Taka dziecięca gorączka to dla firm farmaceutycznych żyła złota. Przychodzi nie wiadomo skąd i kiedy (ale niezawodnie i często), trwa minimum to swoje mityczne 3 dni (oczywiście nie każda jest ową słynną, zdarzającą się jakoby tylko raz w życiu każdego dziecka, co jest totalną fikcją, niewykrywalną i niezbadaną 3-dniówką), mrozi krew w żyłach i stawia włosy dęba każdemu rodzicowi i generuje totalny damage w portfelu, poprzez niekontrolowany wyciek kasy na wszelkiego rodzaju przeciwgorączkowce, przeciwbólowce, etc.
Żyć nie umierać i sprzedawać środki przeciwbólowe - to jak bezpośrednie podłączenie do rurociągu z kasą.
Po tym przydługim wstępie, mogę tylko potwierdzić, że owszem my również jesteśmy frajerami fundującymi grube bonusy jakimś preziom firm farmaceutycznych, że o ironio, podczas naszych mini-wakacji, więcej trosk i obaw funduje nam Matylda i jej stan zdrowia niż Lena i że nadal gorączka się utrzymuje i szprycujemy ją nadal tym co mamy. Na szczęście Lena nadal nie wykazuje jakichkolwiek objawów czegokolwiek i to jest najważniejsze, z drugiej strony, samopoczucie Matyldy, zwłaszcza po szprycy, również wyśmienite, tak więc nie jest najgorzej.
Jutro kontrolna wizyta w szpitalu, morfologia, zmiana plasterka, jesteśmy zaprogramowani na sukces - Lena na pewno będzie miała dobre wyniki, jej stan i zachowanie wskazują, że będzie dobrze.
Dzisiaj na obiad jedliśmy pierogi po lubelsku - z kaszą gryczaną i serem, podane z lekko słodkawą śmietanką - pycha! Lenie o mało nie pękły policzki, tak się zapychała, twierdząc, co ciekawe, że magazynuje w nich mięso.
Trzymajcie kciuki za jutrzejsze wyniki i za poprawę stanu Matyldy - tego nam brakuje do pełnego, wakacyjnego relaksu.
Żyć nie umierać i sprzedawać środki przeciwbólowe - to jak bezpośrednie podłączenie do rurociągu z kasą.
Po tym przydługim wstępie, mogę tylko potwierdzić, że owszem my również jesteśmy frajerami fundującymi grube bonusy jakimś preziom firm farmaceutycznych, że o ironio, podczas naszych mini-wakacji, więcej trosk i obaw funduje nam Matylda i jej stan zdrowia niż Lena i że nadal gorączka się utrzymuje i szprycujemy ją nadal tym co mamy. Na szczęście Lena nadal nie wykazuje jakichkolwiek objawów czegokolwiek i to jest najważniejsze, z drugiej strony, samopoczucie Matyldy, zwłaszcza po szprycy, również wyśmienite, tak więc nie jest najgorzej.
Jutro kontrolna wizyta w szpitalu, morfologia, zmiana plasterka, jesteśmy zaprogramowani na sukces - Lena na pewno będzie miała dobre wyniki, jej stan i zachowanie wskazują, że będzie dobrze.
Dzisiaj na obiad jedliśmy pierogi po lubelsku - z kaszą gryczaną i serem, podane z lekko słodkawą śmietanką - pycha! Lenie o mało nie pękły policzki, tak się zapychała, twierdząc, co ciekawe, że magazynuje w nich mięso.
Trzymajcie kciuki za jutrzejsze wyniki i za poprawę stanu Matyldy - tego nam brakuje do pełnego, wakacyjnego relaksu.
Kciuki za Was.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki baaaarrdzoooo mooooooooooccccnooo!!!.Bedzie dobrze!Buziak dla Lenki:)
OdpowiedzUsuńTrzymamy, trzymamy i nie puszczamy :)
OdpowiedzUsuńSonia
Trzymam kciuki bez przerwy. Pierogi z kaszą mniam! S.
OdpowiedzUsuńtrzymaaaaaaaaaaaaam!!!
OdpowiedzUsuńMałgo