Przejdź do głównej zawartości

Wakacje wakacjami ale ..... są pewne pryncypia

A takim absolutnym pryncypium dzisiaj (tudzież imponderabilium, czyli tym czego nie da się kupić płacąc kartą Mastercard, a jest bezcenne) był urodzinowy uśmiech naszego Wrzaskuna!! O tak, dzisiaj mijają 2 lata od kiedy Matylda pojawiła się w tej galaktyce, obdarzając szczodrze cały ten wszechświat i wszystkich członków jego ekosystemu swoim rzęsistym, rozedrganym, frenetycznym wrzaskiem (to kiedyś) i słodkim, szelmowskim, między-jedynko-szparowym uśmiechem (to już) przeplatanym najsłodszą i wysublimowaną jak na 2-latkę werbalizą (ale przywaliłem zdanie!! :) zawsze uważałem, że jestem mistrzem słowotrysków!!:)
No a teraz już, przekładając z egzaltowanego na polski, to chciałem napisać, że dzisiaj 2-gie urodziny Matyldy (everybody "Sto lat!!") i w tym amoku pomiędzy pracą (gdzie apogeum ciśnienia pod tytułem Budżet 2010), koniecznością wymiany 2 żarówek w samochodzie (które przepalają się z częstotliwością co 4 miesiące - never Citroen C4 Picasso), koniecznością zajęcia się dwoma nadenergetycznymi młodocianymi kobietkami i robieniem zakupów na wyjazd, trzeba było jakoś zorganizować małe party. Mama Ania aka Kierownik Wycieczki, alias Najlepszy Logistyk Rodzinny po tej Stronie Mississipi, jak zwykle dała radę i z pomocą babci Krysi uporała się ze zorganizowaniem kameralnej uroczystości. Kameralnej, bo niestety ze względu na stan Leny (odporność na granicy akceptacji) i początek sezonu przedszkolnych infekcji, nie mogliśmy zaprosić dla Leny i Matyldy żadnych rówieśników. Na imprezie zagościło zatem tylko wapno - rodzice i dziadkowie. Dziewczyny jednak nie wydawały się zawiedzione, szczególnie że wybór prezentów (co ciekawe, na urodziny Matyldy, Lena dostała prawie tyle samo prezentów - nie ma to jak podłączyć się na krzywy ....:) był 100% trafiony. Jeszcze wczoraj Matylda (czyli również Lena) dostała mini-kuchnię z zestawem naczyń i sztućców. Cały wieczór byliśmy z Anią obsługiwani przez najbardziej profesjonalny i kreatywny team gastronomiczno-kelnerski miesiąca - ciągle kawa, ciągle ciastka, 5 razy kurczak, 6x spaghetti z kota, 10 razy stek z kangura (Lena w pewnym momencie stwierdziła, że wyjeżdża robić karierę w gastronomii w Australii, gdzie zamierza dotrzeć w ciągu 2 dni swoim pompowanym pontonem). Dziewczyny były wyjęte na 2 godziny, aczkolwiek ciężko było się opędzić od wszechobecnych talerzy, sztućców i nadgorliwych kelnerów:))
Dzisiaj kolejna porcja idealnie trafionych prezentów - dwa (na szczęście identyczne) super-ultra różowe, wysadzane diamencikami telefony komórkowe zainicjowały sesję długich rozmów między siostrami o wszystkim i o niczym, a mini pompowany basen z kolorowymi kulkami doprowadził je już do kompletnego amoku!
No i tak właśnie upłynął dwóm hiper-energetyczny (Lena nie chodzi, Lena non-stop biega) i ultra-werbalnym (Lena nie mówi, Lena porozumiewa się krzykiem) siostrom sisters dzionek (chociaż nie wiem co się działo wcześniej, kiedy były z mamą w domu i na spacerze).
Co do perspektyw wakacyjnych, to stopień lekiego zaniepokojnienia Matyldy kichaniem bez zmian - lekko prycha, ale mamy wrażenie, że to coś o charakterze alergicznym (od wczoraj podajemy jej jakiś nowy lek - być może to reakcja na to), Lena na razie nie wykazuje jakichkolwiek symptomów czegokolwiek = TAK TRZYMAĆ I JUTRO JEDZIEMY!!!

Komentarze

  1. wpadłam na Wasz blog jak po nitce do kłębka z bloga Pauli P. i tak się w nim wręcz zadurzyłam, że codzień, kilka razy muszę kliknąć (w ulubionych - a co!) i zobaczyć nowy wpis. trzymam kciuki za Lenkę, wysyłam pozytywne wibracje całej rodzince i mam nadzieję, że na wiejskich wakacjach internetu nie zabraknie - czekam na relację! ściskam. Aga Ż.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego Najlepszego dla Wrzaskuna!!!Fajnie jak opisujecie jak bardzo zzyte sa ze soba dziewczynki:)Jeszcze raz udanego wypadu:)Pozdrowionka,Calus dla Lenki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojcze Andy. Notka bardzo w Twoim stylu:) kwiecista taka i słowotwórcza:)))
    Ale do rzeczy - sto lat dla Matyldy!!!! Dwulatki są niesamowite i...totalnie nieprzewidywalne - sama ma taką jedną to wiem:)
    Zdrówka dla całej rodzinki i udanych wakacji!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. buhahaha no uśmiałam się po pachy,
    jak zwykle mistrzostwo słowotwórcze,
    ale w sumie ja nie o tym :)

    MATYLDO STO LAT STO LAT, wrzeszcz ile trzeba... rośnij zdrowo i miej w głowie kolorowo :)
    A Ty Lenko, zdrówka i pozytywnych wibracji moc.

    Bawcie się dobrze na zasłużonych wakacjach.
    buziaki
    donka

    OdpowiedzUsuń
  5. Sto lat dla Matyldy :)Ojciec Andy znowu powalił wszystkich na kolana swoim postem :)Uśmiałam się nieźle :)
    Życzę całej rodzince megaudanych wakacji:)Odpoczywajcie do woli!!
    Buziaki Sonia

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymamy kciuki za udany wypoczynek:)Motyki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p