Cóż... Nie było znowu wczoraj posta... Hmm... Bijemy się w piersia, ale po prostu nie było kiedy.
Wieczorem poszliśmy na otwarcie Izumi Sushi w Palmiarni (pamiętacie te imprezy dekadę temu?), a że wieczór był temperaturowo bardzo zachęcający, postanowiliśmy jeszcze go chwilkę pociągnąć "na mieście" w miłym towarzystwie.:)
Pozdrowienia dla Miłego Towarzystwa przy okazji :)
No i wróciliśmy trochę późno, a rano do szpitala...
Lena dostała Oncaspar i na szczęście obeszło się bez alergii. Uff... Zastępuje on wszystkie iniekcje L-Aspy w tym protokole, co tym samym zaoszczędza nam paru wizyt na Odziele Dziennym.
Znowu spędziłyśmy w szpitalu pół dnia - chyba po prostu inaczej się nie da, trzeba się przyzwyczaić. Dobrze, ze zapobiegliwie zabrałam ze sobą obiad, bo Lenka juz koło 12.00 o niego poprosiła. Namówiłam ją, żeby zjadła najpierw kanapki, które Andy zrobił jej na śniadanie oraz deserek, ale pomimo skonsumowania wszystkich powyżej wymienionych, wciąż żądała obiadu. Cóż było robić - dałam. Ku memu zdziwieniu Lenka odrzuciła ukochane ostatnio mięsko i zjadła sam ryż. Ale za to nie pogardziła szpitalną pomidorówką. Nie mogła się doczekać, kiedy nas wypuszczą, bo... w domu czeka obiad! Zjadła dwie michy. Robi się wesoło :).
Następna wizyta w poniedziałek.
Wieczorem poszliśmy na otwarcie Izumi Sushi w Palmiarni (pamiętacie te imprezy dekadę temu?), a że wieczór był temperaturowo bardzo zachęcający, postanowiliśmy jeszcze go chwilkę pociągnąć "na mieście" w miłym towarzystwie.:)
Pozdrowienia dla Miłego Towarzystwa przy okazji :)
No i wróciliśmy trochę późno, a rano do szpitala...
Lena dostała Oncaspar i na szczęście obeszło się bez alergii. Uff... Zastępuje on wszystkie iniekcje L-Aspy w tym protokole, co tym samym zaoszczędza nam paru wizyt na Odziele Dziennym.
Znowu spędziłyśmy w szpitalu pół dnia - chyba po prostu inaczej się nie da, trzeba się przyzwyczaić. Dobrze, ze zapobiegliwie zabrałam ze sobą obiad, bo Lenka juz koło 12.00 o niego poprosiła. Namówiłam ją, żeby zjadła najpierw kanapki, które Andy zrobił jej na śniadanie oraz deserek, ale pomimo skonsumowania wszystkich powyżej wymienionych, wciąż żądała obiadu. Cóż było robić - dałam. Ku memu zdziwieniu Lenka odrzuciła ukochane ostatnio mięsko i zjadła sam ryż. Ale za to nie pogardziła szpitalną pomidorówką. Nie mogła się doczekać, kiedy nas wypuszczą, bo... w domu czeka obiad! Zjadła dwie michy. Robi się wesoło :).
Następna wizyta w poniedziałek.
no jesteście rozgrzeszeni:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Lena toleruje lek. Apetyt faktycznie nieziemski:)
Buziaki
Bardzo sie ciesze,ze wszystko dobrze z tym lekiem:)Buziaczki dla Lenki:)
OdpowiedzUsuńojej! zapomnieliśmy o tej palmiarni :-(((
OdpowiedzUsuńcałe szczęście że ten na O... działa tak, jak powinien. I dobrze, że Wam zaoszczędzi paru wizyt szpitalnych. Maleńka chora Lenka. Slemy jej dużo energii do walki z choróbskiem.