Przejdź do głównej zawartości

Wesoło jest bardzo!





Dziś Lenka co prawda obudziła się z bólem główki, trochę niepokojącym, bo jednostronnym. Oczywiście przepłoszyło mnie to mocno. Ostatni taki ból skończył się wymiotami :/.
Na szczęście ból dość szybko minął i w życiu Lenki znowu zagościł błogostan w połączeniu z nieodłącznym kociokwikiem :).

Dziś był ważny dzień dla Lenki, bo udało jej się spotkać ze swoją Najbardziej Ukochaną Siostrą Cioteczną - Mają! Dziewczyny nie widziały się od urodzin Lenki, czyli bez mała 4 miesiące! To w ich życiu najdłuższa możliwa przerwa. A związane są ze sobą bardzo. Prawie równolatki, wszystkie wakacje spędzają zawsze razem, często się widują w tygodniu, nawet w przedszkolu były tym samym... A tu nagle taka przerwa.
No, widziały się ze dwa razy dzięki Skype'owi, ale to przecież nie to samo...

Maja też nie mogła się Leny doczekać. Ale było radości, biegania i chichotów. Ile zabawy lalkami i wygłupów! Tak jakby tej przerwy w ogóle nie było.

Maja na widok mojego dzierganego dzieła - torebki na Broviac'a spytała: - Lena, a dlaczego Mama włożyła Ci czapkę pod sukienkę? :D

Komentarze

  1. Bardzo sie ciesze patrzac na usmiechnieta buzke Lenki na fotkach:?)Widac,ze jest zadowolona:)Dobrze ,ze bol glowki ustapil!Fajnie,ze tak milo spedza wakacyjne dzionki!Zycze samych takich cudownych dni i jak zwykle buziaczek dla Slicznotki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. no faktycznie wesoło:) wspaniale się dziewczynki bawiły widać na zdjęciach:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pannę Maję znam osobiście :)
    musiało naprawdę być wesoło


    uściski dla Wszystkich

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p