przyrodniczo-krajoznawczą.
A tymczasem DOBRANOC.
Natomiast na froncie interakcji z wszechświatem każdy dzień jest coraz lepszy. Coraz więcej śmiechu (w porywach nawet przechodzącego w rechot), pełne zaangażowanie w otaczający świat i elementy ludzkie (koniec warzywienia na kanapie przed telewizorem), stosunki z Siostrą-Sister wyśmienite (romans 9, agresja 1, opiekuńczość 8), coraz mniej dzikich humorów/reakcji na rodziców (spowodowanych sterydami) = powoli wraca nasza Lena. Niesamowite, jak mocno i w jakim tempie takie dragi zmieniają człowieka. No i, co najważniejsze, nadal (tfu, tfu) bez infekcji/gorączki = nasza silna i bohaterska wojowniczka nie daje się pokonać. Oby tak dalej i już do końca. Bo koniec (oczywiście chodzi o tę część terapii, która wiąże się z intensywnymi kontaktami z chemioludkiem w szpitalu) gdzieś już majaczy, jeszcze przed nami 2 poważne przeszkody do przeskoczenia (w tym niestety wysoki płotek zwieńczony drutem kolczastym, za którym jest rów z wodą) i upragniony koniec. Później już z górki i w domu (oczywiście nie można zakładać total light'u ale to już zupełnie inne życie). Ale jeszcze przez te kilkanaście (tak zakładamy) dni, Lena potrzebować będzie jeszcze mnóstwa dobrych wibracji i fluioidodorów, o co niniejszym, nieustająco i jak co wieczór, apelujemy. Jak już dojedziemy do końca tunelu, damy Wam odetchnąć, zsiniałe kciuki się rozprostują, jeden sprawozdawczy post na miesiąc, będziemy uprawiać light-ową publicystykę przyrodniczo-krajoznawczą.
A tymczasem DOBRANOC.
kciuki wibracje i fluidy niewyczerpanie ślemy! Natalia z Nelą i Julkiem
OdpowiedzUsuńo jakim plocie mowicie? ktora to chemia bedzie?endocxan?
OdpowiedzUsuńkciuki ściśnięte paznokcie sine. Trzymajcie się dzielni ludzie. Do piątku ma się udać.
OdpowiedzUsuńTak, Endoksan :/
OdpowiedzUsuńUda sie napewno!!!Kcukasy zacisniete,energia i fluidy przesylane nieustannie:)Bedzie dobrze!
OdpowiedzUsuńPatrzę na tą dziewuszkę animowaną po lewej stronie, która mówi: "leczę się (już prawie) 7 miesięcy" i myślę sobie: Lenko, teraz już z górki! I nie straszny Ci żaden płot, rów czy drut kolczasty! Super Lenna do atakuuuuuuuuuuuu!
OdpowiedzUsuńMałgo
Kciuki nieustająco zasiśnięte, fluidy zdrowia lecą w stronę Leny.
OdpowiedzUsuńJa też zaciskam mocno cały czas.Granulocyty bierzcie się w końcu do roboty, na co czekacie :)
OdpowiedzUsuńMegabuziak dla Lenusi :) Trzymajcie się Moi Drodzy :)
Sonia
Fluidy extra wzmocnione skierowane na granulocyty!! Uściski dla Lenki:)
OdpowiedzUsuńBasia
Granulocyty w górę w trybie natychmiastowym!!! Leneczko, dzielne słoneczko trzymamy moooocnoooo za Ciebie kciuki!!!
OdpowiedzUsuń