Przejdź do głównej zawartości

Zastępstwo

Piszę w imieniu dyżurującego, wykończonego ojca ;)
Andy nie dał dziś rady błysnąć erudycją ze swojej placówki i mam nadzieję, że udało mu się już zasnąć na naszej miejscówce pod łóżkiem Leny :/. Sala się zagęściła do czwórki pacjentów, a to nie pozostawia wiele pola do manewru.

A więc krótki raport z drugiej ręki.

Pielęgniarki elegancko przyspieszyły nam płukanie i z wyliczeń wynika, że wór skończy nam się już o poranku, czyli jest nadzieja na szybkie wyjście.
Lena ma dosyć i trudno jej się dziwić. Dobrze, że jest Gabryś, ale nie zmienia to faktu, że nasze dzieciaki w szpitalu nudzą się na maxa. Są znieczulone ilością zabawek, książeczek z zadaniami, grami. Potrafią się tym zająć dosłownie przez chwilę i zaraz dopada je "niechciejstwo". Jedynym przyjacielem okazuje się wtedy komputer, na którym można puścić filmy albo pograć w gry. Byle dobrnąć do końca...

Mam szczerą i głęboką nadzieję, że uda nam się więcj na oddział nie wrócić.
(No, poza tą jedną nocą za jakieś parę tygodni.)
Musimy się spiąć i jeszcze te 2 miesiące wytrzymać.
Od jutra (oby!) dwutygodniowe wakacje, a potem wchodzimy do Mordoru.

Ale jakoś wierzę, że nam się uda.

A Wy zbierajcie siły, bo Wasza energia i wsparcie będą nam po wakacjach potrzebne :)

Komentarze

  1. Trzymam kciuki za dzisiejsze wyjście. Jestem pewna, że wszytko się uda, bo jakże inaczej :)
    Wysyłam już teraz pozytywne fluidy-również w stronę Gabrysia :)Ściskam Was mocno :)
    Pozdrawiam Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana stoimy za Wami takim murem,
    że nic nas nie ruszy!!!!
    Więc uśmiechaj się tam - połowo super fajnych rodziców Lenki i Wrzaskuna - i myśl o zbliżających się wakacjach.
    BĘDZIE DOBRZE - NIE WIDZĘ INACZEJ!!!!!!
    ciao
    donka

    OdpowiedzUsuń
  3. kochani własnie przeczytałam o Waszym Słoneczku-Lence i mocno mocno bede trzymać kciuki i modlić sie o zdrowie, siłe i miłość dla Wszystkich wszystkich. Napewno już niedługo ten trudny czas bedzie tylko złym wspomnieniem-jestem pewna!!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p