Pojawiają się takie pytania w komentarzach. Zastanawiam się... Chyba dlatego, ze nasze życie powoli przestaje się różnić od tego, które toczyliśmy przed chorobą... A o tym nie pisaliśmy ;). Wieje u nas nudą i wciąż nas to bardzo cieszy. Skończyliśmy 64 tydzień leczenia. Zostało 10 tygodni - tylko i aż. Z jednej strony już witamy się z gąską, a z drugiej nie chcemy zapeszać... W przyszły poniedziałek mamy wizytę u naszej Pani Doktor - zapewne przedostatnią. Oby! O ile nie będzie jeszcze jakiejś przerwy, według moich wyliczeń, skończymy leczenie doustne 26 lipca. W tzw. międzyczasie czekają nas wakacje... Ostatnio, podczas pobytu u Lenkowych Dziadków, przypominałam sobie Lenkę sprzed dwóch lat. Łysiutką, chudą z Broviac'iem w czerwonej torebce - wreszcie wypuszczoną ze szpitala po trzech ciężkich miesiącach, hasającą w samych gaciach u Dziadków w ogródku. To wciąż ta sama energiczna dziewczynka, która dała radę. Jeszcze tylko trochę drogi przed nami...
Lenka, nasza mała córeczka, zachorowała na ostrą białaczkę limfoblastyczną tuż po swoich czwartych urodzinach. Na tym blogu opisujemy dzień po dniu jej i naszą walkę z chorobą. Dziękujemy, że z nami byliście :)