Przejdź do głównej zawartości

Przepraszamy za ciszę

Naszych wiernych czytelników przepraszamy za brak posta ale rodzice postanowili wczoraj zabalować... poszliśmy wieczorem do sąsiadów dwa piętra wyżej, na taras, na wino. Lena spała spokojnie w swoim łóżeczku, przy niej czuwał walkie-talkie Motorola ustawiony na tryb monitoring (a'la Baby Phone), my z drugim walkie-talkie na górze, co pół godziny kontrona wizytacja w sypialni Leny, wszystko było pod kontrolą, Lena nawet raz głośno nie sapnęła, a my mogliśmy napawać się namiastką wolności.

A wcześniej kolejny relaksujący dzień, który Lena spędziła znowu u swojej ukochanej opiekunki Kasi (dziękujemy bardzo pani Kasiu!!), tym razem bez wpraszania, planowo. Lenka wyprowadziła 20 razy pieska pani Kasi na spacer, naskakała się i nawet nie niem do konca co jeszcze robiła, bo nie zdała mi szczegółowej relacji. Jej samopoczucie nadal 10 w skali 10, poziom chichotności 10 w skali 10, tęsknota za Matyldą już 7 w skali 10 i rośnie ("Mamo ja nauczę Matyldę pływać" - "Dobrze kochanie, pójdziemy wszyscy na basen i będziemy Matyldę uczyć pływać" - "Ale nie, ja nauczę!!")

Komentarze

  1. nie przepraszajcie tylko cieszcie się:) fajnie, że udało Wam się znaleźć chwilę dla siebie no i Lenka taka wesolutka. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze,ze sa wiesci o Lence:)Rodzicom nalezy sie tez przyjemnosc!Szczegolnie w takiej sytuacji!Ciesze sie z kolejnego milego dnia Lenki:)i punktaccja -rewelacja 10/10Super!Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. I'm really glad to hear all is slowly coming back to normal. Wishing you more boring days! :)
    J&K

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak miło sie czyta...oby takich dni było coraz więcej!!!! odpoczywajcie ,bawcie cię,nudźcie się na umór!!!!aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurka, ale Ona - Panna Lena jest fajowa,

    a zdjecie księzniczki patrzącej przez różdzkę po prostu mnie rozwaliło

    PS. Wczoraj moja Julia odwiedziła mnie WRESZCIE po czterech tyg. nieobecności wakacyjnej. Cóz zjadłam ją tak się steskniłam :)

    Bo te dziewczynki to sa fajoskie na maxa!! miłego chichrania ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A my bardzo dziekujemy za wizyte! :)
    Bylo nam bardzo milo, ze to z nami zechcieliscie spedzic Wasz wolny wieczor, oby takich wiecej! :))
    Sciskamy Lenke!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p