Przejdź do głównej zawartości

Krew się przyda...

Wiele osób pytało nas, jak może pomóc. A więc przede wszystkim oddając krew. Niby nie ma na razie z tym problemów, ale lekarze zasugerowali, ze krwi zawsze brakuje, a w czasie tej terapii schodzi jej sporo.

Szczególnie ważne dla Leny są płytki krwi.


I tu możecie pomóc!

Grupa krwi nie ma znaczenia!

Jest tak: idziecie do dowolnego punktu PCK, lista punktów http://www.oddajkrew.pl

W Warszawie najlepiej zrobić to na Saskiej, bo stamtąd bezpośrednio nasz szpital bierze krew.

Podczas rejestracji w placówce PCK należy podać poniższe dane osobowe oraz szpital:

LENA BŁASIAK
Samodzielny Publiczny
Dziecięcy Szpital Kliniczny
ul. Marszałkowska 24
00-576 Warszawa

Po pobraniu bierzecie zaświadczenie i wysyłacie nam skan lub oryginał. Jest to dla nas i lekarzy karta przetargowa, gdyby były trudności z szybkim zdobyciem krwi dla Lenki.

adres mailowy: lenka@showroom.pl

lub pocztowy:
Aliganza
Lenka Błasiak
ul. Andersa 13
00-159 Warszawa

Najcenniejsze jednak dla Leny są tzw. preparaty krwi (płytki), trochę dłużej trwa pobranie - ok. godziny, ale byłaby to najbardziej kierunkowa pomoc w tym momencie :tak:

Komentarze

  1. przed oddaniem krwi koniecznie sprawdźcie na stronie www.rckik-warszawa.com.pl kto może, a kto nie może oddać krwi. Jest dużo przeciwwskazań, trzeba być zdrowym, bez przeziębienia, bez pobierania żadnych leków, bez pobytu w Anglii w określonych latach, 5 dni po okresie itp itd. Warto to sprawdzić, żeby nie jechać tam na próżno, bo się człowiekowi przykro robi, jak się okazuje, że akurat dziś nie może oddać krwi.
    Żeby mogli pobrać płytki, najpierw sprawdzają krew, bo nie każdy się kwalifikuje.
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  2. witam
    Prosze o info czy mozna pomoc w jakis inny sposob (oprocz rowniez modlitwy). Mialam zoltaczke i nie moge oddawac krwi
    pozdrawiam
    monika mama mani i misia

    OdpowiedzUsuń
  3. @Ela: racja, dzisiaj przede mną odprawili sympatyczną nastolatkę kiedy przy rejestracji okazało się, że dwa dni wcześniej łyknęła antyuczuleniowy Zyrtec. Jej ojciec, o ironio, odpadł kilkanaście minut później, już na etapie próbnego pobrania krwi, kiedy pielęgniarka zauważyła u niego opryszczkę... Owi ludzie przyjechali na Saską gdzieś z daleka i mocno byli zawiedzeni, że nie mogę tego dnia pomóc komuś z rodziny.

    Płytki to grubsza sprawa, w tym sensie, że nie każdy ma predyspozycje. Jeśli to Wasze pierwsze dawstwo w życiu, to raczej nie skierują Was "na płytki"... Mi, jako debiutantowi, odmówili i musiałem zadowolić się zwykłym oddaniem krwi tzw. pełnym pobraniem. Oczywiście zrobiłem to z myślą o Lence, ale postanowiłem odtąd raz w roku oddawać krew tak po prostu. Nie oszukujmy się, procedura nie nie jest ani szybka, ani fajna, ale na na koniec masz to bezcenne poczucie, że zrobiłeś coś obiektywnie, bezdyskusyjnie dobrego. Jak często nam się to zdarza?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety w chwili obecnej nie mogę oddać krwi dla Lenki(jestem w ciąży),ale bardzo mocno trzymam kciuki i modlę się o cud dla małej :)
    Pozdrawiam
    Aga mama Dominika i Mateusza

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ,w tej chwili niestety nie moge oddac krwi-nie ma mnie w kraju:?(Lenka bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki!Wierze,ze wszystko bedzie dobrze!:)Jestes cudowna -cala Wasza rodzinka jest po prostu THE BEST!Z taka moca,sila dacie rade,a my Wam w tym pomozemy!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Aniu!
    Przeglądam dziś wiele blogów i w końcu dotarłam również do Was!
    Od kilku lat oddaję krew - teraz mieszkam w Edinburghu, zatem niestety nie mogę pójść i oddać dla Was krwi. Jednak kiedy mieszkałam jeszcze w Polsce kilkakrotnie oddawałam również płytki krwi. Zastanawiam się, czy nadal wystarczyłoby gdybym podała Wam mój numer książeczki a wówczas automatycznie mogłabym przekazać Wam tyle płytek ile już oddałam?!
    Pozdrawiam bardzo gorąco i życzę szybkiego powrotu do zdrowia Lence!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, dziękuję za Twoją chęć pomocy. Teraz na szczęście Lenka nie potrzebuje już krwi ani płytek. Gdybyś jednak kiedyś oddawała krew w Polsce, to szpital na Litewskiej przyjmie wszelkie ilości. Potrzeba jest wielka i a na krew codziennie czeka wiele chorych dzieci. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie
    Ania

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bardzo dawno mnie tu nie było... Ale ponieważ wczoraj stuknęła nam 12 rocznica od diagnozy, a chwilę wcześniej Lena skończyła 16 lat, to chyba dobry moment, żeby się tu wreszcie pokazać :). Szczególnie, że wciąż dostajemy powiadomienia o nowych komentarzach pod naszymi starymi postami. Wciąż gdzieś tam na szpitalnych oddziałach toczy się walka na śmierć i życie i kolejne rodziny przeżywają dramat. Wiele z wiadomosci które otrzymujemy mówi o tym jak wielkim wsparciem dla rodziców chorych dzieci jest (wciąż!) nasz blog. I jak bardzo nasza historia podnosi ich na duchu. A więc spieszę z krótką informacją co u nas :): Najpierw najważniejsze - Lena jest absolutnie zdrowa.  Wyrosła na super mądrą, niezależną w poglądach młodą osobę.  Jest w drugiej klasie liceum - niestety, jak teraz wszyscy, na online.  Dalej jeździ na nartach (choć tej zimy średnio to wyszło), aktualnie w planach na przyszłą zimę ma zostanie pomocnikiem instruktora. Jesteśmy z niej super dumni. Wrzaskun wciąż jest lekko wr

Znowu lekka kołomyja

Matyl jednak trochę gorączkuje. W nocy miała 38, rano ciut niżej, ale oczy błyszczące - dziwne. Postanowiliśmy skonsultować ją u lekarza, bo nie podoba nam się ta ciągnąca infekcja i nawracające gorączki. Chyba przeszliśmy z kategorii Życiowy Luzak do kategorii Panikujący Rodzic. Niestety. Jak bardzo jesteśmy Panikujący niech zobrazuje fakt, że odwiedziliśmy z Matylem dwóch lekarzy dzisiaj :) Tak na wszelki wypadek. Stres to nasz codzienny towarzysz i każdy fajny dzień "normalnej" życiowej nudy jest dniem wyczekiwania na cios. Słabo się żyje w takim świecie, ale cóż - ciągle czekamy, ze kiedyś nam przejdzie... :/. Ale ad meritum... Niby u Matyla nic się nie dzieje. Może to zęby? Gdzieś tam idzie piątka - podobno. Uszy w porządku, gardło lekko rozpulchnione... Mamy czekać i ewentualnie za dwa dni robić morfologię, gdyby sytuacja nie uległa zmianie. A Lena dziś także "zaliczyła" lekarza, ale planowo, w szpitalu. Przepłukaliśmy Broviac, pobraliśmy krew. Wyniki znowu św

Jestem małym Jezusem!

Oświadczyła mi dziś Matylda przytulając się. Cóż, jak widać pasja religijna naszej młodszej pociechy nie słabnie. Drżyjcie mury kościelne - nadchodzi Wrzaskun! Ale nie o tym chciałam dzisiaj... Jak wiecie od prawie 10 miesięcy, co wieczór (z małymi wyjątkami) siadamy przed kompem by pisać o Lence i naszej rodzinie. Część z Was jest z nami od początku, część dołączyła w trakcie, a niektórzy, zapewne, zatknęli się z nami po raz pierwszy przy okazji konkursu na Blog Roku. I to teraz dla Was, drodzy czytelnicy, jest ten post :) Po co piszemy ten blog? Zaczęło się od tego, że na początku nie dawaliśmy rady odbierać tych wszystkich telefonów i odpowiadać na pytania: - "Jak Lenka?" - "Co się dzieje?" Nie mieliśmy siły powtarzać wszystkim od początku, że Lenka jest chora, że ma białaczkę... I zaraz w kolejnym zdaniu, że rokowania sa dobre i wierzymy, że da radę... Nie dawaliśmy rady konfrontować się z czyimiś łzami, po drugiej stronie słuchawki. No i ta chęć pomocy, która p