Przejdź do głównej zawartości

Nie ma nudy. Niestety :(

Cały czas się zastanawiam, kiedy poziom nudy w naszym życiu osiągnie taki stopień, że nie będziemy mieli zupełnie co napisać przez dłużej niż 3 dni.
Marzę o tym momencie skrycie.
No niestety to jeszcze nie teraz i bynajmniej nie z powodu spadających płytek.

Lena ma podejrzenie ospy wietrznej :(

Rany... Straszą nas tą ospą od początku. Brzmią mi w uszach słowa Profesora wygłoszone podczas rozmowy na temat diagnozy: "... dla dzieci z białaczką ospa wietrzna jest śmiertelnym zagrożeniem".
Uciekliśmy jej już 2 razy.
Udało się nam przeżyć falę wiosennej ospy na naszym podwórku. Zaszczepiliśmy Matyla. Przechorowały prawie wszystkie dzieciaki, Lena w tym czasie była na szczęście w szpitalu - wyszła jak ospa dogorywała, ale i tak byliśmy czujni.
Drugi raz to wtedy, gdy Lenie podano immunoglobulinę - przeciwciała ospy.
A teraz nas dopadło :(. Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo skąd.
Choć oczywiście wiemy skąd. Jedynym źródłem zakażenia może być jedynie szpital, bo Lena nigdzie indziej nie bywa, nie spotyka się z dziećmi, z dorosłymi też ma ograniczony kontakt. Nie było opcji...
Pierwsza krostkę zauważyliśmy wczoraj, potem w kąpieli kolejne 3. Dziś rano pojawiły się następne 3 i lekka temperatura - 37,4. Niby niewiele, ale, uwierzcie, można w naszej sytuacji nieźle spanikować.
Ostatecznie wylądowaliśmy na konsultacji w Szpitalu Zakaźnym na Wolskiej (Litewska nas nie wpuści dopóki nie wyzdrowiejemy :/). No i dostaliśmy potwierdzenie naszych najgorszych przypuszczeń - prawdopodobnie bardzo wstępna faza rozwoju ospy. Wyszliśmy do domu z rozpiską podawania Heviranu i mamy czekać.
Podobno jest nadzieja, że Lena to zwalczy. Po pierwsze szybko zastosowaliśmy lek. Po drugie może jeszcze trochę zabezpiecza nas ta immunoglobulina (działa ok. 30 dni, Lena ją dostała 6 tygodni temu). Po trzecie wyniki są w fazie wzrostowej, wierzymy, że nasza córeczka jest silna, więc może da radę.
Są też oczywiście minusy. Heviran działa na szpik, a więc płytki mogą spaść. Leukocyty również. Ale nie muszą! I tu jest nasza nadzieja.
Martwi nas trochę, ze jestśmy teraz taką sierotką. Wielka Matka nas wyrzuciła, zostawiła pod drzwiami. Niby w razie czego ma się nami zaopiekować Ciotka, ale niegdy w życiu jej nie widzieliśmy więc czujemy się nieswojo :).
A teraz, trzy-cztery, cała para we fluidy, co by ominął nas zagrypiony i zainfekowany Oddział Zakaźny na Wolskiej.

Komentarze

  1. Lenka się nie boi, niech prycha na te ospę, ospo won i sio! A my kciuki trzymaaaaaaaaaaaaaamy!!!:)
    Małgo

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała para we fluidy! Dmucham chucham kciuki trzymam i przy okazji pomodlę się, wszystkie drogi wykorzystam. będzie dobrze. trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymajcie sie mocno, wysylamy fluidy i sciskamy kciuki. Szymo w zeszlym roku przechodzil ospe, mial moze piec krostek na buzi i z pietnascie na ciele - zaraz przyschly i po tygodniu bylo po wszystkim. Oby tak i u Was bylo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miejmy nadzieję że podanie Heviranu zlikwiduje wirusa a Lenkę ominą efekty uboczne... Wysyłamy pozytywne fluidy w stronę Lenki oraz całej Waszej wspaniałej rodzinki. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też zaciskam najmocniej jak potrafię! Lenka jest silna i napewno da radę zwalczyć wirusa. Wierzę w to głęboko. Trzymajcie się ciepło.
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  6. Keep ścisking :):):):):):):):):):):)
    Fluidy do Lenusi frrrrrrrrrrrrrrrrrr :*:*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam kciuki - niech wszystkie dobre myśli, pozytywne fluidy , modlitwy i inne wibracie kierowane pod Lenkowym i Waszym adresem bedą jak porządne wietrzysko, które tą wstrętną ospę wywieje jak najszybciej i jak najdalej. Trzymajcie się

    OdpowiedzUsuń
  8. Kciuksy pozaciskane,fluidy wyslane!Ospo precz!!! zostaw nasza Lene!!!A,ze Lena dzielna jest zadnej ospie nie da sie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kciukasy na maxa!
    Lena rulez:)))
    ewa

    OdpowiedzUsuń
  10. Spać już idę, ale ręce jakoś zawiążę by kciuki przez noc nie puściły... Ospie i innym paskudztwom mówiy stanowcze nie! Trzymaj się Lenka!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kcuki zaciśnięte. Fluidy wysłane.

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymam kciuki zaciśnięte, fluidy wysyłam hurtowo, ale nie mam przekonania czy to potrzebne - taki wirus to dla Super-Lenki "pikuś z masłem"!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kciuki mocno zacisniete. Lena spokojnie da rade.

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  14. Lenuśka wysyłamy mnóstwo dobrej energii.
    Efcia z ekipą.

    OdpowiedzUsuń
  15. Lena - miliony pozytywnych fluidów i podmuch kszubskiego świeżego, zdrowego powietrza!!!!!!
    Nie raz Lenka udowadniała jak silną jest kobietką, więc te radę. Rodzicom współczuję nerwów, że też takie g..o się musiało na sam koniec przyplątać

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba spałam z zaciśniętymi kciukami. Nie dajcie się! Lenka walcz kochana, przesyłamy Ci całe wagony mocy!

    OdpowiedzUsuń
  17. trzymamy kciuki z calej sily i kumulujemy pozytywna energie dla Lenusi!!!!!!!
    Magda i Jagusia

    OdpowiedzUsuń
  18. nieustająco myślimy gorąco i intensywnie i to musi pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dla Lenki super FLUIDY!!!!!Napewno pokona chorobe!!!
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  20. Trzymamy cała rodzinka kciuki za Lenke! Bedzie dobrze!
    Aniesia

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzymamy kciuki.
    Lenka jest bardzo dzielna, zwalczy paskudną ospe.
    Ściskamy- Kieszcze

    OdpowiedzUsuń
  22. ja też jak wyżej ściskam, wysyłam itp itd. a do tego rozsiewam wieści i przykazania by wszyscy (mniej lub bardziej znajomi) też to czynili! czyli wszystko musi być ok, jak tyle dobrej energii płynie w eter!
    kciukasy też za "nerwy" rodziców!
    gocha

    OdpowiedzUsuń
  23. kochani, trzymam z całej siły, najmocniej jak umiem! trzymajcie się ciepło i zdrowo, masa najlepszej energii dla Lenki i dla Was. Mitelka

    OdpowiedzUsuń
  24. Trzymam jak zwykle mocno za Lenke kciukasy, wierze, ze wszystko bedzie ok, Lenka jest silna i to zwalczy! Wysylam dobra energie dla Lenki, przez kabelki komputera:)

    OdpowiedzUsuń
  25. tak sobie cichutko w kąciku od kilku miesięcy towarzyszę Waszym zmaganiom, trzymam kciuki, zaklinam dobre duchy, wysyłam pozytywne fluidy. Widzę, że znowu potrzebne wzmocnienie, więc wysyłam wszystko, co mam. Będzie dobrze, wytrzymajcie jeszcze chwilę :)Ania

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja też tak jak całe rzesze tutaj myślę o waszej Lence i wysyłam pozytywne fluidy. Towarzyszę wam już od kilku miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
  27. myślę o Was trzymamy wszyscy kciuki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p