Przejdź do głównej zawartości

Gramy z WOŚP!


"Starzy" czytelnicy Lenkowego bloga zapewne pamiętają, jak ważną część naszego życia szpitalnego stanowiły pompy infuzyjne. Dzielnie podawały chemię i płukały po niej organizm. Kiedy czekaliśmy na ponowne założenie broviaca, jedna z pomp towarzyszyła nam 24/7 przez bite trzy tygodnie. Lena z nią spała, kąpała się i biegała po korytarzu.

Nie mają te pompy łatwego życia. Ani chwili oddechu. Od jednego dziecka, do drugiego...

Pewnie nie wszyscy to wiedzą, ale wiele z tych pomp zakupiła Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.

Z tego miejsca chcieliśmy bardzo podziękować Jurkowi Owsiakowi, wszystkim osobom działającym w Fundacji, jak i wolontariuszom zbierającym datki za ich wkład, zaangażowanie i wytrwałość.

Lena żyje także dzięki Wam - jesteście wielcy!

Dziękujemy!

Komentarze

  1. Widziałam dzisiaj Lenkę z tatą w tvnie i aż buzia mi się uśmiechnęła na jej widok. Pamiętam Waszą walkę, czytałam Was każdego dnia i cieszę się że to już tylko zamierzchła przeszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Rodziców i Was podziwiam. My też już 7 lat walczymy o zdrowie naszego Syna, jesteśmy po wznowie, przeszczepie szpiku. W ciężkich chwilach czytałem Waszą historię. Nawet nie wiecie jakie to ważne dla innych szukać wsparcia u dzielnych ludzi. Zdrówka dla Lenki i całej waszej rodzinki

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem ciekawa co u Was słychać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Weszlam na Wasz blog dzisiaj, po bardzo dlugiej przerwie... My tez walczylismy o zdrowie corki Heleny (nazywamy ja Lenka)...choc to ona w zasadzie walczyla z ALL. W czasie kiedy Wy konczyliscie swoje leczenie, ja czytalam Waszego bloga codzinnie i dawal mi tyle sily do wstawania rano i wiare ze bedzie dobrze! LEnka ma dzisiaj 9 lat i za 3 tyg minie 5 lat od ostatniej dawki chemii!! Dziekuje Wam za tego bloga! niech daje sile i wiare innym! Pozdrawiam serdecznie
    Gosia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p