Przejdź do głównej zawartości

Zmiana planów

O tak, staliśmy się bardzo elastyczni.
To jedna z wielu umiejętności, które w zeszłym (zapomnijmy o nim) roku, ot tak, mimochodem wkradły się do szerokiego wachlarza cech opisujących naszą rodzinkę.
Kiedyś zmieniające się, choćby lekko plany, zachwiewały naszym życiem rodzinnym, a teraz po prostu przechodzimy do planu B.
I nauczyliśmy się by zawsze mieć plan B :)

Tym razem w wyniku tegoż planu, wylądowaliśmy na Mistrzostwach Europy Środkowej w... polo.
Pod Warszawą, w uroczym miejscu...
A że organizatorzy zapewnili sporo atrakcji dla dzieciaków, nasze dziewczyny wróciły ubawione po pachy i takoż ubrudzone. No i pod wrażeniem meczu.
Towarzystwo było przednie bo i Maja i Wicek i Celinka i trochę starszy Igorek. Pogoda dopisała i jakimś cudem minęliśmy warszawską zlewę. Dzieciakom wiele nie potrzeba, więc szalały do upadłego.









W piątek robiliśmy kontrolną morfologię - nieszczęsne transaminazy spadły o połowę, więc od piątku ruszyło znowu leczenie. Leukocyty niestety wciąż niskie - 1200 i granulocyty poleciały na 300. Czyli Lenki odporność jest bliska zeru... :/
Ale wciąż z tarczą i walczymy dalej! :)

Aha, jeszcze dodam, że w ostatnim numerze "Glamour" (czerwcowym) jest artykuł o Lence i naszej rodzince. Polecam :)

Komentarze

  1. Wiemy, wiemy, już jesteśmy po lekturze:)
    Trzymajcie się ciepło Dzielna Rodzino- Sonia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja napewno gazetke zakupie-jutro ruszam po polskich sklepach w poszukiwaniu:)Mam nadzieje,ze juz(bo gazety sa duzo pozniej)bedzie.Trzymam mocno kciuki,zeby wyniki poszly w gore!Sliczne fotki i fajnie spedzony czas.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gazeta zakupiona, artykuł przeczytany. Bardzo pozytywny i dający natchnienie.Nasze gratulacje. Towarki

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwszy raz w życiu kupiłam Glamour :)warto było.
    Ania

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p