Przejdź do głównej zawartości

Szpital - historii ciąg dalszy

A więc znowu tu jesteśmy, w naszej starej, maciupkiej sali, choć innym łóżeczku.

Lenka ucieszyła się, że zobaczy siostrę Joasię z loczkami i trochę się rozczarowała, ze nie było jej dzisiaj na dyżurze :).

Trochę mi smutno, ze od jutra może już nasze dziecko nie będzie tak żywotne i rozchichrane jak dzisiaj... Rano czeka nas dolędźwiowe podanie Metotreksatu, a potem to samo dożylnie - 24h. To mocna dawka... Później 3 dni płukania i po sprawdzeniu czy lek się wypłukał - (oby!) do domu.

A dziś dzień choć deszczowy był super. Lenka poszła dziś pierwszy raz w życiu do kina - na Epokę Lodowcową 3. W trójwymiarze! Bardzo jej się podobało. Dzielnie zniosła siedzenie w okularach i tylko troszkę się bała :)

Komentarze

  1. Leneczko kochana!Jestes super dziewczynka i napewno jutro dasz rade:)Mnie czeka jutro tez ciezki dzien,ale w porownaniu do Twojego to pikus!Obiecuje,ze jak jutro tylko bede myslala,ze jest mi zle pomysle o Tobie...Trzymaj sie sloneczko kochane i dobrej nocki zycze:)Niech Ci sie anoioleczki snia..PS.Zazdroszcze wypadziku do kina i bardzo sie ciesze,ze sie udal :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam Lenkę i Rodziców gorąco. Trzymajcie się mocno. Mój synuś i nasza rodzinka dobrze znamy oddział na Litewskiej. Uda Wam się ! Mama Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. ja podobnie jak pinezka:) miałam dziś dosyć trudny dzień, ale w tych ciężkich chwilach pomyślałam o Tobie Lenko:) Ty jesteś tak dzielną i śliczną dziewczynką, odważną i piękną, masz wspaniałych rodziców, wielkie pozdrowienia dla całej rodzinki, dużo zdrówka!!!! i radości:) Maja

    OdpowiedzUsuń
  4. I jak się czuje dziś Lenka? Mam nadzieję, że skutki uboczne leku nie będą dla niej bardzo uciążliwe.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p