Wczoraj wieczorem nad łóżkiem Lenki pojawił się uśmiechnięty piesek. To znak, że nie można jeść śniadania, bo będzie zabieg w znieczuleniu. Lenka się nie boi, bo wszystko od nas wie. Że trzeba iść na górę, że pani pielęgniarka poda "mleczko" (znieczulenie) do "ogonka" (Broviac), że Lenka zaśnie i wtedy pan doktor zrobi zabieg...
Dziś we wkłuciu dolędźwiowym miała podawaną chemię. Niestety przebudzenie nie było najlepsze. Lenka koniecznie chciała wstać, a trzeba leżeć, chciała podnieść głowę, a nie wolno. Coś nie najlepiej się dogadało mleczko z organizmem Lenki. Był krzyk, kopanie bicie - przytulanie nie pomagało, nic nie pomagało :(.
Wreszcie nasze pacyfistycznie chowane dziecko oznajmiło:
- Ja wszystkich zastrzelę w tym szpitalu! I zbiję! Tylko Mamusię i Tatusia zostawię! Bo ja nikogo nie lubię... Tylko Mamusię, Tatusia, Matyldę i Dyźka... :(
Wreszcie po jakichś 20 minutach znieczulenie schodzi i dziecko się uspokaja. Dzielnie leży całe 2 godziny oglądając bajkę.
Bardzo cieszą ją prace plastyczne od Mai - siostry ciotecznej. Przyklejamy nad łóżeczkiem.
Po południu kolejna chemia - tym razem dożylnie. Na szczęście nie ma zapowiadanych dolegliwości - bólów brzuszka i wymiotów. Widać, że żołądek ma po Tatusiu.
Troszkę może jest mniej energetyczna, może troszkę bardziej śpiąca... Ale tylko troszkę.
Wieczorem wraca do formy: wygłupia się z Tatą, wykleja, rysuje...
Zasypia szybko i spokojnie, a w łóżeczku na jej przebudzenie czekają obrazek od Wicka i Kfiatek Zdrowia od sąsiadki Róży.
Dziś we wkłuciu dolędźwiowym miała podawaną chemię. Niestety przebudzenie nie było najlepsze. Lenka koniecznie chciała wstać, a trzeba leżeć, chciała podnieść głowę, a nie wolno. Coś nie najlepiej się dogadało mleczko z organizmem Lenki. Był krzyk, kopanie bicie - przytulanie nie pomagało, nic nie pomagało :(.
Wreszcie nasze pacyfistycznie chowane dziecko oznajmiło:
- Ja wszystkich zastrzelę w tym szpitalu! I zbiję! Tylko Mamusię i Tatusia zostawię! Bo ja nikogo nie lubię... Tylko Mamusię, Tatusia, Matyldę i Dyźka... :(
Wreszcie po jakichś 20 minutach znieczulenie schodzi i dziecko się uspokaja. Dzielnie leży całe 2 godziny oglądając bajkę.
Bardzo cieszą ją prace plastyczne od Mai - siostry ciotecznej. Przyklejamy nad łóżeczkiem.
Po południu kolejna chemia - tym razem dożylnie. Na szczęście nie ma zapowiadanych dolegliwości - bólów brzuszka i wymiotów. Widać, że żołądek ma po Tatusiu.
Troszkę może jest mniej energetyczna, może troszkę bardziej śpiąca... Ale tylko troszkę.
Wieczorem wraca do formy: wygłupia się z Tatą, wykleja, rysuje...
Zasypia szybko i spokojnie, a w łóżeczku na jej przebudzenie czekają obrazek od Wicka i Kfiatek Zdrowia od sąsiadki Róży.
Dzielna Lenka, oby tak dalej. A dla Was duużo sił życzymy. Pięknie wygląda na zdjęciach, tak promiennie :-)
OdpowiedzUsuńMarta z Hanią i Olą - buziaczki z daleka.
Dzielna Dziewczynka. Kciuki zaciśnięte.
OdpowiedzUsuńGłęboko wierzę w to, że będzie dobrze. Połączone siły Wasze, Lenki, Chemioludka Kacperka i innych dobrych ludków mieszkających w okolicach Jej łóżeczka oraz dobre życzenia wszystkich dookoła sprawią, że za kilka lat Lenka nie będzie nawet pamiętać, że działo się z Nią coś złego. Trzymam kciuki razem ze wszystkimi.
OdpowiedzUsuńa
Lenko - bardzo dzielna z Ciebie dziewczynka!!!
OdpowiedzUsuńściskam kciuki za Was.
wrzesniowka_1
Lenko, brawo!!! Wiemy, że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMyślimy o Was...
aneta z janem, polą i nelką
Kolejne chore dziecię i kolejna prośba do pracowników w mojej firmie, a ja nie mogę ani krwi ani szpiku (całe szczęście nie zawsze jest potrzebny)... WZW skutecznie mnie skreśliło - teraz lekarze odmawiają.
OdpowiedzUsuńMoge Was tylko pocieszać, że bedzie dobrze, bo w kraju jest wiele zdrowych osób dobrej woli - mówię to na przykładzie własnej Oli, która przeszła b.limfoblastyczną i za parę miesięcy kończy jakąkolwiek chemię (tabletki - w domu) i czuje się jak skowronek. Warto wierzyć :) Lenka, bedzie dobrze! Tu chciałbym życzyć siły równiez Wam rodzicom, bo wiem, jak bardzo są potrzebne te siły ducha, samozaparcia, wiary i fizyczne (miesiące przy łózku to walka z własnym ciałem, spanie w pozycji embrionalnej przy dziecku, czy na krześle, zarwane noce z siusiu co godzinę, itp.). Rodzic i chce i musi czuwać, prawda? Lenka ma przecież dzieki temu oparcie, którego nikt inny nie da w taki sposób.
Lenko, trzymaj się Kochana,
OdpowiedzUsuńJesteśmy myślami z całą Waszą czwórką.
Kasia i Piotr z dziewczynkami
Tato Oli, bardzo dziękujemy za wsparcie :)
OdpowiedzUsuńTakie historie jak Wasza dodają otuchy.
Pozdrawiamy Olę :)
Ania, mama Lenki
jesteśmy z wami z całych sił... Lenka jest bardzo dzielna a Wy to super bohaterowie. Jak Wy organizujecie życie żeby zawsze być prz obydwu córeczkach naraz? sama jestem mamą dwójki więc moge sobie tylko wyobrazić jaką macie siłę. życzę wam jej mnóstwo , a dla Lenki sił w walce z chorobą i oczywiście rychłego zwycięzstwa w tej walce!!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLenko dzielna bohaterko! trzymamy kciuki, mocno przytulamy - i Ciebie, i Matyldę, i Rodziców i kota też! jesteście wszyscy Iniemamocni.
OdpowiedzUsuń