Przejdź do głównej zawartości

Mamo, a kiedy stąd wyjdziemy?

Dziś pierwszy raz padło pytanie, którego oczekujemy od dawna.
Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie wiem, ale raczej nieprędko, bo choroba jest poważna, a walka z nią niestety trwa.
A Lenka na to:
- Mamo, a my tu jesteśmy od wczoraj? Czy dłużej, bo ja już nie wiem...

Dzieci i ich pokrętne rozumienie czasu...

Tymczasem dziś mija dwa tygodnie. Pełne dwa tygodnie naszego nowego życia. Walki o życie Leny...
Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdybyśmy w tę straszną sobotę, 14 dni temu, nie zrobili na własną rękę morfologii...

Kolejne dziecko w Warszawie umiera na sepsę, a dziecko z białaczką nie ma szans przeżycia wstrząsu septycznego... Nie z takimi wynikami krwi, jakie miała Lena.

Dziś możemy otwarcie powiedzieć, że nasze przeczucia i pewność, że dziecku jest coś więcej niż po prostu ból, uratowały jej życie. No i oczywiście przytomna reakcja lekarzy w szpitalu na Litewskiej i Niekłańskiej.
Jesteśmy wdzięczni, za zabezpieczenie nam zaplecza OIOMowego, choć na szczęście się nie przydało...

Lenka śpi spokojnie w swoim nowym łóżeczku. Jest wesoła, kontaktowa, twórcza...
Patrząc na nią nie mogę wciąż uwierzyć, ze jest chora... Bardzo poważnie chora...

Wyjdziemy stąd, może w n-tą sobotę, wszyscy razem, tak jak tu weszliśmy.
Wyjdziemy!

Komentarze

  1. Kochani! Jestesmy z Wami calym sercem! Poniewaz mieszkamy niedaleko(po drugiej stronie Litewskiej) chcielibysmy zadeklarowac swoja pomoc tzn. nasze mieszkanie, lozko, prysznic, wanne, kawe czy herbate, rozmowe..cokolwiek jest Wam potrzebne w kazdej chwili!!!
    moj email:tosia07@gmail.com a tel.509 233 003
    sciskamy Was mocno Paulina Holtz i Majkel Nowakowski

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu!
    Wyjdziecie, wierzymy w to gorąco i wiemy, że tak będzie.
    Całujemy Was! a&j&p&a

    OdpowiedzUsuń
  3. Anula, wyjdziecie! ściskamy wszyscy mocno
    Ola z Kubą i Frankiem

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ucałowania dla Lenki
    Trzymam MOCNE kciuki
    NAPEWNO BĘDZIE DOBRZE!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. trzymam kciuki, każdego dnia:)
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. Będzie dobrze, wierzę w to mocno.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p