Przejdź do głównej zawartości

Parę słów o Wrzaskunie




Tak sobie myślę, że nadszedł czas by wspomnieć o uroczej, 20-miesięcznej siostrzyczce Lenki - Matyldzie, zwanej również Wrzaskunem.

Wrzaskun, na pierwszy rzut oka nieźle się maskuje. Jest słodki i uśmiechnięty i jedynie nielicznym udaje się poznać tajemnicę kryjącą się za tym dźwięcznym przydomkiem.

Matil mianowicie została obdarzona nie lada głosikiem, którego nie boi się użyć bez względu na okoliczności. Głosik nie chrypnie, nie słabnie i generalnie pozwala drzeć się w nieskończoność utrzymując poziom decybeli, przy którym pękają bębenki.

Ale to tylko w obecności rodziców lub ewentualnie ukochanej opiekunki - pani Kasi. Chyba, zeby nie zepsuć sobie opinii uroczej i wesołej panienki, jaką dla świata rzeczywiście jest. Przygodni świadkowie jedynie przypadkowo mają okazję usłyszeć ten straszliwy dźwięk.

A my sobie myślimy, że Wrzaskun po prostu tęskni strasznie za Lenką i pewnie za nami tez . Nie da się ukryć, ze nasze życie rodzinne skomplikowało się niemożebnie i jedynie wysiłek obu babć pozwala nam na spędzenie czasu w gronie 3/4 rodziny (Mama, Tata, Wrzaskun) po parę godzin w weekend. Matil, która nigdy nie rozstała się z siostrą na więcej niż dwa dni (raz babcia zabrała Lenkę na działkę, a maluch został z nami), znalazła się w kompletnie nowej dla siebie sytuacji. Żal nam jej strasznie, ale żądania poparte mega wrzaskiem są kompletnie abstrakcyjne :).

Niech Lenka wyjdzie jak najszybciej, bo są tacy co czekają na nią całym swoim malym serduszkiem...

Komentarze

  1. :) no ba ja się wcale Wrzaskunowi nie dziwię :)
    też mam taki głos i nie wahałabym się go użyć w trudnej dla mnie sytuacji.
    Tak wiec TULASPOWER!!!! Dla Ciebie Wrzaskunie
    - a jutro jedziemy do przedszkola.
    uściski Julka & Donka

    OdpowiedzUsuń
  2. Buziaki dla Matyldy!
    Kciuki za szybkie tulaki siostrzanych serduszek! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzialam wczoraj Matyla co najmniej 2 godziny - przeslodka istotka, nie wiadomo o co Rodzicom chodzi, naprawde...
    Ale widzialam tez film!
    Trzymamy kciuki za to zeby siostry jak najszybciej byly razem!!! Madzia

    OdpowiedzUsuń
  4. tu kowalska
    Wrzaskuna zawsze, ZAWSZE, mozecie podrzucic do mnie. Daleko nie macie, a Igorkowi przyda sie towarzystwo.

    caluje Was mocno

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p