Udało się! Po długim oczekiwaniu na płytki - zamówione rano przyjechały dopiero ok. 13.00, wreszcie wyszliśmy. O 15.00 byliśmy w domu. Pan Doktor pozwolił nam zostać aż do poniedziałku rano, choć wypuszczał nas niechętnie. W domu było super... Zjedliśmy fajny (choć lekkostrawny ;)) rodzinny obiad - Lenka wcięła aż dwie michy. Później dziewczyny bawiły się razem świetnie. Budowały z klocków, biegały po mieszkaniu, wałkowały po łóżku... Matil była przeszczęśliwa - ciągle łapała Lenkę za rączkę i wołała - Lena, oć! Lenka też bawiła się świetnie. Niestety, w pewnym momencie zaczęła narzekać na ból główki, potem położyła się w łóżeczku - kazała sobie czytać bajki. Myśleliśmy, że jest zmęczona, przeładowana emocjami... Ale nie - za jakąś godzinę pojawiły się wymioty. Zadzwoniliśmy do szpitala - Pan Doktor kazał nam wracać. Ból główki zaczął się zaostrzać... I jeszcze jedne wymioty, tym raz więcej... Spłakała sie strasznie. I ten ból głowy... Zanim zdążyliśmy się spakować, Lenka zasnęła. Zab...
Lenka, nasza mała córeczka, zachorowała na ostrą białaczkę limfoblastyczną tuż po swoich czwartych urodzinach. Na tym blogu opisujemy dzień po dniu jej i naszą walkę z chorobą. Dziękujemy, że z nami byliście :)