Przejdź do głównej zawartości

Siedmiolatka


Tak, tak, nasza mała Lenka rośnie jak na drożdżach i właśnie w ostatni piątek wstąpiła w ósmy rok życia.
Urodzinki zaliczone, jubilatka wciąż zachwyca się prezentami, a dla nas jest to mały moment na refleksję...
Po pierwsze urodziny Leny zbiegają się nam wciąż jednoznacznie z rocznicą zachorowania.
I jakoś nie możemy o tym zapomnieć :/.
Po drugie zadziwiające jak życie Lenki się zmienia. Jest niesamowicie energetyczną, wysoką, piękną (to pewnie subiektywna opinia, ale wybaczcie matce ;)) dziewczynką o bujnych włosach (a jakże, chemia ;)) do połowy pleców. W jej klasie nawet nikt nie wie, że była chora. Nie chodzi o to, że coś ukrywamy, po prostu nie mam kontekstu do opowieści. Uczy się niesamowicie pilnie, czyta, pisze, rysuje, maluje, tańczy, gra w tenisa, pływa, jeździ jak wariat na rowerze, nartach, łyżwach, rolkach... Piorun nie dziecko. Żywe sreberko.
Oczywiście są momenty kiedy serce nam staje, a w głowie zaczynają się rodzić czarne myśli:
Lenka gorączkuje wysoko i nie ma poprawy - po 4 dniach lekarze diagnozują szkarlatynę - uff
Lenka skarży się na nogę - od razu wracają czarne myśli, a to tylko naciągnięcie, bo wczoraj próbowała zrobić szpagat (?) - uff
No i wreszcie akcja z najwyższej półki - rozcięty palec aż do ścięgna, tryskająca krew, karetka, nasza znana Izba Przyjęć na Litewskiej (uff, jesteśmy w domu) - kończymy z czterema szwami na paluszku wskazującym... I to się wszystko pięknie goi, choć przez chwilę mamy przebłysk teamu pielęgniarskiego (tak, tak - ja i Andy) zmieniającego opatrunki przy Broviau (maska, rękawiczki, dezynfekcja wszystkiego - ajć)
I wciąż dajmy radę, wciąż do przodu. Każdy kolejny dzień przybliża nas do momentu kiedy Lena zostanie uznana za zdrową, z każdym dniem rosną jej szanse na normalne, zdrowe życie.
A my powoli zapominamy...
Snujemy plany na długie weekendy (wreszcie Kazimierz!), na wakacje. Lena jedzie na swój pierwszy samodzielny obóz żeglarsko-windsurfigowy.
Oj dzieje się u nas, dzieje nieustająco. Ale inaczej, tak po prostu, normalnie, tak jak być powinno...
Tak jak to sobie wyobraziliśmy... :)


budujemy Hogwarts

k







warsztaty w Zachęcie











wywczas z rodziną i przyjaciółmi

Komentarze

  1. Kochani,
    Spóźnione ale jednak najlepsze życzenia dla Lenki. Ale ten czas leci. Pamiętam jak dziś smsa, który z trudem przedostał się przez skandynawiskie zaspy śnieżne i poinformował nas, że Lenka już na świecie. Nie wiem czemu ale mam to w pamięci i dokładnie wiem gdzie wtedy byliśmy. Cieszymy się jak od czasu do czasu w newsach wpada nam Wasz wpis. Wielki buziak dla Lenki i super rodziców. Towarki x3

    OdpowiedzUsuń
  2. Całusy dla Lenki, wszystkiego najlepszego!
    Czas leci strasznie szybko, ona niedawno miała 4 lata...
    I jest piękna, jest...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego dla Lanki i dla Was - dzielni, wspaniali, wspomagający Rodzice ;-)
    Oby tak dalej! I na zawsze!
    Wesołych Świąt;-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze cieszę się jak pojawiają się wieści od Was! I to takie wieści :) Lena faktycznie niesamowicie wysoka, piękna i "włochata" :)))))
    A to, że jest taka energiczna, żywiołowa, pogodna to w dużej mierze Wasza zasługa. To jak radziliście sobie w chorobie i jak staraliście się aby jak najnormalniej Wasza rodzina funkcjonowała procentuje. Szacun!
    pozdrawiam serdecznie i zaglądajcie tu czasem

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie - wspaniale sie czyta te cudne pełne optymizmu i radości słowa oby tak dalej - wszystkiego dobrego dla Leny i dla waszej dzielnej rodziny powodzenia i zdrowia życzę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Witajcie - wasz blog odkryłam niedawno, jak moje dziecko też zachorowało na tą zdradziecką chorobę. jest on dla mnie pewnego rodzaju pocieszeniem. Życzę dużo zdrowia dla Lenki.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku :(. Wielkie całusy dla dzieciaczka. Wierzę, ze i Wam się uda.
      Wielki balon energii zasyłam, kciukasy zaciśnięte :)

      Usuń
  7. Aniu proszę piszcie częściej co u Was, a szczególnie u Lenki słychać. Mimo powrotu do zdrowia przyzwyczaiłam się, że wiem co u Leni słychać i za to dziękuje. A u zdrowego dziecka więcej się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze :), będziemy próbować. Trochę mi tego brakuje - nie ukrywam ;)

      Usuń
  8. Super że u was tak dobrze się dzieje. Niech tak będzie już na zawsze:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Spoznione Sto Lat!Leneczko:)DUUUZZOO ZDROWKA!

    OdpowiedzUsuń
  10. Lenko jak Ty wydorslałas:) śliczne beztroskie dziecko i niech tak zostanie:) tak sie cieszę ze u Was wszystko dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaka cudowna "nuda" u Was, w sensie braku zdrowotnych zawirowan! Brak informacji to dobre informacje! My juz na finiszu terapii (synek Maciej 9lat), 2 lipca bierzemy ostatnie tabletki. Czasem zaboli glowa albo noga, co poteguje strach...ale wszystko idzie dobrze! Lenka wygrala, my wygrywamy i inne dzieci tez wygraja!!! Gorace pozdrowienia dla Lenki i calej Rodzinki, zyczymy Wam udanych wakacji i duzo mocy dla wszystkich, ktorzy jej potrzebuja!
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p