Przejdź do głównej zawartości

Ale się dziś zmachaliśmy :)

Ledwo zyję...
Pogoda przepiękna, jak w środku lata - zrobiliśmy sobie wycieczkę rowerową. Właściwie całodzienną.


A, ze wczoraj wieczorem poważnie zasiedzieliśmy się z gospodarzami naszego pensjonatu (przy okazji pozdrawiamy :)), a Matyl bezlitośnie zerwała nas o 7.00, już na starcie byliśmy lekko osłabieni.


Ale co tam! Jedziemy! Plan - wycieczka do Janowca. Dla dziewczyn same atrakcje. Najpierw wyprawa do Kazimierza, tam drugie śniadanie, później przeprawa promem na drugą stronę Wisły, a w oczekiwaniu na niego moczenie nóg w Wiśle
(mam nadzieję, że nasz Pan Doktor tego nie czyta ;)). W końcu Janowiec, wykańczający podjazd pod zamek z niezłym obciążeniem w postaci naszych cud cór na fotelikach z tyłu (kto był ten wie o co chodzi), Matyl, ufff, zasnęła, no to my z Leną na zwiedzanie zamku i dworu...

No i jazda z powrotem. Nie powiem, dojechałam trochę na rzęsach.

Cóż, nie mieliśmy okazji w tym roku potrenować...

Dziewczyny też zmęczone, już śpią... Ale emocji co niemiara.

Jutro może zrobimy relaksacyjną wycieczkę statkiem?


W oczekiwaniu na prom - nadwiślański beach life



Na promie - heroiczna matka, walcząca jak kwoka aby utrzymać pod swoimi skrzydłami małe, krnąbrne pisklęta


















Na zamku - futurystyczny model łóżeczka dziecięcego w wersji bike extreme - Matylda przespała tak elegancką godzinkę















Księżniczka z zamkowego okna przeprowadza casting na swego rycerza
















Lunch w ogrodzie przyzamkowego dworku

Komentarze

  1. O jak miło to się czyta; widzisz Ania - chyba warto było czekac na te wakacje: pogoda do pozazdroszczenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No to pieknie!Bawcie sie dalej i cieszcie pogoda poki mozna,bo niestety my juz tego sloneczka nie mamy:)Zdjecie cudowne(jak zawsze!)Pieknie spedziliscie dzionek i super!Zycze udanego dnia jutro:),no moze mniej wyczerpujacego:)Pozdrawiam cieplutko.Buziak dla Lenki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. powtórzę się po raz kolejny! Jesteście niesamowici!!! Uzależniam się chyba od Waszego bloga i jego pozytywnej energii. Miłej dalszej części wakacji!!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p