Przejdź do głównej zawartości

Majówka :)

Udało się! Wyszłyśmy! :)

Dziewczyny strasznie się ucieszyły na swój widok, Matyl wręcz chichrała się w głos. Lenka też była stęskniona. Wyściskała siostrzyczkę, ugotowała jej obiadek "na niby", a potem ofiarnie karmiła prawdziwym. Nie obyło się bez strat w odzieży, ale co tam :). Wyszliśmy też na mikro spacerek, uważając by nas nie zawiało, bo Lenka marzyła o babkach z piasku.
Później było układanie puzzli (a jakże!), budowanie z klocków i sprawdzanie stanu pozostawionych na pastwę młodszej siostry zabawek :).

Niestety idylla została brutalnie przerwana... Zauważyliśmy, ze Lence spuchła i lekko zsiniała lewa rączka :(. Mimo, tego twierdziła, ze nic jej nie boli, ale Broviac podkrwawiał... Szybko do szpitala! Tam wszyscy wyluzowani, nie przejęli się naszym stresem... Bez pośpiechu zmienili patrunek. Rana pod Broviac'iem niby ok, ale ta rączka...
Krew za bardzo przez Broviac nie płynie, ufff, namęczyliśmy się wszyscy próbując go usprawnić, na szczęscie nie bolało i poooszło. Jest materiał do badania...
I jeszcze USG - lekarze podejrzewają skrzep...
Lenka humorek super, rączka nadal nie boli...
Niestety wyniki z pobranej krwi okazują się niemiarodajne, trzeba kłuć :(

Tyle wiem. Andy jest na stanowisku, będziemy dawać znać

Trzymajcie kciuki, by się udało ten skrzep przetkać. Inaczej czeka nas zakladanie nowego Broviac'a :(

Komentarze

  1. Na pewno będzie dobrze:) Trzymamy mocno kciuki.
    Ucałowania dla dzielnej Leny :*
    Kasia i Monia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bądźcie dzielni - wspieram Was. Szkoda, że Wasza przepustka zakończyła się stresem, ale dla Leny to chyba był super oddech od szpitalnego życia. Mijmy nadzieję, że skrzep się szybko przepcha.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko bedzie dobrze!Milo bylo zobaczyc nasza mala sasiadke. Roza bardzo sie ucieszyla. W domu jeszcze raz podziwiala sliczne serduszko ktore Lenka zrobila-piekne!Nasze dziewczyny tez o Lence mysla,rozmawiaj,pytaja i chetnie by sie pobawily. Ale to za jakis czas a teraz przesylamy duzo calusow i pozytywnej dzieciecej energii od Rozy i Jagodzi:) Kaska i Szymon-trzymamy kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  4. trzymamy kciuki!!! no i oby co raz wiecej przepustek.
    widzialam w Z. domek letniskowy do wynajecia na lato, bylibyscie zainteresowani? moge spisac numer kontaktowy i Wam podeslac.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękujemy wszystkim. Niestety będziemy znowu mieć wenflon, przez który przetoczą Lence osocze :(. Lenka już śpi, więc myślę, że będzie nizłaafera na cały oddział z tym kłuciem... :(
    A już go miało nie być :(.
    Po tym pójdą jakieś płyny rozcieńczające krew, żeby przepchnąć potencjalny zakrzep.
    Oby się udało...

    Czekolada, spisuj! Zalesie to niezły pomysł :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p