Przejdź do głównej zawartości

Kciuki poprosimy!

Dziś "zaliczyłyśmy" z Leną szpital - konkretnie Oddział Dzienny.

Broviac przepłukany, plasterek zmieniony, morfologia pobrana... I tu trochę zaskoczenie, bo.... wyniki nie drgnęły!. Jakoś spodziewaliśmy się, ze po tym nagłym skoku będą rosnąć jak szalone, a tu wzrost mizerniutki, a właściwie prawie żaden :/. Wręcz dopytywaliśmy się doktora czy nie są to przez przypadek poprzednie wyniki, ale, niestety, nie.
Nie jest, oczywiście, źle, ale znowu nam to okropne choróbsko pokazało, że nie jest to system zero-jedynkowy. Że organizm człowieka jest nieprzewidywalny i w żaden sposób racjonalny nie można wnioskować o jego reakcjach... Szkoda, że wciąż nam trudno się do tego przyzwyczaić i ciągle nas takie informacje usadzają :/.
A więc, everybody, wracamy do ściskania kciukasów, bo chyba za długo były rozluźnione. Niech się Lenkowe leukocyty zbiorą w sobie i załatwią katar, z którym Lenka walczy od dwóch dni.
Na szczęście Pan Doktor dziś potwierdził nasze spostrzeżenia, ze oprócz kataru nic Lence nie jest i że z takimi wynikami powinna sobie spokojnie poradzić...
Ale niepokój pozostaje...

A w domu dalej szaleństwo Siostry Sister ganiają się na całego, do tego doszły zabawy typu przepychanie, popychanie i walenie, więc zaczyna być czasami hardcore'owo. Matylda z coraz mniejszym powodzeniem wykorzystuje swój talent wokalny, a powodzenie mniejsze od czasu gdy "wpadła" przyłapana na ćwiczeniu "płaczu" przed lustrem :). To dziecko to skarbnica talentów, normalnie :). Lena z kolei popisuje się prędkością, umiejętnością skakania wysokich sprzętów i chodzenia tyłem, więc Matyl wywołana do tablicy próbuje robić to samo, a to już zdecydowanie robi się groźne dla jej życia i zdrowia.
Oby tylko nie zwariować, oby nie zwariować :)))

Komentarze

  1. Trzymamy kciuki i wyganiamy katar gdzie pieprz rośnie :) Leukocyty weźcie się w garść i pokażcie na co was stać!!
    Trzymajcie się moi Drodzy :)
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymama kciukasy moooccnnnoooo!!!Lenko zdrowiej:)Wszystko bedzie dobrze!Buziak dla Lenki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. kciuki są, wszystko będzie dobrze :-) Mitelka

    OdpowiedzUsuń
  4. no faktycznie ostatnio jakoś uwierzyliśmy że teraz juz tylko z górki i kciuki się same rozluźniły, ale od dziś zwieramy je w sobie. do krwi ostatniej :-)
    pamiętasz naszą historię? damy radę... jak bob budowniczy!

    OdpowiedzUsuń
  5. pozytywne wibracje dla szalonych dziewuszek i dla Was super fajni rodzice!!!!! ściskam wszystko co się da donka

    OdpowiedzUsuń
  6. My zwarci i gotowi, trzymamy kciuki.
    1)Leukocyty - do roboty.
    2)Lenka - gola.( To brzmi chyba wystarczająco wojowniczo - choć może nie na temat...)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p