Przejdź do głównej zawartości

Spoko, spoko, wszystko u nas ok :)

Ponieważ otrzymujemy nerwowe zapytania, co się dzieje, to uspokajam, że u nas GOOOD!
Ja po prostu wczoraj wieczorem wyszłam na babskie spotkanie (przy okazji Dora, sorry za sofę, mam nadzieję, że wino zeszło ;)), a Hanyś zapomniał napisać.

Już nadrabiam...

Wczoraj jeszcze u Lenki czasem pojawiały się sporadyczne temperatury rzędu 37,5, więc przesiedziała dzień w domu. Natomiast dziś było już (tfu, tfu) dużo lepiej. Wreszcie uspokajające 36,3 się pojawiło i tak mniej więcej cały dzień. Lenka była więc na spacerze z dziadkami i Matyldą.
W domu zwyczajowe już szaleństwo. Lena wymyśla różne zwariowane zabawy, a Matyl wniebowzięta naśladuje wszystko. Nawet nie ma między nimi tak dużo spięć i naprawdę jestem zachwycona patrząc jak pięknie się bawią.

Lena ma nową miłość - są nią tosty z serem :/. Je je już któryś dzień na śniadanie i kolację, dobrze, że obiad udaje jej się wcisnąć inny ;)

************

I jeszcze jedno - stali bywalcy naszego bloga na pewno zauważyli, że jakiś czas temu na naszej liście blogów pojawił się nowy - Pokój dla Sebastiana. Znamy rodzinę Sebastiana z oddziału. To niesamowicie ciepli i kochający swojego syna ludzie w ciężkiej sytuacji materialnej. Niestety Sebastian cierpi na trudniejszą w leczeniu białaczkę - jest przygotowywany do przeszczepu szpiku. Przed nimi jeszcze wielomiesięczna terapia, co dla Rodziców oznacza ciągłe koczowanie w szpitalu. Kto tego nie przeżył, ten pewnie nie zrozumie, ale uwierzcie - jest to straszne.
Jeżeli tylko możecie pomóżcie im spełnić marzenie syna o własnym pokoju - teraz wszyscy w czwórkę (jest jeszcze malutka Wiktoria) mieszkają w jednym pokoju, kątem u dziadków Sebastiana. Chłopiec po przeszczepie będzie potrzebował sterylnych warunków życia. W obecnym mieszkaniu, jest to niemożliwe. Tymczasem Rodzina mogłaby wykończyć mały, niespełna 80 metrowy, domek, którego budowę musieli przerwać, że względu na chorobę syna. Do tego nie potrzeba wiele - ocieplenie dachu (pokój Sebastiana jest na poddaszu) i podłogi (jakiekolwiek), z resztą dadzą sobie radę. Naprawdę wierzę, że jest to do zrealizowania.
Z góry wszystkim pomagającym dziękuję i odsyłam o bloga
Buziak i dobrej nocy

Komentarze

  1. nerwowe zapytania, nerwowe zapytania. no pewnie, że nerwowe! ale dobrze, że już dobrze, tak trzymać!!!! :)
    P.S. miłość Leny do tostów podzielam, jak się dorwę, to śniadanie, i obiad, i kolacja, yhy..:)
    ściski od cioci syli!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dołączam się do apelu o pomoc dla Sebastiana. Takie sterylne warunki są BARDZO WAŻNE!!!
    Cieszę się, że Lenka czuje się lepiej:)
    Pozdrawiam
    M&M

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez czekalam na wiesci:)Bardzo sie ciesze ze wszystko w jak najlepszym porzadku!Ja rowniez uwielbiam tosty z serem:)Wpadne na blog Sebastiana.Dobrej nocki!Buziak dla Lenki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobre wieści! I mama się rozerwała trochę:) A dobry tost z serem nie jest zły przecież:))))
    Zazdroszczę zgodnych siostrzyczek. U nas fight club:/
    U Sebastiana już byłam, pójdzie do nich dziś przelew i może na swoim blogu umieszczę link do bloga z prośbą o pomoc

    OdpowiedzUsuń
  5. Syla, nie byłaś jedyna, więc się nie denerwuj ;)
    Dzięki wszystkim w imieniu Sebka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też już byłam na blogu u Sebastiana. Też napewno się dorzucę :)Uściski dla dziewczynek :)
    Fajnie, że u Lenki wszystko ok!!
    Pozdrawiam Sonia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p