Jesteśmy z powrotem w domku.
Czujemy lekki niedosyt wakacji, choć trudno narzekać w naszej sytuacji - bierzemy co dają :).
Dziś rano spakowaliśmy się dość sprawnie, dziewczyny jeszcze trochę pobiegały po trawie, poganiały z kotkami i pobyczyły się na kocyku. No, ale nieuchronnie zbliżała się pora odjazdu, podyktowana obowiązkową drzemką Matyldy.
Na odjezdne dostaliśmy miseczkę malin i miętową nalewkę. Oj, było miło - chętnie tam wrócimy. Może w zimie?
Podróż przebiegła bardzo sprawnie i bez niespodzianek, jedynie Matylda obudziła się dość szybko i dłuuuugo nie chciała się rozstać ze swoim przyjacielem "moćkiem" (dla niewtajemniczonych - smoczek , który towarzyszy Matylowi podczas snu). Próbowała nawet nam wmówić, ze jeszcze będzie spała i szybko zamykała oczy jak tylko na nią spojrzeliśmy. Cwaniak mały :)
Bezpośrednio z trasy pojechaliśmy na obiad do Obiektu Znalezionego, gdzie mają fajny placyk zabaw na zewnątrz, ale z jedzeniem różnie bywa.
I tak zamówiona "pod dzieci" pasta okazała się zawierać czuszkę, co skonstatowaliśmy dopiero pod koniec posiłku. Lena przez cały czas próbowała nam wmówić, że jej jedzenie jest gorące, a Matylda, że coś ma w zębie :). Ale z nas bystrzaki - nie ma co :). W każdym razie było miło, dziewczyny się wybiegały, wygrzaliśmy się jeszcze w promieniach wieczornego słońca i pojechaliśmy do stęsknionego za nami Dyzia.
Ewentualnych Przyjaciół Zwierząt uspokajam, że miał przez te 10 dni bardzo dobrą opiekę z zamieszkaniem i wygląda na dobrze odżywionego (dzięki Ania! :)).
Nasze córki przeżyły absolutną fascynację swoimi zabawkami - udało im się nawet sporą ich częścią pobawić. Uwagę przyciągnęły nawet te, które od dłuższego czasu kurzyły się na półkach. Nie ma to jak mała abstynencja ;).
Teraz już śpią, a my z nową energią ruszamy na spotkanie jesieni. Buty trzeba im kupić jakieś i kurtki by się przydały...
Koniec lata :(
Czujemy lekki niedosyt wakacji, choć trudno narzekać w naszej sytuacji - bierzemy co dają :).
Dziś rano spakowaliśmy się dość sprawnie, dziewczyny jeszcze trochę pobiegały po trawie, poganiały z kotkami i pobyczyły się na kocyku. No, ale nieuchronnie zbliżała się pora odjazdu, podyktowana obowiązkową drzemką Matyldy.
Na odjezdne dostaliśmy miseczkę malin i miętową nalewkę. Oj, było miło - chętnie tam wrócimy. Może w zimie?
Podróż przebiegła bardzo sprawnie i bez niespodzianek, jedynie Matylda obudziła się dość szybko i dłuuuugo nie chciała się rozstać ze swoim przyjacielem "moćkiem" (dla niewtajemniczonych - smoczek , który towarzyszy Matylowi podczas snu). Próbowała nawet nam wmówić, ze jeszcze będzie spała i szybko zamykała oczy jak tylko na nią spojrzeliśmy. Cwaniak mały :)
Bezpośrednio z trasy pojechaliśmy na obiad do Obiektu Znalezionego, gdzie mają fajny placyk zabaw na zewnątrz, ale z jedzeniem różnie bywa.
I tak zamówiona "pod dzieci" pasta okazała się zawierać czuszkę, co skonstatowaliśmy dopiero pod koniec posiłku. Lena przez cały czas próbowała nam wmówić, że jej jedzenie jest gorące, a Matylda, że coś ma w zębie :). Ale z nas bystrzaki - nie ma co :). W każdym razie było miło, dziewczyny się wybiegały, wygrzaliśmy się jeszcze w promieniach wieczornego słońca i pojechaliśmy do stęsknionego za nami Dyzia.
Ewentualnych Przyjaciół Zwierząt uspokajam, że miał przez te 10 dni bardzo dobrą opiekę z zamieszkaniem i wygląda na dobrze odżywionego (dzięki Ania! :)).
Nasze córki przeżyły absolutną fascynację swoimi zabawkami - udało im się nawet sporą ich częścią pobawić. Uwagę przyciągnęły nawet te, które od dłuższego czasu kurzyły się na półkach. Nie ma to jak mała abstynencja ;).
Teraz już śpią, a my z nową energią ruszamy na spotkanie jesieni. Buty trzeba im kupić jakieś i kurtki by się przydały...
Koniec lata :(
I po wakacjach!Najwazniejsze,ze sie udaly:)Fakt koniec lata,szkoda:( Ale Wy kochani ze swoimi pociechami macie lato caly rok:)Pozdrawiam,Buziak dla Lenki:)
OdpowiedzUsuńoch bardzo się cieszę,że wszystko się udało,
OdpowiedzUsuńa i poza Matyldową gorączką wszyscy zdrowi...
bo coś się wlecze po tym świecie, i duzi i mali zaczynają się przeziębiać.
więc zdrówka moi mili.
całuję
donka
ps. bardzo lubię tu zaglądać :)
hej, ile można żegnać te wakacje i kupować jesienne ubranka? ;-) wracajcie na bloga i dajcie znać co u Was. Ciepłe uściski, Mitelka
OdpowiedzUsuńno właśnie, jak byliście u nas to pisaliście codzień, a teraz cisza od niedzieli...
OdpowiedzUsuńwibracje są dobre, więc się nie martwimy od dziewczyny, ale człowiek się szybko przyzwyczaja do codziennej lektury :-)
ps. ta mięta to nie nalewka, tylko likier - lepszy z herbatą niż saute ;-)